Wybuchła śmiechem na wizji. Rada Etyki Mediów reaguje na skargi. Dziennikarka TVN poniesie konsekwencje?
Do Rady Etyki Mediów wpłynęła skarga w związku z reakcją Anny Seremak na antenie TVN24. Jest reakcja przedstawiciela. Czy dziennikarka poniesie konsekwencje swojego niestosownego zachowania?
Wpadki w telewizji
Programy na żywo rządzą się swoimi prawami. Normalną sytuacją jest, ze dojdzie do nieoczekiwanych zdarzeń podczas programów na żywo. Bywa, że osoba występująca przed kamerą zestresuje się i powie coś niespodziewanego, przydarzą się problemu techniczne lub inne nieprzewidziane zdarzenia. Jedną ze słynnych wpadek miała miejsce w 2007 roku, a jej bohaterką była Ewa Michalska. Dziennikarka pojawiła się wtedy na miejscu wykolejenia pociągu, a gdy padło pytanie o przyczyny tego wypadku odparła:
Najprawdopodobniej albo... albo... szyny, które nie są równie, albo tak jak mówiłam we wcześniejszym wejściu, szyny były złe... a podwozie... podwozie... też było złe.
Niedawno wpadkę zaliczył dziennikarz programu “Panorama”, który przeklął na wizji . Obecnie w mediach po raz kolejny jest głośno o wpadce, której dopuściła się dziennikarka serwisu informacyjnego TVN24..
Anna Seremak i jej śmiech na wizji
W kwietniu bieżącego roku na antenie TVN24 doszło do nieoczekiwanej reakcji ze strony prowadzącej pasma informacyjnego “Dzień na żywo”, Anny Seremak. Na ekranach odbiorników zaprezentowano materiał, w którym opisano zdarzenie, do którego doszło w gminie Bisztynek, niedaleko miasta Bartoszyce.
Funkcjonariusze tamtejszej policji interweniowali w związku z awanturą, do której doszło w jednym z domów. Przekazano, ze 44-letnia kobieta zaatakowała swojego partnera kością z zupy, przez co mężczyzna odniósł krwawe obrażenia i konieczna była jego hospitalizacja. Przyczyną nieporozumień pary miały być wyniki wyborów samorządowych.
Wydarzenie zostało zrelacjonowane w programie “Dzień na żywo”. Reporter Mariusz Sidorkiewicz wypowiedział następujące słowa:
Kości jeszcze nie znaleziono, kobieta wciąż nie wytrzeźwiała, a mężczyzna liże rany.
Wówczas Anna Seremak wybuchła śmiechem i przez dłuższą chwilę nie mogła się opanować . Nagranie z jej reakcją stało się hitem sieci, jednak wielu internautom jej reakcja nie przypadła do gustu. Aktualnie ponownie jest głośno o tym incydencie. Szczegóły poniżej.
Rada Etyki Mediów reaguje na wpadkę Seremak na wizji
Do Rady Etyki Mediów wpłynęła skarga na zachowanie Anny Seremak , a konkretnie na jej reakcję, gdy wybuchła śmiechem po usłyszeniu, że kobieta dopuściła się przemocy na swoim partnerze. Skargę złożył Jakub Chabik, przewodniczący stowarzyszenia na rzecz Chłopów i Mężczyzn. Tak brzmiała treść jego pisma:
Do mediów całej Polski powinno z państwa strony wyjść jasne, mocne przesłanie: przemoc wobec mężczyzn jest realnym zjawiskiem, nie wolno jej lekceważyć i wyszydzać, a ofiary tej przemocy zasługują na pomoc i wsparcie. (…) O mężczyznach można, a gdzieniegdzie nawet wypada, pisać negatywnie — nieomal codziennie widzimy generalizujące, krzywdzące opisy: mężczyźni są “przemocowi” i “agresywni”, a w najlepszym razie “niezdarni”, “zagubieni”. W naszej ocenie w większości wynikają one ze stereotypu, pragnienia popularności i “klikalności” materiałów. Jasne wytyczne w tej sprawie ze strony Rady Etyki Mediów bardzo by w tym pomogły"
Głos w sprawie zabrał Ryszard Bańkowicz z Rady Etyki Mediów, który przekazał, iż jego zdaniem Anna Seremak nie złamała zasad "obiektywizmu, szacunku i tolerancji", które są zapisane w Karcie Etycznej Mediów. Zwraca on uwagę, że w momencie, w którym Seremak relacjonowała sprawę mogła nie mieć świadomości, jak wyglądała przeszłość kobiety, która zaatakowała partnera, a całą sytuację odebrać jako dowcip.
Dziennikarzom nie potrzeba "wytycznych" nakazujących, jak mają pisać i mówić o chłopcach i mężczyznach, tak jak nie potrzeba mediom instrukcji o przedstawianiu dziewcząt i kobiet, lekarzy i prawników, wojskowych i cywili, rolników i rybaków, nauczycieli i uczniów - powiedział Bańkowicz w rozmowie z portalem “Wirtualne Media”.
Na tym nie poprzestał i dodał do czego może dojść w przyszłości:
A gdyby stowarzyszeniom reprezentującym te wszystkie środowiska udało się skutecznie przymusić media do przestrzegania zestawu takich "standardów", to zanim byśmy się wszyscy obejrzeli, stałyby się one szkieletem nowego systemu cenzury.
Co o tym sądzicie?