"Lakier do włosów przebija się przez ekran". Żona Nawrockiego skrytykowana za stylizację
Marta Nawrocka ma spore szanse, by zostać nową pierwszą damą. Z tej okazji ekspertka “Plejady” oceniła jej styl. Zwróciła uwagę na mocne i słabe strony żony Karola Nawrockiego.
Styl Pierwszych Dam: Klasa, autentyczność i pułapki perfekcji
Na całym świecie styl pierwszych dam bywa nie tylko modowym drogowskazem, ale i zwierciadłem politycznych czasów. Z równą uwagą, z jaką obserwujemy wystąpienia prezydentów, analizujemy wybory modowe ich partnerek. Brigitte Macron z Francji, Melania Trump ze Stanów Zjednoczonych, Michelle Obama, a na naszym rodzimym gruncie — Agata Kornhauser-Duda czy Jolanta Kwaśniewska — każda z nich na swój sposób zapisała się w zbiorowej pamięci jako ikona lub antyikona stylu.
W Polsce to właśnie Jolanta Kwaśniewska, mimo upływu lat, wciąż uchodzi za wzór klasy, elegancji i wyczucia. Nienachalna, ponadczasowa, zawsze „w punkt”. Jednak moda to żywa materia — zmienia się, reaguje, prowokuje. I właśnie dlatego coraz częściej pojawiają się pytania o to, jak na tej modowej scenie odnajdują się potencjalne przyszłe pierwsze damy. Pod lupę wzięto żonę Karola Nawrockiego.
Jaki styl ma Marta Nawrocka?
Dla Plejady styl Marty Nawrockiej oceniła Dorota Wolff — specjalistka od kodu ubioru, autoprezentacji i właścicielka marki Forget-me-Not Pecunia. W swojej analizie zwraca uwagę na spójność, ale i sztywność stylizacji żony prezesa IPN.
Pani Marta stawia na minimalizm, czyli bezpieczeństwo w ubiorze. Minimalizm ma to do siebie, że lubi swobodę, charakter, lekkość. Styl opiera się na prostocie, funkcjonalności i jakości. Nie wymaga przesadnych ozdób ani krzykliwych kolorów, nadal może być bardzo elegancki i nowoczesny. Ten styl wbrew pozorom jest bardzo wymagający, bo widać każdy szczegół — tłumaczy ekspertka.
To, co z pozoru może wydawać się prostym wyborem, w praktyce okazuje się polem pełnym pułapek. W minimalizmie nie ma miejsca na fałsz — każda linia, każdy detal musi być dopracowany i jednocześnie naturalny. Marta Nawrocka — zdaniem Wolff — zdaje się tego nie do końca czuć.
Widać przygotowania i "czuć" rolę. Za dużo starań i za mało swobody, lekkości bytu. Przygotowane stylizacje są pod pełną kontrolą. Makijaż, fryzury mają znaczenie. Osobiście nie lubię stylizacji prosto od fryzjera, zwłaszcza jak lakier do włosów przebija się przez ekran — komentuje specjalistka.
Potencjał, który wymaga autentyczności
Choć w ocenie Doroty Wolff obecny styl Nawrockiej nieco traci przez przesadne „dopasowanie do roli”, ekspertka dostrzega także potencjał i gotowość na rozwój.
Stylizacje w całokształcie są komunijne i wypracowane. Lekkość bycia i naturalność to pojęcia, które często kojarzą się z prostotą, autentycznością i swobodą, a tu mamy rolę — zauważa.
W tym kontekście Wolff przypomina, jak istotne jest, by wizerunek był nie tylko estetyczny, ale przede wszystkim zgodny z osobowością. Zwłaszcza w przypadku osoby, która miałaby pełnić publiczną funkcję.
Domyślam się, że pani Marta Nawrocka ma doradców od wizerunku. Niestety często styliści zapominają o tym, że najważniejsze jest bycie sobą, bez udawania, bez zbędnych masek, które musimy nosić w różnych sytuacjach. Ludzie, którzy emanują lekkością bycia, zazwyczaj wydają się odprężeni, zrelaksowani i otwarci na świat. I tego życzę — podsumowuje stylistka.
Czy Marta Nawrocka będzie w stanie odnaleźć własny, autentyczny język stylu, nie zacierając siebie pod warstwą politycznych oczekiwań? Tego jeszcze nie wiemy. Ale jedno jest pewne — moda pierwszych dam to nie tylko ubrania. To opowieść o sile, kobiecości i gotowości do reprezentowania czegoś większego niż sam styl.
