Synek księcia Harry'ego znalazł się w niebezpieczeństwie, cudem nie doszło do najgorszego. "Był pożar"
W serwisie Spotify właśnie pojawił się pierwszy odcinek autorskiego podcastu Meghan Markle. W kolejnych odcinkach ma ona rozmawiać ze swoimi gośćmi o różnych aktualnych problemach. W premierowym materiale w rozmowie z tenisistką Sereną Williams rozmawiały o traktowaniu kobiet. W pewnym momencie księżna Sussexu przytoczyła traumatyczną historię, dotyczącą jej syna.
Slajd 1 z 4
Na szczęście chłopca uratowała jego niania Lauren. Tuż przed pożarem opiekunka zabrała 4-miesięcznego Archiego do innego pomieszczenia, by go nakarmić. Tylko dzięki temu nic mu się nie stało, bo ledwo wyszli z sypialni, zamontowany tam grzejnik zaczął się palić. W pokoju nie było czujnika dymu, mogło więc być naprawdę niebezpiecznie. "Miał tam spać. Oczywiście jako matka myślisz sobie: "O mój Boże". Wszyscy zaczęliśmy płakać, byliśmy wstrząśnięci" opowiadała Meghan.
Slajd 2 z 4
To, co tak zraziło Meghan do rodziny królewskiej, to fakt, że była zmuszona kontynuować swoje obowiązki i publiczne wystąpienia nawet wtedy, kiedy ich maleńki wówczas syn Archie ledwo uniknął śmierci. W jego sypialni wybuchł bowiem pożar i tylko przypadek sprawił, że chłopiec nie przebywał wtedy w pomieszczeniu. "Był taki moment, w którym stałam na pniu drzewa, przemawiając do kobiet i dziewcząt. Kończąc swoje zobowiązania, wsiedliśmy do samochodu i usłyszeliśmy, że był pożar w rezydencji, w pokoju dziecięcym" mówiła Meghan.
Slajd 3 z 4
W pierwszym odcinku podcastu Meghan opowiedziała wydarzenie, które nie tylko było dla niej źródłem ogromnego strachu, ale też stworzyło ogromny uraz do rodziny królewskiej. Do wydarzeń doszło we wrześniu 2019 roku, kiedy Markle wraz z księciem Harrym podróżowali po Republice Afryki Południowej. W pewnym momencie odebrali przerażający telefon, dotyczący ich syna.
Slajd 4 z 4
Zanim jeszcze poruszeni rodzice zdołali się uspokoić, zostali zmuszeni do udziału w kolejnym publicznym wystąpieniu. Dla Meghan było to całkowicie absurdalne i oburzające. "Pomyślałam: Czy możesz po prostu powiedzieć ludziom, co się stało? Uwaga skupiała się na tym, jak wyglądamy, a nie tym, co czujemy, Musieliśmy zostawić syna i udać się na kolejne wielkie wyjście" opowiadała rozgoryczona. Opisywane wydarzenia miały miejsce we wrześniu, w listopadzie cała rodzina wyjechała na urlop do Kanady, a kiedy wrócili, obwieścili, że rezygnują z członkostwa w rodzinie królewskiej. Czy to zajście mogło ich skłonić do takiej decyzji?