Swiatgwiazd.pl Tylko u nas Way Of Blonde: „Mam po prostu nadzieję, że ludzie się przyzwyczają do tego, że społeczność LGBT to ludzie, którzy są wokół nas”
instagram.com/way.of.blonde

Way Of Blonde: „Mam po prostu nadzieję, że ludzie się przyzwyczają do tego, że społeczność LGBT to ludzie, którzy są wokół nas”

15 czerwca 2021
Autor tekstu: Martyna Pałka

W kalendarzu wciąż mamy czerwiec, a to oznacza, że dalej możemy wspólnie świętować Pride Month – miesiąc Równości i Tolerancji. Z tej okazji powstało wiele inicjatyw, wspierających społeczność LGBT, jak chociażby warszawski mural. Karolina Brzuszczyńska, ukrywająca się za pseudonimem Way Of Blonde, to jedna z tych influencerek, które nie boją się otwarcie mówić o swojej orientacji i przez udział w takich akcjach starają się uczyć innych, jak ważny jest wzajemny szacunek i akceptacja.

Zapytaliśmy Karolinę, jak wspomina swój coming-out, jak czuła się na planie teledysku Kayah i dlaczego, razem ze swoją narzeczoną Agnieszką, zdecydowały się na udział w Top Model. Czy Polska jest krajem tolerancyjnym i czy zdarzyło jej się zmierzyć z homofobią?

Razem ze swoją narzeczoną Agnieszką stanowicie wzór do naśladowania dla innych par homoseksualnych w Polsce i pokazujecie, że rodzina to nie tylko związek kobiety i mężczyzny. Czy w związku z tym, czujecie jakąś presję?

Karolina Brzuszczyńska „Way of Blonde”: Bardzo mi miło, że stanowimy wzór. Nie nakładamy sobie tej presji. Myślę, że żyjemy tak, jak uważamy to za słuszne. Chcemy pokazać społeczeństwu, że się kochamy i że jesteśmy zwykłymi, normalnymi ludźmi, a nasze życie zbyt wiele się nie różni. Nie nakładamy więc sobie tej presji, a żyjemy po prostu.

Duża część Twoich obserwujących to osoby młode. Czy zdarzało Ci się czytać wiadomości od nastolatek lub też nastoletnich chłopców, którzy prosili o poradę na temat coming-outu czy też tego, jak powiedzieć najbliższym o swojej orientacji? Jak reagujesz na takie wiadomości?

- Tak, szczególnie na początku takich wiadomości było dosyć sporo. Staramy się odpisywać na większość wiadomości, ale nie zawsze jesteśmy w stanie odpisać na nie wszystkie. Nie czujemy się też odpowiedzialne i kompetentne, aby doradzać w takich kwestiach, bo to są bardzo delikatne i złożone sprawy, ale staramy się wspierać takie osoby. Staramy się je motywować do tego, aby jednak były sobą. Chcemy, żeby czuły, że mają ludzi wokół siebie i ewentualnie mogą się nas o coś poradzić. Staramy się nie udzielać takich poważnych porad, tylko mówimy bardziej, jak to wyglądało na naszym przykładzie, żeby dodać trochę otuchy i przekonać, że nie zawsze ten coming-out jest tak straszny, jak się wyobraża. Jest to tylko przez chwilę straszne, ale potem, u większości osób, od których słyszałam różne historie, rodzina i przyjaciele gdzieś przerabiają sobie ten temat i okazuje się, że nie było tak źle. Jak to wyglądało w Twoim przypadku? Jak wspominasz swój coming-out?

- Mój ojciec był kiedyś bardzo dużym homofobem i rasistą, a jako jedna z pierwszych osób zaakceptował to i przyjął bardzo pozytywnie. Byłam tym bardzo zaskoczona, bo obaw miałam mnóstwo.

Czy mimo tych dobrych reakcji, zdarzały się też negatywne komentarze i smutne chwile? Czy jest coś, przed czym byś ostrzegła lub też na co byś przygotowała osoby proszące Was o poradę?

- Na pewno bym doradziła, żeby się do tego przygotować i podejść na spokojnie. Ja jestem w gorącej wodzie kąpana, więc jak zaczęłam spotykać się z moją Agą, to gdzieś w trakcie rozmowy z moją mamą wypaliłam z tekstem, że jestem w związku z dziewczyną. Nie dałam jej czasu, żeby jakoś tak stopniowo mogła przyjąć to do siebie. Z mamą zawsze miałam dobre relacje, więc wydawało mi się to oczywiste, że mogę jej o wszystkim powiedzieć. Mimo to, ta informacja troszeczkę ją na początku zszokowała. Przede wszystkim trzeba dać ludziom czas. W Polsce nadal takie tematy trochę szokują, więc rodzina potrzebuje też chwili, żeby to przetrawić. Nie warto się więc przerażać, że ktoś zareagował nie tak, jak powinien, bo może jest to po prostu kwestia zdziwienia, tak jak to było u mnie. Potem była pełna akceptacja mojej decyzji.

