Dramatyczne sceny z Igą Świątek na IO. Wypadek gwiazdy zobaczyły miliony ludzi
Dzisiejszy mecz Igi Świątek bardziej przypominał horror niż rozgrywki olimpijskie. Gwizdy kibiców, kłótnia z rywalką i bolesny cios, po którym upadła na kort – co tam się działo?
Iga Świątek na Igrzyskach Olimpijskich 2024 w Paryżu
Iga Swiątek do tej pory idzie po podium Igrzysk Olimpijskich w Paryżu jak po swoje. Jednak to, co działo się na ćwierćfinałowym turnieju, mogło się bardzo źle skończyć dla Polki – z wielu powodów. Jej rywalką była 31 lipca Amerykanka Danielle Collins , która obecnie zajmuje 9. miejsce w światowym rankingu. Collins dzień wcześniej wygrała z reprezentantką Kolumbii, Danii i Niemiec.
Jeszcze przed rozpoczęciem meczu Iga miała powody do niepokoju. Tego dnia w Paryżu zapowiadano deszcz i dach kortu miał być zamknięty. Wszyscy wiedzą, że nie są tu ulubione warunku Polki. Finalnie jednak okazało się, że dach odsłonięto. Niebezpieczna i bardzo problematyczna okazało się za to sama rywalka. Najpierw wyładowała się na Świątek na korcie, a potem drugi raz, już po meczu . Co tam się stało?
Iga Świątek i Danielle Collins na IO 2024
Druga część meczu rozwijała się wyjątkowo niekorzystnie dla reprezentantki Polski. Collins grała bardzo agresywnie i prawie nie popełniała błędów, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Wynik w ósmym gemie wynosił 6:2 dla Collins. Przed trzecim setem Iga udała się do szatni, w której przebywała kilka minut. Na kort wróciła biegnąć, jednak przywitały ją… gwizdy widowni .
Niesprzyjająca atmosfera nie zniechęciła jednak Świątek. Wszystko układało się dobrze, kiedy nagle Amerykanka zgrała niezwykle mocny, oburęczny bekhend prosto w miejsce, w którym znajdowała się Iga. P olska zawodniczka oberwała rozpędzoną, lecącą z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę, piłką. Upadła na kort. Co wydarzyło się później?
Rywalka uderzyła Igę, a potem ją zwymyślała: zadziwiające sceny na Olimpiadzie
Kiedy Iga przewróciła się na ziemię po tym, jak uderzyła w nią piłka posłana przez Amerykankę, po całej publiczności poniósł się przerażony, głuchy pomruk . Na szczęście po chwili się podniosła. Skupiona na grze, nie zamierzała robić awantury o to, co się stało.
Mało eleganckie to było. Nie jest to mile widziane. Iga nie żywi urazy, ale Collins ma szczęście, że trafiła na tak spokojną osobę. Często w tenisie takie sytuacje kończyły się dużą dyskusją i pretensjami. […] Dostała po żebrach, co tu dużo mówić – komentował na żywo dziennikarz Eurosportu.
Dalsza część meczu była wyjątkowo emocjonująca. Polka zdecydowanie wysunęła się na prowadzenie. Kiedy udało się jej osiągnąć wynik 4:1, jej rywalka nagle się poddała. Wcześniej zgłaszała jakąś nieokreśloną kontuzję, poprosiła nawet o przerwę medyczną. Zgadza się: właśnie ona, a nie Iga. Kiedy mecz zakończono, Collins podeszła do Igi, by… ja zwymyślać . Po wszystkim powiedziała dziennikarzom:
Powiedziałam Idze, że nie musi być fałszywa, jeśli chodzi o moją kontuzję. Przed kamerami dużo się dzieje. Jest mnóstwo ludzi z pokładami charyzmy, którzy są inni przed kamerami, a inni w szatni. Po prostu nie mam najlepszych doświadczeń i naprawdę nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek musiał być fałszywy. Mogę to zaakceptować, a równocześnie nie potrzebuję fałszu – wypaliła Amerykanka.
Zrozumieliście coś z tego? Cóż… Świątek też nie . Na pytanie, co Danielle jej powiedziała, Iga odparła w rozmowie z Eurosportem:
Lepiej jej się spytać, bo szczerze mówiąc, nie wiem, co tam się wydarzyło. Bo było to dość dziwne - uciekała od odpowiedzi Polka. - Raczej niespotykana dla mnie sytuacja na korcie. Nie chcę wnikać w szczegóły, bo to jest jej ostatni rok na tourze i chcę po prostu życzyć jej wszystkiego dobrego. Trochę nie miałam okazji tego zrobić właśnie wtedy. Z uwagi na to, że kończy karierę, wiem, że to także musiał być dla niej ciężki moment. Po prostu życzę jej wszystkiego dobrego na przyszłość – wyjaśniła Polka.
Finalnie Iga wygrała dziś 6:1, 2:6, 4:1. W czwartek czekają ją półfinały, w których zmierzy się z Qinwen Zheng. Nie podano jeszcze godziny turnieju.