Uczestnik „Jeden z dziesięciu” chciał wystąpić z charakterystyczną przypinką. Produkcja mu nie pozwoliła
Szokujące doniesienia z planu "Jeden z dziesięciu" - jeden z uczestników był zmuszony do zmiany ubioru. O wszystkim opowiedział w szczerym wywiadzie.
-
"Jeden z dziesięciu" jest jedną z nielicznych wciąż popularnych produkcji TVP
-
Niedawno na planie programu doszło do konfliktu uczestnika z produkcją
-
Mężczyzna był zmuszony do zdjęcia tęczowej przypinki
"Jeden z dziesięciu" miał ostatnio podczas nagrań mieć poważne problemy. Wszystko za sprawą uczestnika, który zdecydował się wykorzystać szansę do publicznego wystąpienia, by wyrazić swoje poglądy.
Konflikt na planie "Jednego z dziesięciu"
"Jeden z dziesięciu" to jeden ze sztandarowych programów w ramówce TVP. Prowadzony przez Tadeusza Sznuka kultowy program sprawdzający wiedzę ogólną uczestników od lat przyciąga przed telewizory tłumy widzów.
Okazuje się jednak, że niedawno podczas nagrań miało dojść w studio do spięcia. Wszystko opowiedział jeden z uczestników, Adam Miśkiewicz. Postanowił on podczas nagrywek nie kryć swoich poglądów i sympatii politycznych. Zdecydował się na kreatywną krytykę władzy podczas swojego przedstawienia się.
- Chciałem powiedzieć, że jestem entuzjastą bycia aktywnym człowiekiem prywatnie i społecznie, a jeżeli weźmie się pierwsze litery każdego z tych słów, to wychodzi akronim, z którym bardzo się zgadzam - miał powiedzieć w studio uczestnik.
Niestety jego wypowiedź nigdy nie ujrzała światła dziennego - został zamiast tego poproszony o nagranie jeszcze raz. Jego wypowiedź miała bowiem być za długa. Później doszło jeszcze do kolejnych nieprzyjemności w "Jednym z dziesięciu".
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo:
Prowadzący komentuje awanturę w "Jeden z dziesięciu"
Do kolejnego konfliktu doszło, gdy uczestnicy mieli przejść do nagrywania właściwego programu, to jest odpowiedzi na pytania. Wówczas jedna z pracownic na planie nakazała uczestnikowi, by ten zdjął tęczową przypinkę w kształcie serduszka, którą miał na marynarce.
Umotywowała to jednak nie homofobicznymi skłonnościami telewizji, a tym, że uczestnicy nie powinni reklamować w żaden sposób innych marek czy produktów. W tęczowej przypince dopatrzyła się reklamy... marki Polaroid. Miśkiewicz w swojej wypowiedzi nie krył podziwu dla kreatywności kobiety.
O komentarz został poproszony prowadzący programu, Tadeusz Sznuk. Ten wyznał, że cała sytuacja nastąpiła za sprawą pracownicy, która została wysłana "z góry" - była ona delegatką TVP. Przyznał, że on sam wobec jej postanowień był bezradny.
- Telewizja ma swoje przepisy, wtedy ingerowała pani, która jest zatrudniona przez Telewizję Polską. Nie mam na to wpływu, ani w tym udziału, więc trudno mi to tym mówić. Nie odpowiadam za to, co robią pracownicy TVP - przyznał prowadzący.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Gwiazd:
-
Gwiazda „M jak miłość” w rozpaczy. Straciła ukochanego członka rodziny
-
Zamachowski ujawnił, jaką żoną była Richardson. Padły gorzkie słowa
Źródło: Plotek
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami na temat gwiazd i nowinek ze świata show-biznesu koniecznie napisz do nas na adres: redakcja@swiatgwiazd.pl