Była zakonnica o związkach w klasztorze. Zdradziła, jak wygląda prawdziwe życie duchownych
Sylwia była zakonnicą przez 6 lat. Po tym czasie postanowiła zrezygnować ze służby i miała ku temu poważne powody. Opowiedziała, jak wyglądało jej życie w zakonie, a także wyjawiła fakty, które dla niektórych mogą być wyjątkowo zaskakujące. Poznajcie jej historię.
O doświadczeniach Sylwii dowiadujemy się z serwisu kobieta.wp.pl, gdzie ukazał się wywiad przeprowadzony przez dziennikarkę Wirtualnej Polski, Sarę Przepiórę. Szczere do bólu wyznania wzbudzają skrajne emocje.
Była zakonnica o typowym dniu w zakonie
Sylwia wspomniała, że wstąpiła do zakonu przypadkiem. Okazuje się, że duchowną chciała być jej przyjaciółka. Postanowiła jej towarzyszyć podczas spotkania z siostrą i tak to się zaczęło. W dalszej części rozmowy opowiedziała, jak wyglądał jej typowy dzień.
Okazuje się, że kobiety w zakonie mają mnóstwo obowiązków, a ich grafik wypełniony jest po brzegi. Sylwia wstawała bardzo wcześnie, aby przygotować siostrom jedzenie, nakryć do stołu, a także otworzyć Biblie na odpowiednich stronach. Następnie był czas na mszę, modlitwę, a po śniadaniu odbywały się lekcje łaciny i filozofii. Kolejno miała miejsce następna msza, tzw. suma, a dodatkowo Sylwia dużo czasu spędzała w bibliotece. Kolejno ponownie pomagała w kuchni, przygotowywała wraz z innymi kolację, by później udać się na wieczorną modlitwę.
Związki homoseksualne w zakonie
Dalsze wyznania Sylwii potrafią wprowadzić w osłupienie. Otóż była siostra wspomniała, że zdecydowała się na odejście z zakonu, ponieważ nie była lubiana przez kobiety ze zgromadzenia. Dodała, że konflikty często kończyły się rękoczynami , a że Sylwia nie pozwalała sobie na złe traktowanie, zakonnice nie dopuściły jej do ślubów wieczystych. Ponadto nie podobały się ich kontakty z innymi duchownymi.
— Do podjęcia decyzji o odejściu z zakonu pchnęło mnie kilka powodów. Przede wszystkim nie byłam lubiana przez inne siostry. Niektóre konflikty przerodziły się nawet w rękoczyny. Nie pozwalałam, aby ktoś mnie obrażał, więc się stawiałam. Nauczyłam się bronić przed przemocą już w dzieciństwie — wyznała w wydziale dla kobieta.wp.pl.
Była zakonnica zdradziła także, że związki homoseksualne w zakonie nie jest rzadkością . Jak twierdzi, często relacje rodzą się w zakonach klauzulowych, w których kontakt ze światem jest mocno ograniczony.
— Związki homoseksualne w żeńskich klasztorach nie są rzadkością. Nie mówi się o nich jednak tak często, jak o przypadkach romansów wśród zakonników czy księży. Często takie relacje rodzą się w zakonach klauzurowych, w których siostry zakonne nie mają kontaktu ze światem. Wtedy stworzenie związku z drugą kobietą z klasztoru jest jedynym sposobem na walkę z samotnością — wyjawiła.
Kontakty z księżmi
Sylwia postanowiła opowiedzieć również o relacjach, które mają miejsce między zakonnicami a księżmi. Okazuje się, że takowe również istnieją, jednak kobieta zwróciła uwagę na fakt, iż duchowni nie potrafią “obchodzić się” z kobietami. Opisuje, że nie istnieje takie coś jak filtr. Często księża wprost mówią, czego chcą, a niekiedy próbują to dostać bez pytania.
— Do opuszczenia klasztoru przekonało mnie także bezczelne zachowanie księży i zakonników. Niejednokrotnie dostawałam od nich jednoznaczne propozycje. […] Duchowni nie mają doświadczenia w zwyczajowym flircie. Mówią bez ogródek, czego chcieliby od kobiety. Nieszczególnie przejmują się konwenansami, nie tracą też czasu na pogaduszki. Zdarzało się, że od razu przechodzili do czynów, nie pytając mnie o pozwolenie. Nie jestem uległą osobą, a do tego umiem zadbać o swoje bezpieczeństwo. Dlatego żadnemu nie udało się mnie skrzywdzić. Inne siostry zakonne mogły mieć mniej szczęścia — powiedziała w wywiadzie dla WP była siostra zakonna.
Sylwia postanowiła opowiedzieć również o spowiedzi, na którą zdecydowała się po odejściu z zakonu. Kiedy tylko wyjawiła spowiednikowi, że porzuciła habit, ten zareagował agresją słowną i rzucił w stronę kobiety kilka wyzwisk. Ta postanowiła nie być dłużna i uderzyła księdza w twarz tak mocno, że ten upadł na ziemie.
— Gdy tylko wspomniałam o tym, że odeszłam z klasztoru, wyskoczył jak oparzony z konfesjonału i zaczął mnie wyzywać. Twierdził, że za podjęcie tej decyzji pochłonie mnie piekło. Byłam zaskoczona jego gwałtowną reakcją. Poczułam wzbierający we mnie gniew. Przez lata doświadczyłam najgorszych zachowań duchownych. Nie miałam już do nich tak dużego szacunku, jak reszta społeczeństwa. Uderzyłam obrażającego mnie spowiednika w twarz. Cios był na tyle silny, że ksiądz upadł na posadzkę — powiedziała w wywiadzie Sylwia.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: kobieta.wp.pl