Największe wpadki w historii polskiej telewizji. Numer 8 wypaliła wszystko na żywo, wszyscy zamilkli
W historii polskiej telewizji rozrywkowej nie brakuje momentów przedziwnych i zaskakujących. Czasem dawał o sobie znać wybuchowy charakter prowadzących, innym razem dziennikarze lub goście znajdowali się w niebezpieczeństwie. Bywało też śmiesznie i absurdalnie. Wybraliśmy najbardziej legendarne wpadki w polskiej telewizji.
Slajd 1 z 9
Dorota Wellman i Marcin Prokop to duet telewizji śniadaniowej, który jest już nierozerwalny. To, co można za to rozerwać, to spodnie prowadzącego. W pewnym momencie w "Dzień dobry TVN" Dorota, płacząc ze śmiechu, zaczęła nawoływać niejakiego Wieśka. Okazuje się, że mężczyzna jest odpowiedzialny za przeróżne naprawy. Tym razem zszycia wymagały dżinsy Prokopa, które rozerwały się w kroku. "Tylko nie zaszywajcie mi wszystkiego. Same spodnie wystarczą" żartował dziennikarz.
Slajd 2 z 9
Przejęzyczenia to nic zaskakującego w mediach, zwłaszcza kiedy relacja idzie na żywo, a emocje są duże. Wyjątkowo pechowo przejęzyczył się Kurzajewski w 2016 roku, podczas relacjonowania skoków narciarskich. Mówił o wyniku Stefana Huli, przedłużając brzmienie ostatniej głoski, by od razu dodać "a zatem". Całość zabrzmiała jak wulgaryzm, co wywołało wówczas spore oburzenie widzów.
Slajd 3 z 9
Robert Janowski, przez wszystkie lata prowadzenia programu "Jaka to melodia" był świadkiem różnych sytuacji. Nic jednak nie przygotowało go na rozpacz jednej z uczestniczek, która zareagowała na przegraną potokiem łez. Prowadzący próbował pocieszać kobietę, jednak ta wypadła gwałtownie ze studia.
Slajd 4 z 9
Agata Młynarska w jednym z odcinków programu "Świat się kręci" gościła Kasię Cichopek i Agnieszkę Kaczorowską. Miały one mówić o swoich pierwszych serialowych rolach. W przypadku Agnieszki dziennikarka wczuła się nieco za mocno i zwróciła się do niej "Bożenko". "Bożenka jest w serialu" odparowała Kaczorowska. "Tak, ale dla mnie jesteście zawsze Kingą i Bożenką. Przepraszam najmocniej, oczywiście Agnieszko" wyjaśniła Młynarska, po czym... pomyliła się ponownie, co już wywołało irytację aktorki.
Slajd 5 z 9
Nikt nie mógł przewidzieć tego, co wydarzyło się raz w programie TVP "Europa da się lubić". Conrado Moreno miał wjechać do studia na skuterze, jednak w pewnym momencie stracił kontrolę nad maszyną i wjechał nią prosto w publiczność. Na szczęście nikomu nic się nie stało i skończyło się głównie na strachu.
Slajd 6 z 9
Sytuacja miała miejsce w "Pytaniu na śniadanie" w 2016 roku. Program prowadzili Tomasz Kammel i Marzena Rogalska. Gościem był magik Pan Ząbek. Miał on pokazać sztuczkę z gwoździem, ta się jednak nie udała, a prowadząca została ranna i trafiła do szpitala. Przerażeni widzowie zobaczyli na żywo wyjącą z bólu dziennikarkę. "Błagam was, niech to się nie dzieje naprawdę, niech to będzie tylko trik" mówił przerażony Kammel, a magik kajał się i przepraszał. "Mam opatrzoną rękę. Ręka jest skaleczona, nieprzebita. Jest rana kłuta, nieszyta. Dostałam antybiotyk i zastrzyk przeciwko tężcowi. Wszystko powinno być okej, ruszam palcami" uspokajała później fanów.
Slajd 7 z 9
Beata Tadla pracowała w wielu stacjach telewizyjnych. Nic więc dziwnego, że pewnego razu pomyliła się i zapomniała, w której z nich pracuje. Dziennikarka prowadziła wydanie informacyjne stacji TVP i miała zaprosić do oglądania programu publicystycznego na TVP Info, przejęzyczyła się jednak i zaprosiła widzów do oglądania TVN, gdzie pracowała wcześniej.
Slajd 8 z 9
Beata Tyszkiewicz uważana jest uważana za pierwszą damę polskiego kina. Widzowie pierwszej edycji programu "Taniec z gwiazdami" mogli się jednak przekonać, że nie zawsze ma ona "arystokratyczne" maniery. Aktorka miała ocenić występ Anety Zając i Stefano Terazzino, kiedy palnęła znienacka: "Jeszcze nikt nigdy nogami tak na stole przede mną nie zapie*dalał". Po sekundzie dotarło do niej, co powiedziała, bo z typowym dla siebie urokiem dodał "O pardon!".
Slajd 9 z 9
"Rurku, kto odpowiada za to, jak tu wygląda w tym studiu? Nie wku*wiaj mnie, od dwóch dni jest tak upie*dolony stół tutaj, że tylko dlatego, że zlikwidowaliśmy ten *ebany przerywnik, który jedzie z góry, to jeszcze się to jakoś ku*wa uchowało i ludzie tego nie widzą" to chyba najsłynniejszy monolog Kamila Durczoka. Dziennikarz nie wiedział wtedy, że rejestruje go oko kamery, a potok wulgaryzmów nie pomógł mu w karierze.