"Nowa" TVP obraziła Elżbietę Skrętkowską. Legenda "Szansy" potraktowana w przykry sposób
Elżbieta Skrętkowska wymyśliła i stworzyła “Szansę na sukces”. Od 2019 była na wojennej ścieżce z TVP. W nowym wywiadzie ujawniła, jak potraktowały ją nowe władze Telewizji Polskiej. Tak źle nie potraktowano jej nigdy wcześniej.
Elżbieta Skrętkowska: kto wymyślił "Szansę na sukces"?
Elżbieta Skrętkowska zaczęła karierę w show-biznesie jako aktorka. W TVP zaczęła pracować w 1991 roku. Była reżyserką programów rozrywkowych i widowisk muzycznych. Jej największym dziełem, którego była pomysłodawczynią i producentką, jest program “Szansa na sukces” , wyłaniający do dziś polskich kandydatów na Eurowizję. Pierwszy odcinek wyemitowano w 1993 roku.
W 2000 roku Skrętkowska otrzymała w związku z tym nagrodę tygodnika "Polityka” za najlepszy program XX wieku . Na I Festiwalu Dobrego Humoru dostała też statuetkę Błękitnego melonika w kategorii Ulubiony program rozrywkowy. Mimo licznych zasług od lat jest na wojennej ścieżce z Telewizją Polską. Wszystko zaczęło się w 2019 roku, kiedy władze TVP postanowiły reaktywować format po siedmioletniej przerwie . Nowym prowadzącym, po rezygnacji Wojciecha Manna , został wtedy Artur Orzech.
Skrętkowska ogłosiła wtedy w mediach, że nowe odcinki “Szansy na sukces” powstają bez jej zgody . Rozważała też proces sądowy. Niestety, nowe władze stacji wcale nie potraktowały jej lepiej, przykre szczegóły poniżej.
Spór o "Szansę na sukces": kto ma rację?
Skrętkowska w 2019 roku ujawniła w rozmowie z Wirtualną Polską, że TVP reaktywowało “Szansę na sukces” bez jej zgody i podpisania jakiejkolwiek umowy. Proponowano jej co prawda powrót do programu , jednak musiałaby zrzec się praw do niego .
Nie miałam nic przeciwko temu, żeby program wrócił na antenę, ale według umowy proponowanej przez TVP musiałabym się pozbyć wszelkich roszczeń – mówiła w wywiadzie.
W tej samej rozmowie Elżbieta zapewniała, że kiedy wymyśliła format, zarejestrowała jego scenariusz i tytuł w kancelarii notarialnej . W 2019 dowiedziała się na rozmowie z władzami TVP, że stacja zarejestrowała program w Urzędzie Patentowym.
Dowiedziałam się o tym dopiero teraz, bo telewizja zrobiła to bez porozumienia ze mną. Być może zdecyduję się na proces o prawa własności. To jest bardzo trudny temat, bo taki proces to poważne koszty i może ciągnąć się latami. Mimo wszystko rozważam to – ogłosiła wtedy.
TVP wydało wtedy oświadczenie, że Skrętkowskiej proponowano stanowisko reżyserki, a później konsultantki merytoryczne, jednak obie te propozycje odrzuciła. Twierdziło też, że jest “jedynym podmiotem uprawnionym do realizacji cyklu”. W całkiem nowym wywiadzie, udzielonym po pięciu latach, Elżbieta rzuca świeże światło na tę sprawę :
Telewizja Polska zarejestrowała "Szansę na sukces" w Urzędzie Patentowym bez mojej wiedzy i zgody. Dowiedziałam się o tym dopiero podczas spotkania z ekipą Kurskiego. Wcześniej nie miałam tej świadomości. Do dziś nie mam pojęcia, na jakiej podstawie do tego doszło. Przecież ja i tytuł, i scenariusz "Szansy…" zarejestrowałam dużo wcześniej w kancelarii notarialnej. Mam na to papiery – mówi twórczyni formatu w rozmowie z Plejadą.
Niestety, wraz z nastaniem nowej władzy problemy się nie skończyły. Wręcz przeciwnie: nie do uwierzenia, jak potraktowano ją teraz na oficjalnym spotkaniu z szefostwem stacji . Poniżej oburzające szczegóły.
