Szefowa "PnŚ” zgotowała Marioli Bojarskiej-Ferenc koszmar. "Była agresywna". Tylko nam ujawniła wstrząsające szczegóły
Szefowa “Pytania na śniadanie” niespodziewanie znalazła się na ustach wszystkich z powodu swoich skandalicznych wpisów, w których obraziła widzów i dawną ekipę śniadaniówki. Na fali ostatnich doniesień Mariola Bojarska-Ferenc postanowiła podzielić się swoimi osobistymi doświadczeniami, przez które od kilku miesięcy nie była w stanie zaznać spokoju. W rozmowie ze Światem Gwiazd ujawnia, jak potraktowała ją Kinga Dobrzyńska.
Mariola Bojarska-Ferenc o Kindze Dobrzyńskiej
Takiej afery w polskich mediach nie było już dawno. Kilka dni temu opisaliśmy, w jaki sposób szefowa “Pytania na śniadanie” zwraca się do internautów, którzy nie są zadowoleni ze zmian, jakie w ostatnim czasie zaszły w śniadaniówce Telewizji Polskiej. Kinga Dobrzyńska nie tylko wdała się mało profesjonalną pyskówkę z widzami “PnŚ”, ale także w niewybrednych słowach oceniła dawne gwiazdy programu, w tym Idę Nowakowską, którą określiła mianem “durnej tancerki”.
Nie oglądajcie! Widocznie poziom dzisiejszego “Pytania na śniadanie” jest za trudny! (...) Nie ma durnych tancerek i nadętych chłopczyków, przekonanych, że istnieje cud narodzin i trzeba udawać, kim się nie jest - napisała.
Skandaliczne wypowiedzi Kingi Dobrzyńskiej sprawiły, że więcej osób postanowiło podzielić się swoimi przemyśleniami na temat aktualnej szefowej “PnŚ”. Jedną z nich jest Mariola Bojarska-Ferenc, która na własnej skórze przekonała się o tym, jak boleśnie swoimi tekstami potrafi dopiec Dobrzyńska .
Spotkało mnie coś, o czym myślałam, że uda się wyprzeć z pamięci, gdyby nie ostatnie informacje w mediach. Nie chciałam się skarżyć szefom Telewizji Polskiej, choć powinnam, ponieważ priorytetowe było dla mnie pojawienie się w moim autorskim programie, którego format przedstawiłam, a nie zajmowanie się Panią Kingą. Czekam już długo, spokojnie na spotkanie z władzami telewizji i decyzje w sprawie moich propozycji. Rozumiem trudną sytuację związaną z nieposiadaniem przez telewizję pieniędzy, wykazuję cierpliwość i wspieram telewizję, gdzie mogę. Ale tę historię muszę opowiedzieć mając nadzieję, że władze telewizji zrozumieją i nie pozostaną obojętne - powiedziała Bojarska-Ferenc w rozmowie ze Światem Gwiazd.
Mariola Bojarska-Ferenc o powrocie do TVP
Mariola Bojarska-Ferenc, która przez wiele lat była związana z TVP, w tym z “Pytaniem na śniadanie”, otwarcie przyznaje, że po zmianie władz publicznego nadawcy myślała, że ponownie znajdzie się dla niej miejsce na Woronicza. W tym celu zdecydowała się więc skontaktować bezpośrednio z nową szefową “PnŚ”.
Postanowiłam napisać do pani Kingi Dobrzyńskiej. Ponieważ nie mogłam jej odnaleźć w pamięci, zwróciłam się do niej per “Pani”, przedstawiając się kim jestem. Pani Kinga Dobrzyńska zdziwiła się, dlaczego nie piszę do niej "na Ty", skoro pracowałyśmy prawie 2 lata razem. Przypomniała mi, że była reporterką mojego kącika. Następnie stwierdziła, że skoro ja piszą do niej per "Pani", to ona także będzie się do mnie tak zwracać. Pomyślałam sobie wtedy, że to jakaś kobieta z problemami, kompleksami i co za agresja w tonie. Nie wiedziałam, szczerze mówiąc, jak wyjść z tego mojego faux pas. Obdzwoniłam wszystkich kolegów z telewizji, którzy wtedy pracowali, żeby podpowiedzieli mi, gdzie ja się z nią zetknęłam. Nikt nie pamiętał. W każdym razie pani Kinga do mnie oddzwoniła z tonem nastroszonego koguta. Szczerze mówiąc, w dalszym ciągu nie wiedziałam z kim rozmawiam. Poprosiłam o spotkanie - relacjonuje Bojarska-Ferenc.
Tak się złożyła, że słynna polska gimnastyczka artystyczna i ceniona dziennikarka w międzyczasie pojawiła w “PnŚ” jako gość. Po występie na antenie ponownie nawiązała kontakt z Dobrzyńską. Wydawało się, że panie znalazły wspólne język. Wizja wielkiego powrotu Bojarskiej-Ferenc do “PnŚ” nabrała realnych kształtów. Gwiazda nie mogła się bardziej mylić.
