Nie żyje jeden z muzycznych geniuszy. Jego kompozycję wykorzystano do serii o Jamesie Bondzie
Pożegnaliśmy kolejnego doskonałego muzyka, który swoją kompozycją zasłyną w serii filmów o Jamesie Bondzie. Jego historia to gotowy scenariusz na film. Zmarł w wieku 87 lat, o czym poinformował jego własny syn.
Czarna passa w show-biznesie
Ostatnie miesiące były dla nas zasmucającym przypomnieniem, jak kruche jest ludzkie życie. W dniu Wszystkich Świętych żegnaliśmy wielkie gwiazdy show-biznesu, a w następnych tygodniach lista niestety się wydłużała. Mieliśmy do czynienia z tragicznymi wypadkami gwiazd sportu, a także muzyki.
Dopiero co odbył się uroczysty pogrzeb członka zespołu One DIrection, Liama Payne'a. Na pożegnaniu pojawili się pozostali muzycy, a także jego obecna i była partnerka. Dar od 7-letniego synka gwiazdora chwyta za serce. Niestety to nie koniec pożegnań w show-biznesie. Niedawno dowiedzieliśmy się także o śmierci Colina "Smiley'a" Petersena, perkusistę grupy Bee Gees. Ich kawałek "Tragedy" przeżywał w tym roku renesans popularności za sprawą kinowego hitu "Beetlejuice Beetlejuice". Teraz fani pogrążyli się w żałobie.
Do listy kolejnych muzycznych talentów, które nas opuściły, dołącza kolejne nazwisko. Bez niego nie byłoby kultowej kompozycji znanej z serii filmów o Jamesie Bondzie.
Nie żyje twórca słynnej kompozycji z Jamesa Bonda
Filmy o agencie jej królewskiej mości sięgają już lat 60. XX wieku, a w tytułowej roli widzieliśmy prawdziwych amantów wielkiego ekranu m.in.: Seana Connery, Pierce'a Brosnana czy Daniela Craiga. Choć wymienienie wszystkich tytułów produkcji stanowiłoby nie lada wyzwanie, każdy z nas mógłby zanucić melodię, która otwierała kinowy hit.
To właśnie do pierwszej części serii "Doktor No" został zatrudniony brytyjski gitarzysta Vic Flick. Miał on stworzyć riff do utworu rozpoczynającego filmy o Jamesie Bondzie. Trudno sobie dziś wyobrazić, że za ikoniczną kompozycję artysta otrzymał jedynie 6 funtów. Nikt nie przypuszczał wówczas, że jego dzieło będzie towarzyszyć produkcjom przez ponad pół wieku.
Vic Flick stał się prawdziwą gwiazdą, a swoim występem uświetnił nawet 50. rocznicę filmu na uroczystości zorganizowanej przez oscarową akademię. Na jego koncie znalazły się też takie przeboje jak m.in.: "Downtown" Petuli Clark, "It’s Not Unusual" Toma Jonesa czy "Ringo’s Theme (This Boy)" z filmu "A Hard Day’s Night". Niestety teraz rodzina gitarzysty przekazała zasmucające informacje.
Nie żyje Vic Flick. Wieści przekazała jego rodzina
Vic Flick zmarł w czwartek, 21 listopada 2024 roku, o czym powiadomiła jego rodzina. Muzyk w ostatnich latach zmagał się z chorobą Alzheimera. Świat branży filmowej zalał się żałobą, a w internecie nie brak kondolencji dla bliskich gitarzysty. Miał 87 lat.
Jego twórczość inspirowała filmowców, a on sam w 2013 roku zyskał nagrodę za całokształt od The National Guitar Museum. To kolejny artysta, którego musieliśmy pożegnać w tym roku.
Fani nie mogą uwierzyć w śmierć utalentowanego muzyka. Zostaje nam po nim słynna kompozycja, która jeszcze przez lata będzie towarzyszyła produkcjom o Jamesie Bondzie. Dzięki temu pamięć o artyście również będzie świeża.