Dorota Wellman po operacji serca. Objawy poważnej choroby pojawiły się nagle
Dorota Wellman jest jedną z najbardziej znanych twarzy TVN-u. Teraz jednak wystąpiła w roli nie prowadzącego, lecz gościa - i opowiedziała o ogromnych problemach zdrowotnych z jakimi stawiła czoło prezenterka. Zdecydowanie za długo zwlekała z operacją.
Gwiazda TVN
Dorota Wellman urodziła się 2 marca 1961 roku w Warszawie. Jest polską dziennikarką radiową i telewizyjną i producentką, którą widzowie mogą kojarzyć z uwielbianego “Dzień Dobry TVN” gdzie partneruje Marcinowi Prokopowi .
“Kobieta wulkan” - nazywają ją koledzy i koleżanki z pracy. Obdarzona niesamowitą charyzmą i poczuciem humoru dziennikarka jest synonimem pozytywnej energii, szczerości, ale i pełnego profesjonalizmu.
W “DDTVN” występuje nieprzerwanie od 2007 roku, prowadzi również szereg programów lifestylowych - “Co słychać?”, “Miasto kobiet” czy “Inspirujące kobiety”. We wielu z nich doradza na temat zdrowia - teraz jednak sama zmierzyła się z problemami natury zdrowotnej o których opowiedziała.
Wellman padła ofiarą Covida
Wellman wyznała w “Dzień dobry TVN” wyznała, że cierpiała na bardzo poważne migotanie przedsionków. To schorzenie jest jedną z najczęstszych chorób z zakresu zaburzeń rytmu serca.
Migotanie przedsionków opisać można jako zaburzenie ich pracy. Stanowi ono nie tylko źródło licznych dolegliwości, ale i znacząco podnosi ryzyko udaru. Dziennikarka powiedziała o tym okresie jej życia:
Miałam serce jak dzwon do czasów Covidu. Zachorowałam w tym pierwszym okresie, kiedy było dużo ciężkich zachorowań. Wydawało mi się, że wyszłam z tego bez szwanku. Po 1,5 miesiąca pojawiło się migotanie przedsionków. Nie ma nad tym możliwości zapanowania - mówiła.
Dziennikarka podkreśliła, że na początku trzymała się jedynie tabletek, potem jednak, po długim czasie, zdecydowała się na specjalistyczny zabieg:
Wydawało mi się, że tabletka jest lepsza niż wszystko inne, dopóki moje ataki nie trwały po 20-parę godzin. Wtedy trafiłam na osobę, która namówiła mnie na ablację. Zwlekałam prawie 2 lata.
Wellman namawia: nie ograniczajcie swojego życia
Po 2 latach prezenterka uznała jednak, że ze zdrowiem nie ma żartów i postanowiła zgłosić się do szpitala. Tam polecono jej poddanie się zabiegowi ablacji, czyli mało inwazyjnego zabiegu, polegającego na zniszczeniu w sercu tkanki, która jest powodem arytmii:
To jest mało inwazyjny zabieg, który odbywa się przy pełnej świadomości. Albo się mrozi, albo się podgrzewa, na miejscu, gdzie impuls źle działał, robi się blizna i powoduje, że nie ma już migotania przedsionków. Ja jestem nowym człowiekiem. Wróciłam do wszystkich sprawności i nie mam tego poczucia ciągłego słuchania własnego serca. - zapewniła o swoim zdrowiu Wellman.
Od czasu przejścia zabiegu Wellman namawia wszystkich do regularnych badań serca i na własnym przykładzie namawia, że nie powinniśmy bać się badań:
Czekałam, bo jestem głupia. Namawiam teraz pacjentów, spotykam się z nimi, żeby podjęli te decyzję, bo zmienia się jakość życia. (…) Wracamy do pełnej sprawności, jesteśmy w stanie uprawiać sporty… Może uda mi się namówić parę osób, by nie żyły z tym trzepotaniem, nie męczyły się z tym, nie ograniczały swojego życia…