Dobrzyńska powiedziała mi potem, że ma na mnie jakiś pomysł. Byłam szczęśliwa, że to dojdzie do skutku, bo tęsknię za pracą. Napisałam do niej jeszcze raz i stwierdziłam, że nie mogę się już doczekać naszej współpracy. Niestety bez odzewu. W końcu zadzwoniłam w czwartek przed świętami wielkanocnymi. Od tej pory poznałam twarz najgorszą tej kobiety. Powiedziała mi: "Odgrzewanych kluch, takich jak Kammel, nie potrzebuję". Mówiła mi, wulgarnym głosem, że nie chce ze mną współpracować, że mnie nie lubi, była agresywna. Nie spodziewałam się wylewu takich chamskich emocji. Zatkało mnie. Jestem jednak dojrzałą dziennikarką, więc napisałam do niej maila na którego nie mam do dziś odzewu - wyznała nam Bojarska-Ferenc.
Mariola Bojarska-Ferenc demaskuje szefową "PnŚ"
Kinga Dobrzyńska nie odpisała na wiadomość Marioli Bojarskiej-Ferenc dotyczącą ich ewentualnej współpracy przy “Pytaniu na śniadanie”. Zdecydowała się za to odbyć z nią rozmowę telefoniczną.
Ona zadzwoniła do mnie wieczorem i zaczęła mnie znowu obrażać, że nie ma dla mnie przestrzeni do wspólnej działalności, że mnie nie lubi, zespół mnie nie lubi itd. Krótko mówiąc, kontynuowała swoją retorykę - wspomina Bojarska-Ferenc.
W tym momencie czara goryczy się przelała. “Polska Jane Fonda”, jak nazywano czasami Bojarską-Ferenc, dała szefowej “PnŚ” jasno do zrozumienia, co myśli o jej postawie w obszernym sms-ie.
Ponieważ dalej była niegrzeczna i chamska, odpisałam jej tak:
"Kingo, to nie TVPiS i kolesiostwo, które uprawiasz… To ja mówię temu stop. To nie Twoja prywatna stacja i biznes, przypominam. To Spółka Skarbu Państwa. To nie miejsce do obrażania autorytetów, wyzywania itp. Nie jestem jedyną (...) Dość! Poniżania ludzi! Jak to powiedziałaś o mnie stary kotlet? Ageizm to się nazywa... Rozwaliłaś program, ale mnie nie rozwalisz swoim brakiem profesjonalizmu! Boisz się profesjonalistów? Jakie są Twoje osiągnięcia? Nie wiem... Jak nie masz czasu by wysłuchać propozycji współpracy, to zwolnij się, bo nie o taką TVP walczyliśmy! Myślenie, jak widać, zajmuję Ci dużo czasu, co widać jak realizowany jest program" - ujawnia Światu Gwiazd Bojarska-Ferenc.
Promotorka zdrowego stylu życia odniosła się przy okazji do tłumaczeń Dobrzyńskiej odnośnie malejącej widowni “Pytania na śniadanie” pod jej kierownictwem.
Pani Kinga usprawiedliwia niskie wyniki oglądalności "PnŚ", mówiąc, że to jest tak, jak z nowymi butami, które trzeba rozchodzić. Powiem tak: Pani Kingo, buty z bazarku rzeczywiście cisną. Buty od dobrego projektanta nie cisną. Gdyby Pani robiła dobre rzeczy, mądre rzeczy, to by ludzie to oglądali. Zmiana scenografii nie pomoże. A wręcz trzeba byłoby się zastanowić, ile pani Kinga wydała na scenografię i czy to się przełożyło na oglądalność, bo to też jest godne uwagi - zwraca uwagę Bojarska-Ferenc.
Proszę się nie usprawiedliwiać, bo TVP ma dużo większe zasięgi niż TVN i zmiana foteli na żółty nie podniesie oglądalności. Jak restauracja nawala, to nie zmienia się stołów tylko kucharza. Nikt nie ma wątpliwości, że szefem instytucji publicznej winna być osoba o wysokiej kulturze i dorobku w określonej dziedzinie. Nie ma mowy o upokarzaniu ludzi, mobbingu, ageiźmie itp. - kontynuuje była prowadząca programu “Sztuka życia”.
Mimo negatywnych doświadczeń z obecną szefową “PnŚ” Bojarska-Ferenc wciąż żywi nadzieję, że w najbliższej przyszłości będzie miała okazję ponownie dołączyć na stałe do zespołu TVP.
Mam nadzieję, że moja wypowiedź nie zamknie mi drogi do programów, o które się staram w Telewizji Polskiej i że Pani Kinga o mojej bytności tam nie będzie więcej decydować - dodała.
Myślicie, że władze TVP zareagują na rewelacje Bojarskiej-Ferenc na temat szefowej “PnŚ”?