Była ikoną muzyki, walczyła z uzależnieniem na oczach milionów fanów. Gdyby żyła, skończyłaby dziś 39 lat
Fani na całym świecie marzyli o tym by choć raz znaleźć się na jej koncercie. Na scenie zdumiewała, a poza nią zmagała się z uzależnieniami. Legendarna gwiazda skończyłaby dziś 39 lat.
Slajd 1 z 6
Amy Winehouse przyszła na świat 14 września 1983 roku w Londynie. Była prawdziwym fenomenem w świecie muzyki. W ostatnich latach była postrzegana przez pryzmat uzależnień i niestabilności, jednak do dziś pozostaje legendą. Gdyby nadal żyła, dziś świętowałaby swoje 39 urodziny.
Slajd 2 z 6
Miłością do jazzu zaszczepiła w niej babka, Cynthia, była śpiewaczka operowa. Jednak już od najmłodszych lat jej ojciec, Mitch zarażał ją pasją do muzyki, puszczając utwory Franka Sinatry. Gdy miała 10 lat, wraz ze swą najbliższą przyjaciółką Juliette Ashby, założyła hiphopową grupę Sweet'n'Sour. Mimo wątpliwości ze strony nauczycieli, dostała się do szkoły teatralnej. Ponoć na przesłuchaniu tak znakomicie zaśpiewała utwór Elli Fitzgerald, że podjęto decyzję o obniżeniu jej czesnego.
Slajd 3 z 6
Przez całe życie inspirowała się największymi gwiazdami jazzu, które pokazywała jej babcia — sama zaś inspirowała innych. Po sukcesie debiutanckiego albumu „Frank” Amy Winehouse z miejsca stała się nie tylko ikoną muzyki, ale także mody. Na salonach znów zawitał kultowy pin-up w ostrej, uwspółcześnionej formie. Gwiazda brylowała w charakterystycznych, natapirowanych włosach, chętnie eksponując liczne tatuaże.
Slajd 4 z 6
Ogromna popularność w połączeniu z nadwrażliwą duszę doprowadziły Amy na skraj. Wobec siebie była wymagająca, a nawet bezlitosna, chciała przekraczać granice, a jednocześnie obawiała się opinii innych. Wpadała w toksyczne, związki, a najgłośniejszy z nich — z heroinistą Blakiem Fielderem-Civilem — na dobre wciągnął ją w świat narkotyków. W sercu wokalistki zawsze gościło cierpienie, od którego uciekała wyniszczając własne ciało.
Slajd 5 z 6
Jeszcze przed śmiercią zdążyła odbyć kurację odwykową. W ostatnich dniach jak zwykle spotkała się z lekarzem na konsultacji, a w jej zachowaniu nie było nic nadzwyczajnego. Gdy poinformowano o jej śmierci najpierw pojawiło się niedowierzanie i szok. Fani chcieli wiedzieć, jak wyglądały ostatnie chwile jej życia, a wszyscy zastanawiali się, co musieliby zmienić w przeszłości, by legenda soulu żyła nadal.
Slajd 6 z 6
Swoimi problemami dzieliła się za pomocą muzyki. Jej największy hit, „Rehab” grały rozgłośnie na całym świecie, a tymczasem piosenka opowiadała o używkach. Podczas ostatniej trasy koncertowej w połowie czerwca 2011 nikt pod sceną nie miał wątpliwości, że artystka jest w stanie upojenia alkoholowego. Według zeznań była wyraźnie znudzona, poprawiała włosy, myliła tekst. Nie była w stanie śpiewać, a tour (który miał objąć także Polskę) przerwano.