"Dlaczego on, a nie ja?". Martyna Wojciechowska przeżywa tragedię. Po jej słowach łzy same cisną się do oczu
Martyna Wojciechowska przeżyła wypadek samochodowy. Niestety nie wszyscy wyszli z niego cało. Podróżniczka wspomina bliskiego przyjaciela.
Kariera Martyny Wojciechowskiej
Martyna Wojciechowska zadebiutowała w mediach pod koniec lat 90. Zaczynała jako prowadząca programy rozrywkowe i motoryzacyjne w TVN. Jej życie zawodowe zmieniło się w 2002 roku, gdy rozpoczęła projekt zdobycia Korony Ziemi, czyli wszystkich najwyższych szczytów na każdym kontynencie. Stała się trzecią Polką, która zdobyła wszystkie 9 gór oraz drugą, która zrealizowała to w trudniejszej wersji według Reinholda Messnera.
Cała wyprawa Wojciechowskiej została uwieczniona w filmie dokumentalnym „Korona Ziemi” oraz w książkach. Od tego momentu jej kariera nabrała ogromnego tempa. W 2007 roku objęła stanowisko redaktorki naczelnej magazynów „National Geographic Polska” oraz „National Geographic Traveler”. Dwa lata później rozpoczęła serię programów „Kobieta na krańcu świata”.
Martyna Wojciechowska przeżyła tragiczny wypadek
Miał to być zwykły dzień w biurze, ale przerodził się w prawdziwy koszmar. 20 lat temu Martyna Wojciechowska doświadczyła jednego z najtrudniejszych momentów w swoim życiu.
Uległa wypadkowi samochodowemu na Islandii, z którego cudem wyszła cało. Niestety, jej przyjaciel i operator programu "Misja Martyna" nie miał takiego szczęścia.
Jeden z operatorów był ranny, drugi – mój przyjaciel Rafał – nie przeżył. Ja przeżyłam, choć przez kilka miesięcy nie było wiadomo, czy będę chodzić, bo miałam złamany kręgosłup. I nagle znajdujesz się w takiej sytuacji, gdy z jednej strony czujesz się ocalona, a z drugiej rozumiesz, że to wielka i trudna do udźwignięcia odpowiedzialność. Zastanawiasz się, dlaczego los zdecydował, że to ty przeżyłaś. - mówiła w rozmowie z Wysokimi Obcasami
Wojciechowska wspomina zmarłego w wypadku przyjaciela
Rafał Łukasiewicz zmarł na jej oczach. Martyna wciąż dokładnie pamięta wszystkie szczegóły i właśnie wróciła myślami do tej strasznej tragedii, w 20. rocznicę zdarzenia.
ROCZNICA Była noc z 17 na 18 października 2004 roku. Realizowaliśmy odcinek programu „Misja Martyna” na Islandii, było późno, padało, kierowca wpadł w poślizg, dachowaliśmy. RAFAŁ ŁUKASZEWICZ, mój przyjaciel, operator kamery, kochający mąż, tata dwójki wspaniałych bliźniaków, wtedy zaledwie trzyletnich, umierał na moich oczach, a ja chciałam wierzyć, że to wszystko się nie dzieje. Rafał nie przeżył. Drugi operator WITEK SZCZEPAN był w stanie ciężkim. Ja miałam złamany kręgosłup i na wiele miesięcy zostałam unieruchomiona, a lekarze powtarzali mi, że już nigdy nie wrócę do pełnej sprawności, do swojego życia sprzed wypadku. Przepłakałam wtedy wiele nocy, dni przechodziły w tygodnie. Dlaczego On a nie ja? - pytałam. Nie chciałam się budzić, wtedy wolałabym zniknąć. Dlaczego ocalałam? Po co? - powtarzałam.
Podróżniczka obiecała sobie, że spłaci swój dług za to, że przeżyła.
I właśnie w tym najgorszym momencie obiecałam sobie, że spłacę swój dług, bo bycie ocalałą to wielkie zobowiązanie wobec świata. Że przeżyję to moje życie podwójnie - za mnie i za Rafała. Że choć spróbuję nadać sens swojemu istnieniu i będę pomagała innym – napisała.
Na zakończenie Martyna skierowała słowa do swojego zmarłego przyjaciela.
Rafi, mam nadzieję, że patrzysz tu dziś na nas z góry z dumą. Żyjemy najlepiej, jak umiemy. Twoi Rodzice są wyjątkowi. Od kiedy Ich poznałam zrozumiałam dlaczego Ty byłeś tak wyjątkowy i pełen pasji. Alicja jest cudowną mamą i babcią. Bo Ula urodziła dwoje dzieci, wiesz? A bliźniaki Julka i Kuba są już dorośli i są wspaniali. Rozjechali się po świecie, ale dziś na cmentarzu spotkali się wszyscy, którzy Cię kochają. Brakuje nam tu Ciebie. Po 20 latach tęsknota nie maleje. Ale wierzę, że kiedyś gdzieś na szczycie góry wszyscy razem spotkamy się, prawda? Ta fotografia to jedno z naszych ostatnich zdjęć na planie. Potem już nic nie było takie samo. M – zakończyła Martyna.