Przy urnie Zającówny wylądowało takie maleństwo. Pękną najtwardsi
Dziś odbył się pogrzeb Elżbiety Zającówny. Na ostatnim pożegnaniu aktorki zjawiło się wiele gwiazd. Przed ołtarzem ustawiono białą urnę. Co dostrzegliśmy obok?
Pogrzeb Elżbiety Zającówny
28 października zmarła Elżbieta Zającówna , aktorka miała 66 lat. Przyczyna śmierci wciąż pozostaje nieznana, a rodzina oczekuje na wyniki sekcji zwłok, które zgodnie ze wstępnymi informacjami mają być dostępne najwcześniej na początku 2025 roku.
Nieco ponad tydzień po jej odejściu, 6 listopada, odbyła się ceremonia pożegnalna. Tłumy fanów, przyjaciół oraz znanych osobistości zgromadziły się w Warszawie, by uczestniczyć w mszy żałobnej, która rozpoczęła się o godzinie 12:00 w Kościele Środowisk Twórczych przy placu Teatralnym 18.
Tak oddano hołd Elżbiecie Zającównie
Na 6 listopada zaplanowano jej ostatnie pożegnanie: "mszę świętą za jej duszę", jak czytamy w nekrologu. Urna z prochami Zającówny spocznie 7 listopada na krakowskim cmentarzu. W trakcie dzisiejszego pożegnania nie zabrakło poruszających słów. Ksiądz prowadzący mszę powiedział m.in.:
Jesteśmy tu, żeby wesprzeć bliskich pani Elżbiety, z fascynacją siedzieliśmy przed telewizorem, oglądaliśmy jej role. (..) Pamięć nigdy nie przeminie, ale ona też blaknie. Jesteśmy tu jako wspólnota - mówił ksiądz. I dodał, że aktorka odeszła "dużo, dużo za wcześnie".
Żałobnicy uczestniczący we mszy pożegnalnej Elżbiety Zającówny na wejściu do świątyni otrzymali niewielkie pamiątkowe karteczki. Na jednej stronie była namalowana róża na odwrocie natomiast przejmujący napis.
Dziś moją duszę w ręce Twe powierzam, mój Stworzycielu i najlepszy Ojcze. Do domu wracam jak strudzony pielgrzym, a Ty z miłością przyjmij mnie z powrotem. Tułaczka moja już dobiegła kresu, dla moich oczu słońce ziemi zgasło. W Tobie, mój Panie, znajdę pokój wieczny, Ty będziesz dla mnie niegasnącym światłem - napisano.
Teraz na jaw wyszło, co pojawiło się obok urny. Wzruszający element.
Ten detal przy urnie mało kto dostrzegł
Już przed południem rodzina, przyjaciele aktorki oraz jej wielbiciele zaczęli gromadzić się w kościele. Przed ołtarzem ustawiono jasną urnę z prochami zmarłej, otoczoną licznymi kwiatami. Jeszcze zanim wniesiono urnę, zgromadzeni podchodzili, by pożegnać się z aktorką, tworząc niezwykle wzruszające sceny.
Przy białej urnie mało kto jednak dostrzegł małą, czterolistną koniczynę. Pękną najtwardsi i poleją się kolejne łzy. Zapewne nie znalazła się tam przypadkowo. W pospolitym znaczeniu oznacza szczęście, a tak naprawdę ma dużo głębsze znaczenie. W starożytności czterolistna koniczyna cieszyła się ogromną popularnością i uchodziła za symbol życiowej siły, zdolnej do przezwyciężania trudności. Każdy z jej czterech listków miał wyjątkowe znaczenie: pierwszy symbolizował nadzieję, drugi – wiarę, trzeci – miłość, a czwarty – szczęście.