Nie żyje gwiazda "Sanatorium Miłości". To już rok, odkąd przegrał walkę o życie
Nie żyje Krzysztof Rottbard, gwiazda pierwszej edycji “Sanatorium Miłości”. Uczestnik kochanego przez widzów programu odszedł 4 lipca 2023 roku. Przegrał z chorobą nowotworową. Rok po śmierci znajomi wspominają przyjaciela.
Krzysztof Rottbard z "Sanatorium Miłości" nie żyje
Smutny to dzień dla wszystkich fanów “ Sanatorium Miłości ”. Krzysztof Rottbard, znany widzom z pierwszego sezonu programu, zmarł 4 lipca 2023 roku po stoczeniu długiej i ciężkiej walki. Właśnie minął rok.
Krzysztof do “Sanatorium” przyszedł w poszukiwaniu przygód. Jak sam powiedział, w życiu chodzi o coś więcej, niż ściganie się z czasem:
Zajmowałem się wieloma rzeczami w swoim życiu, m.in. prowadziłem kilka firm handlowych i budowlanych. W pewnym momencie powiedziałem sobie: "Dość! Czas przestać się ścigać". I zająłem się tym, co lubię najbardziej, czyli antykami. Odnawiam je i sprzedaję. Przy okazji poszukiwań zwiedzam świat
Krzysztof był żonaty 28 lat, doczekał się dwóch synów - obaj są już dorośli - oraz dwa razy został dziadkiem. Był powszechnie lubiany, łatwo nawiązywał nowe przyjaźnie, a po zakończeniu programu wciąż pozostawał w bliskich kontaktach z większością poznanych tam osób.
Ekipa "Sanatorium Miłości" żegna zmarłego Krzysztofa Rottbarda
Na profilu programu, w którym mężczyzna zdobył swoją popularność i podbił serca widowni, pojawiło się oficjalne oświadczenie od ekipy produkcyjnej, którą poinformowano o smutnym wydarzeniu:
Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. W wieku 67 lat odszedł od nas Krzysztof Rottbard, uczestnik pierwszej edycji Sanatorium Miłości. Dobry i otwarty kolega, zawsze uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do życia. Żegnaj Krzysztofie 🕯
Rodzinie i bliskim składamy serdeczne wyrazy współczucia 🕯
Fani w komentarzach nie kryli swojego smutku, wysyłali kondolencje i życzyli rodzinie zmarłego dużo siły. To już rok, jak nie ma go wśród bliskich.
Śmierć Krzysztofa z "Sanatorium Miłości"
Choroba Krzysztofa zabrała go niespodziewanie, chociaż mężczyzna do końca liczył, że uda mu się wygrać z nowotworem. Wszystko potoczyło się tak nagle, że zabrakło czasu na informowanie znajomych i przyjaciół mężczyzny o pogrzebie. Jak wyznała Joanna Tunney w rozmowie z Faktem, o ceremonii dowiedziała się w ostatniej chwili:
Odczytaliśmy wiadomość z nekrologiem po północy w dniu pogrzebu. To dlatego mogły nań przyjść tylko trzy osoby z naszej grupy, które mieszkają w Warszawie lub jej pobliżu: Małgosia, Marek i ja.
I dodała:
Rodzina pewnie nie chciała rozgłosu przed pogrzebem i zaprosiła tylko najbliższych. Po ceremonii podeszłam do siostry Krzysia i złożyłam jej kondolencje również w imieniu innych uczestników naszego programu, którzy nie mogli dotrzeć na czas. Siostra poznała mnie i powiedziała, że Krzysztof wiele o mnie opowiadał. To było bardzo wzruszające
Całej rodzinie i najbliższym Krzysztofa serdecznie współczujemy. Przykre, że na pogrzebie nie mogli pojawić się inni przyjaciele z programu. Z pewnością chcieli towarzyszyć mu w ostatniej drodze. To już rok, a smutek pozostał.