Mama zmarłej Doroty ujawnia, co powiedział jej ordynator szpitala. "Wszyscy chodzili bokami i tylko patrzyli"
Śmierć 33-letniej Doroty z Nowego targu wywołała w Polakach wiele emocji. 14 czerwca na terenie całego kraju doszło do masowych protestów. W jednej z manifestacji wzięła udział matka Doroty, która na miejscu opowiedziała o wstrząsających kulisach tej historii.
14 czerwca w całej Polsce protestowano po śmierci Doroty z Nowego Targu
W środę 14 czerwca w wielu miejscowościach w całej Polsce doszło do protestów pod hasłem "Ani jednej więcej". Zostały one zorganizowane przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, by sprzeciwić się restrykcyjnemu prawu aborcyjnemu, które wprowadzenie przyczyniło się do śmierci niejednej Polki. Od 2020 roku, gdy zapadł wyrok Trybunału Konstytucyjnego, zmarło już kilka kobiet z powodu braku decyzji o przerwaniu ciąży. Jedną z nich była 33-letnia Dorota z Nowego targu, która straciła życie w maju.
Dorota trafiła do szpitala będąc w 20. tygodniu ciąży. Jak podała rodzina kobiety, na oddział przyjęto ją z bezwodziem (stan, w którym w worku owodniowym brakuje wód płodowych), a mimo to lekarze nie wywołali poronienia. W wyniku swojego stanu Dorota po kilku dniach zmarła.
Mama zmarłej Doroty wypowiedziała się o skandalicznym zachowaniu pracowników szpitala
Na proteście, który odbył się w Nowym Targu, pojawiła się mama 33-letniej Doroty, Krystyna. Jej córka zmarła w szpitalu w tej miejscowości pod koniec maja. W wywiadzie z "Tygodnikiem Podhalańskim" kobieta wyjawiła zaskakujące kulisy tej makabrycznej historii.
– Ja poleciałam rano, pytam ordynatora: panie ordynatorze, dlaczego moja córka zmarła z dzidziusiem? On mi powiedział: ja nie wiem – relacjonowała pani Krystyna.
Kobieta twierdzi, że od personelu szpitala nie otrzymała żadnego wsparcia ani kondolencji z powodu utraty córki: “nikt nie współczuł, nikt nie przytulił, nikt nie otoczył jakąkolwiek opieką i troską”.
– Nikt się nie odezwał, nikt kompletnie. Wszyscy chodzili bokami i tylko patrzyli – opowiadała pani Krystyna.
Szpital złożył oświadczenie w sprawie zmarłej Doroty z Nowego Targu
14 czerwca w środę, ok. godz. 18, czyli w tym samym czasie, gdy zaczęto protestować, Podhalański Szpital Specjalistyczny w Nowym Targu wydał oświadczenie w związku ze śmiercią 33-letniej Doroty.
– Dyrekcja i pracownicy szpitala składają wyrazy współczucia rodzinie i bliskim ciężarnej pacjentki, która zmarła w naszym szpitalu. Pacjentka przez cały pobyt była otaczana opieką i troską ze strony pracowników. Była również informowana o stanie zdrowia swoim i dziecka. Rozumiała sytuację, jako osoba zawodowo związana ze środowiskiem medycznym. Zadbaliśmy o to, by zarówno ona, jak i rodzina, otrzymała wsparcie ze strony psychologa. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudna jest to sytuacja. Zależy nam na tym, żeby sprawę wyjaśnić, o czym mówimy od samego początku. Prosimy też, by nie ferować wyroków przed ostatecznym zbadaniem i wyjaśnieniem przyczyny tej tragedii – możemy przeczytać na Facebooku placówki.
Obecnie Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu prowadzi śledztwo w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pani Doroty oraz jej nienarodzonego dziecka.