Edyta Górniak o przygotowaniach do występu w Opolu. Zdradziła swój patent na udany występ

Edyta Górniak wystąpiła w finałowym koncercie na 60. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Na scenie musiała zmierzyć się z legendarnymi przebojami wielkiej artystki. Po tym wydarzeniu zdradziła, jak musi poświęcać się, by dać z siebie wszystko.
Wiadomo nie od dziś, że piosenkarze i śpiewaczki mają przeróżne patenty na to, by podczas występu brzmieć najlepiej, jak potrafią. Nie każdy byłby w stanie zastosować metodę Edyty.
Edyta Górniak oszołomiła na 60. KFPP w Opolu
Trzeciego dnia festiwalu, 11 czerwca, odbyły się dwa koncerty: „Cała sala śpiewa z nami, czyli hity opolskiej publiczności” oraz finałowy „Ale To Już Było. Jest. I Będzie!”. To właśnie na tym drugim usłyszeliśmy Górniak.
Edyta w hołdzie dla Ireny Santor wykonała dwie najbardziej legendarne piosenki artystki: „Walc Embarras” oraz „Powrócisz tu”. Ze sceny mówiła: „Dziś szczególnie kłaniam się damie i ikonie polskiej piosenki pani Irenie Santor. Dziękujemy za wszystkie lata pani pięknej pracy”.
Jak Edyta Górniak przygotowuje się do występu? Drakoński sposób
Tuż po zejściu ze sceny artystkę obstąpili dziennikarze i zasypali ją pytaniami. Była tam także redakcja Świata Gwiazd. W pewnym momencie Górniak została zapytana, co czeka ją obecnie: podróże czy śpiewanie. Odpowiedziała wymijająco, jednak zdradziła, jak drakońskie są jej przygotowania to występów.
– Teraz czeka mnie kolacja, bo drodzy państwo, żeby zaśpiewać takie utwory, takie gigantyczne torpedy, muszę mieć zupełnie pusty brzuszek i taką silną przeponę; więc ja dzisiaj jestem bez śniadania, bez obiadu i bez kolacji. Dopiero teraz zjem – wyznała Edyta.
Edyta Górniak nie je przed występami. A co dzieje się tuż po nich?
Okazuje się, że wokalistka je pierwszy posiłek dopiero po występie. Wtedy jednak już nie musi się ograniczać. Dziennikarzom wyznała, że zamówiła aż cztery potrawy, korzystając z wyrozumiałości obsługi gastronomicznej.
– Zamówiłam cztery dania, już pan kucharz czeka, bo już wszystko jest zamknięte, więc musiałam poprosić. Tutaj kucharze w Opolu zawsze są tacy kochani, że poczekają, wszyscy są po godzinach i czekają, aż skończę z państwem rozmawiać. I zamówiłam sobie na wszelki wypadek cztery dania, a co! – tłumaczyła ze śmiechem Górniak.
Zobacz zdjęcia:







































