"Pie****ć to". Dramat Dawida Kwiatkowskiego na oczach tysięcy ludzi: "Wysypało się wszystko, co mogło"
Dawid Kwiatkowski jest obecnie jednym z najbardziej rozchwytywanych artystów młodego pokolenia. Podczas trasy koncertowej nie wszystkie występy mogą być dopracowane do ostatniej nuty, jednak to, co wydarzyło się w Warszawie, przechodzi wszelakie pojęcie. O dramacie piosenkarz opowiedział internautom.
Dawid Kwiatkowski jeździ z koncertu na koncert
Były juror programu "The Voice Kids" całkowicie oddał się muzycznej pasji i występom przed publicznością. Dopiero co mogliśmy go posłuchać podczas koncertu gwiazd w Parku Szczęśliwickim, a już dziś szykuje się do występu na Przeboju Lata Radia ZET i Telewizji w Polsacie.
Nie wszystkie występy Dawida Kwiatkowskiego kończą się sukcesem, czego świadkami była warszawska publiczność. O szeregu katastrof piosenkarz opowiedział w mediach społecznościowych.
Dramat na koncercie Dawida Kwiatkowskiego
Podczas piątkowego wydarzenia w Parku Szczęśliwickim "grało" bardzo niewiele. Już na początku występu 27-latka doszło do kłopotów technicznych, przez co w złym momencie spadła kurtyna odsłaniająca gwiazdora i jego zespół. Był to jednak dopiero początek gaf.
Już przy pierwszym utworze okazało się, że nie działa mikrofon, przez co publiczność zupełnie nie słyszała głosu Dawida Kwiatkowskiego. Co gorsza, w trakcie występu spadła również perkusja.
Mogłoby się wydawać, że piosenkarz będzie załamany takim występem. On jednak zupełnie inaczej podszedł do tematu w mediach społecznościowych.
Na tym koncercie wysypało się wszystko co mogło. […] i wiecie co? Pie****ć to! To sprawiło, że to był jeden z najlepszych koncertów w tym roku.
Nie zawiodła tylko jedna rzecz
Po nieudanym występie Dawid Kwiatkowski zwrócił się do internautów w mediach społecznościowych. W krótkiej relacji podziękował fanom, którzy zjawili się na koncercie w Warszawie. To w dużej mierze ich starania sprawiły, że koncert pomimo niedociągnięć zapadł w pamięć artysty.
Nagle w uchu słyszę głosy mojej ekipy, że przerywamy to, a ja patrzę na tę publiczność i mówię: "Nie, oni sobie poradzą". […] To było niesamowite! Naprawdę dziękuję Wam. W sumie to mogliście tak do końca koncertu, ja tam nie byłem potrzebny.