Gwiazda "Klanu" straciła dorobek życia. "Nikt nie umie mi pomóc". Oszust ograbił ją ze wszystkiego
Laura Łącz to popularna polska aktorka, której największą rozpoznawalność przyniosła rola w “Klanie”. Teraz gwiazda opowiedziała o dramatycznych wydarzeniach, z jakimi musi się mierzyć. Nikt nie potrafi jej pomóc.
Kariera Laury Łącz
Laura Łącz przyszła na świat w 1954 roku w Warszawie. Ukończyła studia z filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim oraz Akademię Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie w 1977 roku. Jej kariera aktorska rozpoczęła się w 1978 roku, kiedy to zadebiutowała w sztuce "Ballada Łomżyńska". Od tego czasu współpracowała z renomowanymi instytucjami teatralnymi, takimi jak Teatr Polski w Warszawie czy Teatr Telewizji.
Laura Łącz jest znana z wielu produkcji filmowych, telewizyjnych oraz teatralnych. Zdobyła popularność dzięki swoim rolom, takim jak Gabriela Wilczyńska w serialu "Klan" , Magda Chojnacka w "Białym tangu" czy Wolska w "Na Wspólnej". Poza aktorstwem Laura Łącz angażuje się również w literaturę dziecięcą jako autorka książek oraz prowadzi agencję specjalizującą się w organizacji imprez artystycznych. Przez wiele lat była związana z Krzysztofem Chamcem.
Niestety kilka lat temu aktorkę spotkał wielki dramat. Została oszukana na wielkie pieniądze.
Dramat Laury Łącz
Przed jedenastoma laty, Laura Łącz spotkała na swojej drodze pewną firmę deweloperską , która polecała inwestowanie w nieruchomości na wynajem w atrakcyjnych warunkach.
Kupiłam mieszkanie, które potem miało wejść w tak zwany system condo – czyli jest wynajmowane, a ja z zysków mam wypłacony ustalony procent. Syn dopiero zdawał maturę, po studiach miał się tam wprowadzić – opowiadała "Faktowi" aktorka w 2020 r.
Aktorka zakupiła apartament o powierzchni ponad 100 metrów kwadratowych, znajdujący się w centrum Warszawy.
Przeznaczyłam na niego pieniądze z moich sprzedanych kawalerek, ze spadku po mężu i oszczędności całego życia mojej mamy i cioci, które dostałam w postaci darowizny – wyjaśniała "Faktowi" Laura Łącz.
Aby ułatwić proces wynajmu, aktorka postanowiła, zgodnie z sugestią dewelopera, podzielić zakupiony apartament na dwa mniejsze lokale.
Podpisałam umowę wstępną. Na jedno podpisałam akt notarialny. Na drugie już nie zdążyłam. Czekałam i nie mogłam się doprosić, aż w końcu upadł bank w Wołominie, który był powiązany kredytowo z tą firmą. Wkrótce i ona ogłosiła upadłość – mówiła nam zrozpaczona Laura.
Mimo że aktorka uregulowała całą sumę i przystosowała mieszkania do użytku, okazało się, że drugie lokum o powierzchni 58 metrów kwadratowych nie jest jej własnością.
Codziennie żyję w strachu, że mi je zabiorą. Napisałam odwołanie do Rzecznika Praw Obywatelskich, do Ministerstwa Sprawiedliwości, jestem odsyłana z jednej prokuratury do drugiej. Moja sytuacja nie jest jednostkowa, wielu ludzi zostało oszukanych i pokrzywdzonych przez tego dewelopera – opowiadała – Ja bym już dawno się poddała. Ale moja mama i ciocia przed śmiercią ciągle płakały i pytały mnie, co z tym mieszkaniem. A teraz już zostałam z tym sama, nie mam znikąd pomocy. To że w państwie prawa dzieją się takie rzeczy, jest niepojęte. W tej sprawie nie chodzi o to, że jestem znaną aktorką i spotkało mnie coś tak strasznego. Chodzi o to, że ja jako obywatel zostałam oszukana – mówiła Łącz.
Ostatnio przyznała, że sytuacja wcale się nie polepszyła. Wręcz przeciwnie.
Trudne chwile w życiu Laury Łącz
W najnowszym wywiadzie aktorka ujawniła, że sprawa związana z mieszkaniem nadal trwa i jest wciąż nierozwiązana. Dodatkowo pojawiły się nowe komplikacje, gdy zaproponowano jej ponowne wykupienie apartamentu, ale według obecnych, wysokich cen rynkowych Laura Łącz nie jest w stanie sobie na to pozwolić.
Obecnie nie użytkuję go w ogóle, bo okazuje się, że nie jest moje, a sprawa jest zawieszona przez tyle lat. Nikt nie umie mi pomóc. Byłam w tej sprawie zaproszona do "Sprawy dla reportera". Tam pani senator Staroń, obiecała, że mi pomoże, ale nikt mi nie pomógł. Zostałam sama — tłumaczy "Plejadzie" Laura Łącz.
Laura Łącz przyznała z trudem, że jest samotna i nie ma pieniędzy wykupywać mieszkania. Nikt jej nie pomaga.
Rodzina mojego męża starała się o ten spadek przez wiele lat. Teraz nawet mi jest przykro, bo pewnie myślą, że zmarnowałam pieniądze ze spadku syna, który się mu po prostu należał [...] Nie mam już pieniędzy na kolejny wykup, a nie chcę się zadłużać. Jestem samotną kobietą i nie mam zamiaru wpędzić się w jakieś długi i kredyty. Zbieram grosz do grosza, pracuję. Jedynie mogę mieć nadzieję, że sędzia komisarz wyrazi zgodę na podpisanie ze mną tego aktu. Jeśli nie i mieszkanie pójdzie na sprzedaż, to mam nadzieję, że nikt go nie kupi, bo w ofercie ma być adnotacja, że apartament jest z "wadą prawną" — przecież syndyk nawet nie ma do niego kluczy! Co dalej? Nie wiem — dodaje aktorka.