Ma za sobą dwa rozwody i całe pasmo nieszczęść. Gwiazdor "M jak miłość" otarł się o najgorsze
Robert Moskwa to aktor dobrze znany widzom “M jak miłość”. Jego życie prywatne było swego czasu pełne nieszczęść. Najpierw dwukrotnie się rozwodził. A potem? Było tylko gorzej.
Kariera Roberta Moskwy
Robert Moskwa przyszedł na świat 13 listopada 1965 roku. Swoją karierę aktorską rozpoczął w latach 90., ale prawdziwą popularność zdobył dopiero w 2004 roku, kiedy to wcielił się w postać Artura Rogowskiego w serialu "M jak miłość". W swojej karierze występował także w kilku programach telewizyjnych, takich jak "Gwiazdy tańczą na lodzie" czy "Jak oni śpiewają?".
Chociaż jego postać w "M jak miłość" przez długi czas miała duże znaczenie w życiu jednej z głównych bohaterek serialu, w miarę spadku oglądalności jego wątek został zakończony. Aktor opuścił obsadę i obecnie żyje z dala od świata show-biznesu.
Robert Moskwa dwa razy się rozwodził
Robert Moskwa po raz pierwszy wziął ślub w latach 90. z pierwszą żoną, z którą doczekał się córki Pauliny. Mimo narodzin dziecka, ich małżeństwo nie przetrwało , a po rozwodzie aktor skupił się na pracy. W 2004 roku dołączył do obsady "M jak miłość", szybko zdobywając popularność wśród widzów.
W 2015 roku wywołał spore kontrowersje, gdy związał się z trenerką fitness, Patrycją. Ich romans stał się głośnym tematem, a para często pojawiała się razem na wydarzeniach branżowych. Robert wkrótce poślubił Patrycję, z którą doczekał się dziecka, ale ich małżeństwo również zakończyło się rozwodem.
W tym samym czasie aktor przeżywał również trudności zawodowe.
Problemy finansowe Roberta Moskwy
Problemy Roberta Moskwy nie dotyczyły tylko życia osobistego. Aktor zmagał się również z trudnościami finansowymi. Już jako student wrocławskiej szkoły teatralnej założył Teatr K2, który był niezależną instytucją i utrzymywał się głównie z dochodów z biletów oraz reklam. Niestety teatr nie generował wystarczających przychodów, co zmusiło go do zamknięcia.
Byliśmy na absolutnym topie, a potem zamknięto nam teatr. Zostałem pozbawiony środków do życia – podkreślał w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
W mediach pojawiły się doniesienia, że aktor wziął duże kredyty w banku. Zmuszony do odpowiedzi na te spekulacje, postanowił w końcu odnieść się do krążących plotek. W wywiadzie dla "Życia na gorąco" ujawnił, jaka była rzeczywista sytuacja.
No cóż, dziennikarze robią z igły widły. Owszem, wziąłem 200 tys. z banku, a musiałem oddać 450 tys., bo niedawno spłaciłem ten kredyt. I pod tym względem straciłem majątek. Ale nie jest prawdą, że jestem załamany. Dawno wyluzowałem – skwitował.