Reżyser ceremonii IO przemówił. To nie była "Ostatnia wieczerza". Czym się inspirował?
Thomas Jolly, reżyser ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich, rozwiał wątpliwości ws. “Ostatniej wieczerzy”. Zapewnia, że inspirował się czymś zupełnie innym. I wcale nie był to obraz “Uczta bogów”. Czy jego wyjaśnienie zakończy aferę raz na zawsze?
Kontrowersje wokół Olimpiady i "Ostatniej wieczerzy"
Takiej afery po otwarciu igrzysk olimpijskich nie było nigdy wcześniej. Wszystko za sprawą kilkuminutowego występu z udziałem francuskich drag queens, siedzących za długim stołek. Internauci błyskawicznie dostrzegli motyw “Ostatniej wieczerzy”, który jednoznacznie skojarzył się im z obrazem Leonardo da Vinci.
Widok oburzył chrześcijan, którzy w mediach społecznościowych nie zostawili na organizatorach wydarzenia suchej nitki. Doszło nawet od sytuacji, w której jeden z amerykańskich sponsorów podjął decyzję o rezygnacji z finansowania sportowego święta.
Byliśmy zszokowani kpiną z "Ostatniej Wieczerzy" podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu. W związku z tym C Spire wycofuje swoje reklamy z igrzysk - przekazano w oświadczeniu.
Słów krytyki nie szczędzili polscy politycy i gwiazdy. Anna Popek w rozmowie ze Światem Gwiazd ostro podsumowała to, co zobaczyła w piątkowy wieczór:
To celowe burzenie podstaw naszej cywilizacji i kultury. Jest ono, obawiam się, groźnym zwiastunem czegoś większego. Barbarzyństwo w czystej postaci. Chyba teraz nikt już nie wierzy w łzawe opowieści o tolerancji i demokracji, prawda? Za jedno słowo można stracić pracę w tej jakże tolerancyjnej i przyjaznej neotelewizji, która dodatkowo ustami Czyża składa samokrytykę. Ulubiony motyw stalinowskiego zarządzania znowu w użyciu. Wolność nie jest dana raz na zawsze – każde pokolenie musi ją wywalczyć samodzielnie. Obawiam się, że to będzie trudna walka – powiedziała nam wyraźnie oburzona.
Innego zdania była Karolina Korwin Piotrowska. Dziennikarka była zachwycona kreatywnością Francuzów:
Podobno niektórzy się oburzają, ja jestem oczarowana, bo grunt to wolność, a jeśli jeszcze w oparciu o sztukę, kulturę, historię swojego kraju, który na szczęście nie buduje swojego obrazu na martyrologii, tylko na umiłowaniu życia, anarchii, winie, miłości i tańcu…to mamy to, co mamy - pisała w mediach społecznościowych.
Organizatorzy Olimpiady przepraszają
Twórca widowiska, jakie zobaczyliśmy na ceremonii otwarcia Olimpiady 2024, to Thomas Jolly. On i rzeczniczka Anne Descamps wygłosili dziś przeprosiny w oficjalnym spotkaniu z mediami. Jak zareagowali na międzynarodowy skandal?
Jest oczywiste, że nigdy nie było naszą intencją okazanie braku szacunku wobec żadnej grupy religijnej. [Ceremonia otwarcia – red.] miała celebrować społeczną tolerancję. Uważamy, że ta ambicja została osiągnięta. Jeśli ktoś poczuł się urażony, jest nam bardzo przykro – powiedziała Anne Descamps na konferencji prasowej.
Thomas Jolly, czyli pomysłodawca ceremonii otwarcia oraz dyrektor artystyczny wydarzenia wyjaśnił, że nie zamierzał krytykować religii i nie o tym jest komentowana scena.
Chcieliśmy porozmawiać o różnorodności. Różnorodność oznacza bycie razem. Chcieliśmy włączyć wszystkich, tak po prostu – ogłosił Jolly.
Na przeprosinach się nie skończyło. Reżyser ceremonii udzielił wywiadu lokalnym mediom, w którym ustosunkował się do całej afery.
Olimpiada. Reżyser ceremonii nie inspirował się "Ostatnią wieczerzą"
Autor widowiska zapewnia, że nie przeszło mu nawet przez myśl, by czerpać z “Ostatniej wieczerzy”. Nie inspirował się również wskazywaną często przez broniących pomysłu widzów “Ucztą bogów” XVIII-wiecznego dzieła autorstwa malarza Jana Harmensza van Biljera.
Myślałem, że było to dość jasne, ponieważ do stołu przybywa Dionizos. Jest on tam, bo jest bogiem święta, wina, ojcem Sekwany, bogini związanej z rzeką. Pomysł polegał raczej na tym, by zrobić wielkie święto pogańskie, związane z bogami Olimpu… Olimp – olimpizm – tłumaczył Jolly w rozmowie z portalem BFMTV.
Pytany o inny kontrowersyjny motyw – postać zdekapitowanej Marii Antoniny trzymającej w rękach własną głowę – Jolly zapewnił, że nie była to “gloryfikacja narzędzia śmierci”, czyli gilotyny. Scenę tę skrytykował w niedzielnym komentarzu dziennik “Le Figaro”, podobnie jak kilka innych, w tym domniemane nawiązanie do “Ostatniej wieczerzy” oddanej w obrazie Leonarda da Vinci.
Czy jego słowa raz na zawsze rozwieją wątpliwości dotyczące tego, co pokazano na Olimpiadzie?