Powiedziałaś, że w Polsce ten temat dalej szokuje. Razem z Agą, Twoją narzeczoną, poszłyście na casting do ostatniej edycji „Top Model”, gdzie już na wstępie zaprezentowałyście się jako para. Czy choć przez moment przeszło Ci przez myśl, żeby nie mówić otwarcie o Waszym związku z obawy przed hejtem czy negatywnymi komentarzami ze strony widzów?

- Ja jestem osobą bardzo zerojedynkową. Tak jak wspomniałam wcześniej, jestem w gorącej wodzie kąpana. Kiedy podejmuję jakieś decyzję, to są to już decyzje ostateczne. Kiedy zdecydowałam się spotykać z Agą, która jest moją pierwszą kobietą, to stwierdziłam, że skoro jesteśmy razem, a dla mnie ten związek niczym się nie różni od związku heteroseksualnego, to nie ma w tym kompletnie nic złego. Nie czułam potrzeby ukrywania się z tym. Jak już postanowiłyśmy zrobić coming-out przed rodziną, bliskimi i znajomymi, to stwierdziłyśmy, że skoro prywatny coming-out mamy już za sobą, to teraz czas na publiczny. Jak już ma być hejt, jak to często wspominam, to lepiej mieć go na większą skalę! Poszłam na casting z Agą, bardziej żeby ją wesprzeć, bo ona zawsze marzyła, żeby spróbować swoich sił właśnie w modelingu, a wiem, że sama by się nie zmotywowała. To był główny bodziec, dla którego się tam wybrałyśmy.

Agnieszka przeszła w „Top Model” dalej niż Ty, ale Ty byłaś bardziej ukierunkowana na sporty walki, co też pokazałaś piękną wygraną w FAME MMA. Serdecznie gratuluję zwycięstwa i świetnej walki! Czy teraz chciałabyś w jakiś sposób łączyć modeling ze sportami walki i czy uważasz, że w ogóle jest to możliwe?

- Dziękuję bardzo! Pewnie, że można! Wydaję mi się, że to, co teraz robię na Instagramie, jest w pewnym sensie modelingiem, bo jednak jakoś trzeba pozować do tych zdjęć, a łączę to ze sportem. W tym się teraz najbardziej spełniam. Mnie też zawsze bardziej ciągnęło w kierunku sportu i zawsze marzyłam, aby być modelką marek sportowych. Dzięki temu, że ten Instagram trochę się mi rozwinął, to w jakiś sposób realizuję te swoje marzenia. Myślę, że w dzisiejszych czasach modelki są ogromnie różnorodne. Poszukuje się wielu modelek o różnych proporcjach, więc takie stare wyznaczniki tego, jak powinna wyglądać modelka, zanikają. Uważam, że to jest właśnie super i tak to powinno wyglądać. Jesteśmy różni, a moda jest dla wszystkich!

Wracając do naszego poprzedniego tematu. Mamy obecnie czerwiec, znany także jako Miesiąc Dumy. Aby uczcić ten czas, w Warszawie na Waryńskiego 3 powstał specjalny mural, na którym znalazła się między innymi podobizna Twoja i Twojej narzeczonej. Co myślisz o tej inicjatywie? Uważasz, że to duży krok dla Polaków i przykład większej tolerancji w naszym kraju?

- Ja lubię wspierać takie akcje i bardzo się cieszę, że miałyśmy okazję wziąć udział w tej akcji dla TikToka. Czy to jest duży krok? Nie wiem, ciężko mi stwierdzić. Spotykałyśmy się i z pozytywnym i z negatywnym odbiorem. Mam po prostu nadzieję, że ludzie się przyzwyczają do tego, że społeczność LGBT to ludzie, którzy są wokół nas. Są oni lekarzami, sportowcami, wykonują przeróżne zawody. Liczę na to, że ten temat stanie się totalną normalnością, a takie akcje będą działały właśnie w tę stronę.

Powiedziałaś o negatywnym odbiorze. Jak on wyglądał? Pojawiły się krytykujące komentarze na temat tego muralu, czy może Twojej osoby i orientacji?

- Najczęściej są to komentarze, że się afiszujemy, które bardzo mnie bawią. Łatwo jest mówić o tym osobom heteroseksualnym, które są na każdym billboardzie, a wszystko jest wręcz przesycone heteroseksualnymi związkami w mediach. Kiedy powstaje nagle mural, na którym widać osoby homoseksualne, to jest wielki szok i zdziwienie ludzi, że jak to? Jak to możliwe, że się tak afiszujecie? Wydaje mi się, że to nie jest afiszowanie się. My jesteśmy. Jesteśmy mniej widoczni, więc czemu nie możemy chociaż raz w roku, w tym czerwcu, pokazać się troszeczkę mocniej.

