Polski dziennikarz próbował wezwać karetkę do ciężko chorej matki. "Duszności, ból serca". Szokujące, co usłyszał od dyspozytorni
Do mediów dotarły kolejne niepokojące informacje. Tym razem sprawa dotyczy popularnego dziennikarza, który postanowił osobiście opowiedzieć historię, która spotkała jego oraz jego mamę. To, co wydarzyło się minionego wieczoru, wywołuje skrajne emocje.
Wielka moc mediów społecznościowych
Media społecznościowe mają ogromną moc i wielokrotnie używa się ich, by nagłośnić ważne informacje. Z tej opcji postanowił skorzystać polski dziennikarz, który szczegółowo opisał historię, która wydarzyła się ubiegłego wieczoru. Wywołała ono sporo kontrowersji i zachęciła internautów do dyskusji. Ponadto zwróciła uwagę na niewydolny system zdrowia i zachowanie medyków.
To nie pierwszy raz, kiedy w sieci pojawiają się obszerne opowieści i wyznania, których celem jest pomoc innym. Tak było chociażby w ubiegłym miesiącu, kiedy miał miejsce 33. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy . Wówczas wzrok wielu Polaków skierował się na niewydolny system zdrowia, a część osób zachęcało innych do wsparcia fundacji Jerzego Owsiaka.
Gwiazdy w szpitalu
W ostatnim czasie do mediów dotarło wiele niepokojących informacji o hospitalizacji licznych znanych osób. Tylko w minionych tygodniach pisaliśmy o przebywającej w szpitalu Joannie Racewicz czy żonie Piotra Rubika, Agacie, której stan zdrowia również się pogorszył.
Okazuje się, że to jednak nie koniec przykrych wieści. Swoją historią podzielił się polski dziennikarz, który walczył o pomoc dla swojej cierpiącej mamy. Historią podzielił się ze światem za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Polski dziennikarz próbował pomóc ciężko chorej matce
Dziennikarz Wojciech Wybranowski podzielił się swoją historią na portalu X. Napisał, że jego mama miała duszności, zawroty głowy, przewracała się, miała ból w okolicach serca, wysoką gorączkę, a ponadto nie miała siły, aby stać o własnych siłach na nogach. Dyspozytor podjął jednak decyzję, by nie wysyłać karetki do kobiety , ponieważ “nie ma objawów zagrożenia życia”. Mężczyzna nie miał możliwości, aby zawieźć swoją mamę na SOR , szczególnie że kobieta miała problemy z poruszaniem się. W pojedynkę nie byłby w stanie przetransportować jej do samochodu.
Obdzwaniam lekarzy - czy ktoś przyjedzie prywatnie, albo na NFZ. I słyszę zdziwienie - ale jak to odmówili wysłania karetki, jeśli pacjent rano był chodzący, a nie jest już to mają obowiązek wysłać. Zwłaszcza do pacjentki w takim wieku. Niech pan dzwoni jeszcze raz. W międzyczasie mama czuje się gorzej, bo dochodzą nerwy, a ma mocną nerwicę, ciśnienie skacze - czytamy w poście Wybranowskiego.
Dziennikarz postanowił jeszcze raz zadzwonić na pogotowie i prosić o pomoc. Tym razem inny dyspozytor odebrał telefon i podjął decyzję o wysłanie zespołu medycznego do kobiety. Medycy byli na miejscu już po kilkunastu minutach od wykonania telefonu.
Dla Wojciecha Wybranowskiego i jego mamy sytuacja ta musiała przyprawić ich o ogrom nerwów. Nic dziwnego, że postanowił podzielić się nią w mediach. Może być ona pomocna innym, którzy znajdą się w podobnej sytuacji.
Dyspozytorowi z popołudniowej zmiany "serdecznie gratuluję". A pani i ratownikom z wieczornej z serca dziękuję. I proszę raz jeszcze wszystkich o modlitwę za zdrowie mojej Mamy, bo kiepsko to dziś wygląda - zakończył wpis Wojciech.
Pod postem pojawiła się masa komentarzy przepełniona wsparciem. Jedna z osób przytoczyła historię, która została nagłośniona tego samego dnia przez stację Polsat.
Właśnie przed chwilą w Polsacie był materiał. Dyspozytor odmówił wysłania karetki do samotnego 73-letniego mężczyzny chorego na serce z niepokojącymi objawami. Człowiek po kilku godzinach zmarł. Dyspozytor powiedział, że nie czuje się winny - czytamy w komentarzu.
Pełną historię dziennikarza Wojciecha Wybranowskiego przeczytacie poniżej: