Mieli wszystko, rozłączyła ich śmierć. Kasia Smutniak widziała, jak zginął jej ukochany
W przeciwieństwie do niektórych gwiazd show-biznesu ona naprawdę zrobiła karierę za granicą. Kasia Smutniak miała wszystko: świat mody i kina leżał u jej stóp, a przy boku miała ukochanego mężczyznę oraz ich córeczkę. Właśnie wtedy, zupełnie niespodziewanie, doszło do tragedii. Artystka bezradnie patrzyła na śmierć partnera.
Kasia Smutniak i Pietro Taricone: historia miłości, która skończyła się tragedią
Smutniak zrobiła gigantyczną karierę jako modelka oraz aktorka filmowa i telewizyjna. Największą popularność zdobyła we Włoszech, gdzie w 2002 roku poznała aktora telewizyjnego Pietro Taricone . Poznali się na planie filmu „Radio West”. Dla niego przeprowadziła się z Mediolanu do Rzymu. W 2004 roku urodziła im się córeczka Sophie.
Zakochanych łączyło wiele wspólnych pasji. Jedną z nich były skoki spadochronowe. Niestety to właśnie to hobby zakończyło się tragicznie dla Pietro. Wszystko wydarzyło się 28 czerwca 2010 roku. Poniżej wszystkie smutne szczegóły.
Kasia Smutniak patrzyła na śmierć ukochanego Pietro Taricone
Katarzyna i Pietro, który był nie tylko aktorem, ale też gwiazdorem włoskiego „Big Brothera” , stali się jedną z najgorętszych par włoskiego show-biznesu. Przez niektórych nazywani byli nawet „rzymskimi Beckhamami”. Właśnie wtedy wydarzyła się tragedia.
Pogodnego 28 czerwca postanowili poćwiczyć skoki spadochronowe. To, co później prześladowało aktorkę, to fakt, że kiedy siedzieli już w samolocie, powiedziała do niego: „Skacz pierwszy!” . Chciała skoczyć zaraz po nim, niestety zamiast tego mogła bezradnie patrzeć na dramat, jaki rozgrywa się na jej oczach.
Taricone nie mógł otworzyć spadochronu. Udało mu się to dopiero na wysokości 50 metrów nad ziemią, czyli zdecydowanie za późno. Uderzył w ziemię z przerażającą siłą. Natychmiast podjęto akcję ratunkową, niestety: rozległe obrażenia i krwotok okazały się zbyt silne. Mężczyzna zmarł następnego dnia, 29 czerwca. W żałobie były całe Włochy, a jak czuła się Katarzyna?
Dla Kasi Smutniak życie we Włoszech stało się udręką. Powrót do sił trwał długo
Zanim wyskoczył, posłał mi całusa, śmiał się. Nie spodziewał się tego, co się stanie, umarł z uśmiechem na twarzy – wspominała po wielu latach aktorka.
Po śmierci partnera Smutniak prasa, telewizja i internet we Włoszech nie mówiły o niczym innym. Dla aktorki, dźwigającej potworną żałobę, życie w tym kraju stało się nie do zniesienia. Ukryła się przed mediami, a nawet bliskimi, na wiele miesięcy.
Potrzebowałam przerwy. Niektóre osoby czują się lepiej, gdy są zajęte, ale w tym przypadku nie zdawało to egzaminu. Musiałam sobie wszystko na spokojnie poukładać, a przede wszystkim zająć się naszą córką. Przeżywanie tragedii na oczach innych osób jest czymś strasznym. Dużo podróżowałam. Paradoksalnie, im dalej byłam od znajomych i rodziny, tym pewniej się czułam – mówiła po latach w wywiadzie dla magazynu „Pani”.
Na szczęście w końcu uśmiechnęło się do niej szczęście. Związała się z producentem filmowym Domenico Proccacim, z którym ma syna Leone. Chłopiec przyszedł na świat w 2014 roku, a pięć lat później jego rodzice stanęli na ślubnym kobiercu.