Twórczyni "Szansy na sukces" zmieszana z błotem przez nowe władze
Skrętkowska ze szczegółami opisała, jak wyglądało jej spotkanie z nowymi władzami TVP . Przede wszystkim, nikt z nowych szefów stacji nie odpowiedział na jej wiadomość , przesłaną jeszcze w styczniu.
W styczniu, poprzez dziennik podawczy, złożyłam w TVP oficjalne pismo z zapytaniem, co dalej z moim programem i dlaczego pod wymyślonym przeze mnie scenariuszem "Szansy na sukces" podpisuje się ktoś inny. Było to dla mnie kompletnie niezrozumiale. Wierzyłam, że po zmianie władzy na Woronicza ktoś się nad tym pochyli. Wydawało mi się, że na oficjalne pismo należy się oficjalna odpowiedź. Niestety, myliłam się. Mamy sierpień, a ja do tej pory nie doczekałam się odpowiedzi – mówi Elżbieta.
Mimo to doszło wreszcie do spotkania pomiędzy Skrętkowską a Tomaszem Sygutem , dyrektorem generalnym TVP. Reżyserka zapewnia, że jej zdaniem było to możliwe dzięki prośbom jej dawnych pracowników. Na spotkanie zaproszono ją po pół roku, w czerwcu . Szła na nie z pozytywnym nastawieniem i nadzieją na wspólne stworzenie czegoś.
Na spotkaniu obecny był m.in. dyrektor generalny – Tomasz Sygut, dyrektor biura programowego – Sławomir Zieliński, a także prawniczka, która kilka lat temu brała udział w spotkaniu dotyczącym "Szansy na sukces" zwołanym przez ekipę Jacka Kurskiego. Cały czas miałam nadzieję, że uda nam się miło i sympatycznie porozmawiać. Tak się nie stało – opowiada ze smutkiem.
Elżbieta relacjonuje, że spotkanie przebiegało w “dziwnej i trudnej” atmosferze. Wkrótce też zaczęto ją obrażać. Szczególnie źle brzmią słowa, jakie miały paść z ust Sławomira Zielińskiego.
Po chwili pan Zieliński zapytał: "To co, my nie mamy prawa do tego, żeby zmieniać program i robić z nim, co chcemy?". Nie sądziłam, że dyrektor biura programowego TVP nie orientuje się nawet, jak wygląda prawo autorskie w Polsce. […] Jakiś czas później, gdy zaczęłam opowiadać o historii "Szansy…", pan Zieliński stwierdził, że "ten program to zwyczajne karaoke i każdy może stworzyć coś takiego". […] Później złośliwie zapytał: “A może zaraz jeszcze pani powie, że wymyśliła pani prognozę pogody?” – opisuje Skrętkowska.
Reżyserka miała jeszcze nadzieję na rozmowę z Tomaszem Sygutem , ale nigdy później do niej nie zadzwonił. Nie ma pojęcia, po co właściwie zwołano tamto spotkanie. Legenda TVP została potraktowana w przykry sposób.
Nie ukrywam, że jestem bardzo rozczarowana tą sytuacją. Przeraża mnie to, że ci, którzy kreują gusta Polaków, którzy tworzą kulturę, sami są tak niekulturalni. Wszystkim szefom wydaje się, że dyrektorami zostaną na zawsze i nigdy nie rozstaną się z dyrektorskim stołkiem, a dyrektorem się bywa, artystą się jest. Nawet ekipa Kurskiego zachowała się lepiej niż nowa władza TVP. Tamci ludzie przynajmniej próbowali się dogadać i zależało im na współpracy. A ci… Nie mam pojęcia, po co zostałam zaproszona na to spotkanie i jaki był jego cel – mówi teraz z goryczą.
Jednocześnie Elżbieta deklaruje, że nie chciała wracać na Woronicza i do pracy w TVP . Zależało jej jedynie na tym, by odzyskać prawa do programu, którego jest autorką. Nie rozumie, dlaczego zewsząd skreślono jej nazwisko. Miała nadzieję, że na spotkaniu uda się to wyjaśnić, jednak nie było to możliwe.
Źródło: Plejada, Wirtualna Polska