Maja Hyży miała wypadek na olbrzymim rondzie. Tylko u nas szczegóły
Maja Hyży miała wypadek samochodowy na wielkim rondzie. Gwiazda zdradziła Światu gwiazd szczegóły. Pierwszy raz opowiedziała, co się wydarzyło. Wszystko to przy okazji rozmowy na temat śmierci syna Sylwii Peretti, który zginął na drodze.
Syn Sylwii Peretii nie żyje. Kontrowersyjny wypadek w Krakowie
W minioną sobotę całym krajem wstrząsnęła wiadomość o tragicznej śmierci syna Sylwii Peretii z „Królowych życia”. Patryk miał tylko 24 lata. Zginął w tragicznym wypadku samochodowym. Śmierć na miejscu poniosło jeszcze trzech jego znajomych.
Na nagraniu opublikowanym w sieci widać, jak żółte renault megane, którym poruszała się grupa, mknie przez krakowskie ulice. W pewnym momencie auto wypada z toru jazdy i z sypiącymi się pod podwoziem iskrami wpada na chodnik , kosząc przy okazji słup z sygnalizacją świetlną.
Rok temu mężczyzna prowadził mamę do ślubu. Ta w ostatnich życzeniach urodzinowych zdobyła się na słowa, które dziś szczególnie porażają:
Spełniaj marzenia, nie bój się życia synek, wszystko w Twoich rękach.
Tylko u nas: Maja Hyży komentuje tragiczną śmierć syna Sylwii Peretii
Tragiczna śmierć syna Sylwii Peretti poruszyła całą branżę rozrywkową. Od dwóch dni nie ma serwisu o gwiazdach, który nie relacjonowałby, co nowego udało się ustalić w przykrej sprawie. Głos zabrała także Maja Hyży . Piosenkarka dla Świata Gwiazd skomentowała koszmarne wydarzenia:
Chłopak, który był za kierownicą, po prostu za szybko jechał. Tym bardziej, że był w miejscu zabudowanym, o porze bardzo późnej. To nie może sprawiać, że nagle się rozluźniamy, bo nikogo nie ma na ulicy. Trzeba być odpowiedzialnym kierowcą – powiedziała przed naszą kamerą.
Maja skrytykowała osobę prowadzącą pojazd:
Trzeba naprawdę wielu, wielu tysięcy godzin przejechać i w wielu miejscach się pojawić, żeby zdobyć to doświadczenie. Nie wiem, czy osoby za kółkiem nie miały tego doświadczenia, ale na pewno kierowca nie zachował się odpowiedzialnie – dodała później Maja.
Maja, która prywatnie jest mamą czworga dzieci, jest przerażona całą sytuacją i współczuje Sylwii Peretti .
Ja sobie tego nie wyobrażam i nie chcę wyobrażać, bo jestem matką czwórki dzieci i to jest straszna tragedia dla matki, która traci swoje dziecko – mówi nam gwiazda.
Maja Hyży miała wypadek samochodowy
Maja przyznała, że sama miała również wypadek samochodowy, przez który na jakiś czas wycofała się z prowadzenia pojazdów:
Ja też doświadczyłam nie takiej tragedii, ale spowodowałam wypadek. Skończyłam 18 lat, zdałam prawo jazdy za pierwszym razem. Po kilku miesiącach doświadczenia za kółkiem, czyli umówmy się, doświadczenie zerowe, postanowiłam kupić sobie auto. I uparłam się, że pojadę sama osobiście do Niemiec. […] Przez brak doświadczenia okazało się, że w niektórych sytuacjach nie wiem, jak się zachować – wyznała Hyży Światowi Gwiazd.
Po chwili Maja opisała ze szczegółami okoliczności kolizji.
Byłam na olbrzymim rondzie, jedne światła się zapaliły do skrętu w lewo, gdzie właśnie jechałam. Ale nie zauważyłam, że są kolejne światła za zakrętem i pojechałam do przodu. Skręcając na czerwonym świetle zobaczyłam tylko na wprost siebie, jak jedzie na mnie auto. Dobrze, że gdzieś głowa moja na tyle trzeźwo funkcjonowała, że przygazowałam, nacisnęłam pedał gazu, żeby jak najmniej auto uderzyło mnie w tył. Bo gdybym nie przygazowała albo nie daj boże stanęła, to auto z naprzeciwka by uderzyło i skończyłoby to się nie wiem jak. Nawet nie chcę o tym myśleć. To doświadczenie sprawiło, że byłam bardziej wycofana i odpowiedzialna za kółkiem i stwierdziłam, że to nie jest takie hop siup, zdajesz prawo jazdy i jedziesz przed siebie.
Pasażerowie gwiazdy mają dobre zdanie na temat niej jako kierowcy:
Na początku ciężko mi było wsiąść w auto i pojechać, bo bałam się, że nie robię tego tak jak powinnam, że zaraz coś się wydarzy, że spanikuję przy błahej sytuacji. Przełamałam się, ale emocje wtedy były tak intensywne i mocne, że pamiętam to do dnia dzisiejszego i jestem odpowiedzialnym kierowcą. Niejednokrotnie usłyszałam też to, że bardzo dobrze jeżdżę. Nie mówię szybko, tylko dobrze, czyli odpowiedzialnie , bo to też jest istotne – dodaje na koniec nasza rozmówczyni, opowiadając o konsekwencjach swojego doświadczenia.