List Mateusza Morawieckiego do Roberta Biedronia trafił do sieci. Niestety premier się nie popisał
Do sieci trafił list Mateusza Morawieckiego skierowany do Roberta Biedronia. Polityk swoją odpowiedzią podzielił się w internecie. Po rozgłosie ekspertka od etyki wytknęła poważny błąd w wysłanym piśmie. Tysiące internautów zobaczyło to na własne oczy.
Mateusz Morawicki wysłał zaproszenia Robertowi Biedroniowi
Robert Biedroń w mediach społecznościowych podzielił się treścią listu, który otrzymał od Mateusza Morawieckiego. Wynika z niego, że w związku z powołaniem go na stanowisko premiera została powierzona mu misja stworzenia rządu parlamentarnego. Zaproszenie wiąże się wraz ze spotkaniem w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Celem spotkania jest budowanie Koalicji Polskich Spraw, mającej kluczowe znaczenie dla skutecznej realizacji obietnic złożonych Polakom. Prezentowane dotychczas propozycje obejmują szeroki zakres kwestii, zarówno gospodarczych, jak i społecznych - rodzin, edukacji i zdrowia - zaznaczył premier.
Mateusz Morawicki nie spodziewał się jednak, że Robert Biedroń odpowie na jego list publicznie. Co więcej, zaproszenie przysporzyło mu wiele problemów.
Robert Biedroń pokazał internautom swoją odpowiedź
10 listopada Robert Biedroń wraz z Donaldem Tuskiem, Szymonem Hołownią, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem oraz Włodzimierzem Czarzastym podpisał umowę koalicyjną, która wyłaniała przewodniczącego Platformy Obywatelskiej jako kandydata na premiera Polski.
Z tego względu przyjęcie zaproszenia Mateusza Morawieckiego było raczej mało prawdopodobne. Robert Biedroń odpowiedział politykowi publicznie, jednocześnie zwracając uwagę internautów na treść pisma.
Dziękuję, nie skorzystam - napisał krótko.
Mateusz Morawiecki popełnił fatalny błąd? Ekspertka od etyki tłumaczy
Treść zaproszenia rozniosła się po internecie, a odpowiedź polityka zrobiła furorę wśród internautów. Aleksandra Pakuła, która na co dzień jest ekspertką od etyki, a podstawowymi zasadami dzieli się w mediach społecznościowych, oceniła pismo Mateusza Morawieckiego. Okazuje się, że popełnił on karygodny błąd.
Takie dopisywanie jest bez sensu. "Szanowny Panie Przewodniczący" oraz "Z wyrazami szacunku" i podpis powinny być po prostu napisane odręcznie, bez drukowanej wersji - zauważyła.
Być może również i takie posunięcie wpłynęło na decyzję Roberta Biedronia. W końcu premier Polski powinien być bezbłędny w komunikacji, tym bardziej z innymi członkami rządu.