
Ewa Błaszczyk wypowiedziała się na temat Polaka z Plymouth

Ewa Błaszczyk, założycielka fundacji “Akogo?”, która jest odpowiedzialna za budowę kliniki “Budzik”, zabrała głos w sprawie Polaka z Plymouth, który ostatecznie zmarł w szpitalu na Wyspach. W wypowiedzi aktorki nie zabrakło dosadnych słów. Jak mówi, jej zdaniem doszło do eutanazji - została ona jedynie owinięta “majestatem prawa”.
Ewę Błaszczyk doskonale znają fani takich produkcji jak “Fuga”, “Na dobre i na złe” czy “Planeta singli”. Kobieta od lat z zaangażowaniem prowadzi działania charytatywne. W 2002 roku w wyniku współpracy Ewy Błaszczyk z Wojciechem Drozdowiczem powstała fundacja “Akogo?”, dzięki której wybudowano klinikę “Budzik” oferującą terapię oraz rehabilitację dla pacjentów dotkniętych ciężkimi uszkodzeniami mózgu. Jak twierdzi kobieta, Polak z Plymouth miał szansę na wybudzenie, podobnie jak każdy z pacjentów trafiających do “Budzika”.
Poruszona Ewa Błaszczyk o Polaku z Plymouth. “Eutanazja w majestacie prawa”
Sprawą Polaka z Plymouth żyła niemal cała Polska; media relacjonowały głęboki spór, w który uwikłane zostały brytyjskie oraz polskie organy prawne i dyplomatyczne, lekarze i rodzina pacjenta - podobnie jak wiele Polek i Polaków, Ewa Błaszczyk nie potrafiła przejść wobec tego obojętnie. Wczoraj do mediów dotarła najgorsza z możliwych wieści, mężczyzna zmarł.
Przypomnijmy, że pan Sławek od kilkunastu lat mieszkał w Wielkiej Brytanii. W listopadzie 2020 zapadł wśpiączkę, do czego przyczyniło się nagłe zatrzymanie akcji serca na ok. 45 minut. W połowie grudnia zapadła decyzja brytyjskiego sądu przychylając się do możliwości odłączenia Polaka od podtrzymującej życie aparatury.
Podczas gdy żona i dzieci mężczyzny zaakceptowały decyzję, jego matka i dwie siostry stanowczo się jej sprzeciwiły. W całą sprawę włączyła się polska dyplomacja, powstała propozycja przetransportowania pacjenta do Polski, gdzie oferowano jednocześnie podjęcie leczenia. Plany nie doszły jednak do skutku, mężczyzna zmarł.
Zgodę na przyjęcie pacjenta na leczenie i rehabilitację wyraziła między innymi klinika założona przez Ewę Błaszczyk. Przejęta losami Polaka z Plymouth aktorka postanowiła zabrać w tej sprawie głos. W jej ocenie pan Sławek miałby szansę na poprawę zdrowia, podobnie jak każdy trafiający do “Budzika” pacjent.
- Pacjent nie miał orzeczenia o śmierci mózgu. To znaczy, że mózg był żywy, wydolny krążeniowo oraz oddechowo. Nie wymagał więc podłączenia do żadnej aparatury. Należało pacjenta karmić, poić, troszczyć się o niego i podjąć neurorehabilitację. To był nasz klasyczny pacjent - przekonuje Ewa Błaszczyk.
Jak relacjonuje Ewa Błaszczyk, większość pacjentów przebywa w “Budziku” przez ok. rok. W tym czasie istnieje możliwość znacznej poprawy ich zdrowia. Nawet po tym czasie niekiedy dochodzi do wybudzenia, co jest jednak niestety oceniane już raczej w kategorii cudu, zdarza się bowiem niezwykle rzadko.
- Dorośli pacjenci mogą przebywać w klinice przez rok, z możliwością przedłużenia do 15 miesięcy. W tym okresie istnieje medyczna szansa na wybudzenie. Jednym to się udaje, a drugim - nie. Później wybudzenie się przechodzi w kategorię cudu, który też się zdarza- wyjaśnia aktorka.
Według dostępnych w mediach danych w klinice “Budzik” rzeczywiście zdarzały się już pozytywne zakończenia. Ze śpiączki wybudziło się 78 pacjentów dziecięcych i 27 pacjentów dorosłych. Być może właśnie te liczby sprawiły, że Ewa Błaszczyk pozostaje nieustępliwa w sprawie polaka z Playmouth - jej zdaniem doszło do obszytej w eleganckie przepisy eutanazji.
- Jeśli się kogoś głodzi, nie daje się mu pić, to nie jest to śmierć naturalna, tylkobierna eutanazja w majestacie prawa - mówi ostro kobieta.
Artykuły polecane przez redakcję ŚwiatGwiazd.pl:
- Ewa Drzyzga walczyła z chorobą. W TV nic nie było widać
- Mamy zdjęcie Krystyny Feldman z młodości. Niesamowita
- Borys Szyc zdradza, co działo się na planie. Wszystko przez uzależnienie
Źródło: WP.pl