W jaki sposób radzisz sobie z homofobią? Co mogłabyś poradzić innym osobom, które może mają słabszą psychikę, a też borykają się z tym problemem? Co robić, aby mimo nieprzyjaznych komentarzy nie bać się być sobą i dalej być szczęśliwym?

- Przede wszystkim warto zadać sobie pytanie: Kto i dlaczego pisze takie komentarze? Zawsze mnie zastanawia, co kieruje takimi ludźmi, którzy tak naprawdę wtrącają się w czyjeś życie. Czy warto się takimi komentarzami przejmować? Powinno się dla nas liczyć zdanie osób, które są dla nas ważne, na przykład naszych bliskich , rodziny, a nie anonimowych osób w Internecie. Najczęściej są to właśnie osoby bez zdjęcia profilowego, bez imienia i nazwiska, które być może mają problemy i są nieszczęśliwe w swoim życiu i dlatego piszą takie komentarze. Tak naprawdę to nie dotyczy tylko orientacji, ale panującego obecnie hejtu w Internecie. Niektórym wydaję się, że nie mamy zdjęcia profilowego i od razu jesteśmy nie do namierzania i możemy swobodnie wypowiadać naszą opinię.

Jesteś w stanie przywołać jakieś sytuacje ze swojego życia, w których bezpośrednio spotkałaś się z hejtem czy dyskryminacją?

- W życiu rzeczywistym, realnym, nigdy nie miałam takich sytuacji homofobicznych, żeby ktoś podszedł do mnie, zwrócił mi uwagę czy powiedział coś naprawdę niemiłego. Jak już, to były to naprawdę pojedyncze przypadki, w przeciwieństwie do tego, co dzieje się w Internecie. Uważam, że w życiu najważniejsze jest to, żeby być po prostu szczęśliwym. Myślę, że to powinno być filarem naszych działań.

Nawiązując do różnorodności i bycia sobą, o czym wspomniałaś przed chwilą. Kolejną inicjatywą i przykładem szerzenia tolerancji i miłości w Polsce, w którym wzięłaś udział razem z Agnieszką, był teledysk Kayah i Nicka Sincklera do piosenki “Kochaj Różnym Być”. To był Twój debiut w teledysku. Jak czułaś się w nowej roli?

- Super! Fajne było to, że mogłyśmy razem z Agą być sobą i nikt nam niczego nie narzucał. Odpalili kamerę, włączyli muzykę i powiedzieli: „Wczujcie się w tą muzę, pokażcie siebie, bądźcie sobą i po prostu bawcie się dobrze przy tej piosence”. To było fajne, że rzeczywiście w tym teledysku są pokazani przeróżni ludzie. Jest tam totalna różnorodność i każdy tam robi to, co uważa. Jedni tańczą do tej muzyki, niektórzy nie tańczą, tylko tuptają sobie. Robią po prostu to, co czują. Nic tam nie było narzucone. Klimat był naprawdę fajny, bo nie czułam się przymuszana tak naprawdę do niczego. Po prostu pokazałyśmy siebie.

Ta piosenka ma naprawdę mocny przekaz. Myślisz, że tego typu działania, jak mural czy właśnie piosenka Kayah odniosą pożądany skutek i Polska stanie się bardziej otwartym i tolerancyjnym narodem?

- Mam nadzieję. Liczę na to, że to się gdzieś opatrzy i przestanie być traktowane, jako coś nienormalnego. Im więcej będzie takich akcji, tym bardziej ludzie zaczną się do tego przyzwyczajać. To wszystko jest też kwestią tego, że w Polsce mało się jeszcze mówi o osobach nieheteronormatywnych. To co zrobiła Kayah to też jest super akcja. Pamiętajmy, że Kayah dociera do osób z wielu pokoleń. Jest na przykład znana z „Prawy do lewego”, które jest puszczane na weselach. Wydaje mi się, że trafia do odbiorcy, do którego powinna dotrzeć.

Artykuły polecane przez redakcję Świat Gwiazd:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami na temat gwiazd i nowinek ze świata show-biznesu koniecznie napisz do nas na adres: redakcja@swiatgwiazd.pl

Obserwuj nas w
autor
Martyna Pałka

Optymistka z mnóstwem pomysłów i masą pozytywnej energii. Z wykształcenia absolwentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z zaciekawieniem śledzę wszystkie wydarzenia na świecie i w mediach społecznościowych. Interesuję się psychologią, radiem, muzyką i zdrowym odżywianiem.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@swiatgwiazd.pl
newsy tylko u nas foto telewizja lifestyle quizy