Barbara wyszła za Libańczyka, napisała do nas list: "Niech ludzie wiedzą". Taki był mąż, z którym spędziła ponad 20 lat
Pani Barbara podzieliła się z nami historią swojego małżeństwa. W liście opowiedziała, jak wyglądał jej związek z Libańczykiem. Uznała, że więcej osób powinno wiedzieć, jak może wyglądać życie z muzułmaninem. Jej historia może być inspiracją dla wielu osób.
Ludzie potrafią wszystkich innych do jednego worka. Wszelka odmienność napawa ich lękiem. A czy Barbara żałowała swojej decyzji? Jej małżeństwo trwało ponad dwadzieścia lat, nam opowiedziała o jego szczegółach.
Jak wyglądało małżeństwo z Libańczykiem?
Pani Barbara poznała swojego przyszłego męża w styczniu 1981 roku. W kwietniu wyjechała do niego, a niedługo po jej przyjeździe wzięli ślub. Tak szybkie zamążpójście bywa ryzykownym pomysłem, ale nie w tym przypadku. „Nigdy w życiu nie żałowałam swojej decyzji. Miałam najwspanialszego męża na świecie” pisze nam kobieta.
– Piszę: miałam, bo niestety straciłam go w 2007 roku. Przez 4.5 roku mieszkaliśmy w Libanie, a potem przenieśliśmy się do Kanady. Mąż miał obywatelstwo kanadyjskie. Mamy 2 wspaniałych synów. Czasami się kłóciliśmy, ale tyko o to, kto kogo kochał bardziej – czytamy w liście.
Klientka sklepu zażenowana zachowaniem Marcina Hakiela. "Te teksty nie były na miejscu"Żona Libańczyka: „religia nigdy nie stanowiła dla nas problemu”
„Mąż był muzułmaninem, ale religia nigdy nie stanowiła dla nas problemu” pisze Barbara, po czym dodaje, co zawsze powtarzał: „the reason for my life is to please my wife”, czyli: „Celem mojego życia jest uszczęśliwianie żony”. Sam nauczył się mówić po polsku, a ona opanowała arabski. Jej ukochany chciał też, by ich dzieci znały język polski.
„Mąż nauczył się mówić po polsku a ja mówię po arabsku. Mąż bardzo naciskał żeby dzieci mówiły po polsku, nawet wybrał jeden dzień w tygodniu gdy tylko mogliśmy mówić po polsku” pisze Barbara. Dziś jej synowie są już dorośli: jeden z nich wyjechał z Kanady i mieszka w Gdańsku. Ona, po siedmiu latach wdowieństwa ponownie wyszła za mąż, tym razem za Polaka.
List do redakcji: „Nie wszyscy Arabowie są okropni”
„Smutno mi, gdy czytam artykuły o Polkach, które nie miały takiego szczęścia jak ja. Niech ludzie wiedzą, że nie wszyscy Arabowie są okropni” pisze kobieta o celu swojego listu. Na koniec ujawnia smutny fakt, związany z lękiem przed byciem ocenianą. Dodaje, że w sierpniu 1981 pojechała z wizytą do rodziny w Polsce, później odwiedzała ją rodzina.
– We wrześniu przyjechał do mnie tata z koleżanką. Tata był miesiąc, a koleżanka u mnie była 6 miesięcy. Potem był u mnie brat z wizytą, a potem mama. Moja rodzina dowiedziała się, że mój mąż był muzułmaninem, dopiero gdy mieszkaliśmy w Kanadzie – dodaje na koniec Barbara.
Zobacz zdjęcie: