Film "Ania" wchodzi na Netflixa. Rodzina ocenzurowała materiał? Wszystko już wiadomo
Film biograficzny o Annie Przybylskiej “Ania” na Netfliksie. Czy rodzina zmarłej aktorki ocenzurowała produkcje, zanim będzie dostępna na popularnej platformie streamingowej?
"Ania" film o Annie Przybylskiej
W październiku ubiegłego roku do kin trafił długo wyczekiwany film o zmarłej w 2014 roku Annie Przybylskiej. Aktorka zadebiutowała jako dwudziestolatka w "Ciemnej stronie Wenus" Radosława Piwowarskiego i serialu "Złotopolscy" jako Marylka Baka.
To ta rola okazała się kluczem do dalszej kariery. Niezapomnianą kreacją Przybylskiej jest Jadzia z "Kariery Nikosia Dyzmy" czy podwójna rola jako Mirki i Mirka Brzeskiego z filmu "Złoty środek". Mogliśmy oglądać ją także w "Superprodukcji" i "Dniu świra". W 2012 roku zagrała przejmującą rolę Ewy, żony boksera Przemysława Salety w filmie "Bokser", opowiadającym historię choroby jego córki. Ostatni raz wystąpiła na ekranie jako erotyczna tancerka Roksana w filmie "Bilet na Księżyc" Jacka Bromskiego.
Premiera filmu o jej życiu odbyła się w Gdyni dzień po ósmej rocznicy jej śmierci.
"Jest to film dedykowany przede wszystkim państwu - widzom. Myślę, że gdy wyjdziecie z kina, każdy z was będzie miał czas na przemyślenie, że dziewczyna z podwórka, z osiedla wojskowego, miała marzenia. Spełniła je. Szkoda, że tak krótko. Pozostawiła po sobie wiele miłych wspomnień, które ja do dziś odczuwam, uśmiech, wspaniałą naturalność, wrażliwość i przede wszystkim kochającą rodzinę. Kiedy przyjdziecie do domu, pomyślcie o tym, że życie jest bardzo krótkie, ale i bardzo kruche. Kochajmy się, szanujmy i rozmawiajmy ze swoimi rodzinami, bo później jest za późno" - mówiła Krystyna Przybylska, mama Ani.
Narracja ukazuje bohaterkę od narodzin do przedwczesnej śmierci. Robi to po części poprzez rozmowy z mamą, siostrą, dziećmi i partnerem Jarosławem Bieniukiem oraz osobami, które spotykała w pracy. Wspomnieniami o Przybylskiej dzielą się m.in. aktorzy Paweł Małaszyński, Michał Żebrowski, Cezary Pazura, piosenkarz Andrzej Piaseczny, reżyser Radosław Piwowarski, dziennikarka Krystyna Pytlakowska czy wieloletnia przyjaciółka i aktorka Katarzyna Bujakiewicz.
Produkcję można było obejrzeć już w TVP, ale będzie dostępna także na Netfliksie.
"Ania". Jak powstał film?
"To ma być film o zwykłej dziewczynie znad morza, którą pokochała cała Polska i po której cała Polska płakała" - mówili twórcy filmu “Ania”.
Produkcja długo była niewiadomą. Nie do końca było pewne, czy w ogóle powstanie, bo twórcy czekali na zielone światło od rodziny Przybylskiej.
Za film zabrali się Michał Bandurski i Krystian Kuczkowski, a producentem jest Telewizja Polska. W końcu ustalono, jaka forma biografii odpowiada najbliższym Przybylskiej. Powstała w ścisłej współpracy z rodziną aktorki, przede wszystkim jej córką Oliwią Bieniuk, która udostępniła realizatorom prywatne zdjęcia i nagrania z życia gwiazdy.
"Ania" na Netfliksie. Czy rodzina ocenzurowała film?
Od 11 października użytkownicy Netfliksa będą mogli obejrzeć niepublikowane nagrania z Anną Przybylską w roli głównej. Produkcja najpierw trafiła na ekrany kin, później emitowano ją na antenie TVP i VOD.
“Projekt zaczął się 7 lat temu. Reżyserzy - Michał Bandurski i Krystian Kuczkowski - co roku wysyłali do Jarka [Jarosława Bieniuka - red.] maila z propozycją, żeby ten film zrealizować. Ponad trzy lata temu doszło do pierwszego spotkania - bardzo wyraźnie padło, że jednym z warunków tego, żeby w ogóle pomyśleć o tym, żeby powstał, jest to, żeby cała rodzina, czyli mama Ani, siostra, Jarek i dzieci, miała wpływ na to, jaki to będzie film. Wiadomo było, że dużą część produkcji będą stanowiły archiwa prywatne, więc tym bardziej rodzina chciała mieć wpływ. To było takie wspólne dzieło, w którym każdy coś załatwi z Anią. Część się pożegnała, część, tak jak Cezary Pazura, miała okazję powiedzieć coś, czego Ani nie zdążyła przekazać. Każdy coś zamknął w ten sposób” - podaje portal ShowNews, cytując osobę z otoczenia rodziny aktorki.
W związku z tym, każdy, kto brał udział w produkcji, mógł przejrzeć swoje materiały. To wspólny projekt, więc nie da się tu mówić o cenzurze.
"Każdy mógł swoje materiały przejrzeć i autoryzować, ale nie trzeba było tego robić, bo były to bardzo dyskretne, normalne pytania. Nie było w nich kontrowersji i szukania sensacji. Nie chodziło o to, żeby cenzurować film, ale żeby stworzyć go razem. Gdy pierwszy raz zobaczyliśmy "Anię" na zamkniętym pokazie, płakaliśmy wszyscy. Spodziewano się filmu o umieraniu, o raku, bo to jest najbardziej klikalny temat, a tak nie jest. Ważne dla Krystyny Przybylskiej, mamy Ani, było to, żeby była to jej Anka. Ważne też było, żeby ktoś, kto ten film zobaczy, po projekcji zabrał coś dla siebie, żeby zobaczył, co jest w życiu ważne - dodał informator ShowNews.