Partnerka Jacka Kramka urodziła dwa dni po jego śmierci. Później spotkał ją kolejny cios
Jacek Kramek był doskonale znanym trenerem osobistym gwiazd polskiego show-biznesu. Prywatnie związał się z Moniką Synytycz, z którą spodziewał się dziecka. Niestety nie doczekał narodzin maleństwa. Partnerka sportowca opowiedziała o trudnościach, jakie napotkała po śmierci ukochanego.
Jacek Kramek odszedł nagle w wieku 32 lat
Wiadomość o śmierci trenera pojawiła się w mediach 19 lipca 2021 roku . Dla wielu było to ogromne zaskoczenie, ponieważ Jacek Kramek miał zaledwie 32 lata. Gwiazdy, które z nim współpracowały, nie dawały wiary takim wieściom.
Nie potrafię tego pojąć i nie potrafię przyjąć. Od kilku godzin jestem po prostu zamroczona i wstrząśnięta. Nie znajduję ycz słów. Nie przyjmuję tego. To jest po prostu niemożliwe - pisała m.in.: Edyta Górniak.
Niedługo po śmierci mężczyzny jego siostra podała do wiadomości, że odszedł w wyniku udaru. Partnerka Jacka Kramka w rozmowie z "Faktem" przyznała, że odczuwał problemy zdrowotne znacznie wcześniej. Nie chciał jednak udać się do lekarza.
Już ok. rok przed śmiercią bolała go głowa, miał wysokie ciśnienie. Nie robił żadnych badań, nie chodził po lekarzach. Ja mu tłumaczyłam, że tak nie może zaniedbywać zdrowia, bo wszystko jest do czasu... […] Przy mnie dostał pierwszego wylewu. Zadzwoniłam na pogotowie. Ale drugi udar, który przeszedł w szpitalu, był już tak rozległy, że zakończył się śmiercią. Ja bardzo chciałam mu pomóc, ale on nie chciał - wspominała.
Para w tym czasie spodziewała się dziecka. Monika Synytycz była w siódmym miesiącu ciąży. Syn trenera urodził się dwa dni po jego śmierci.
Partnerka Jacka Kramka urodziła dwa dni po jego śmierci
Monika Synytycz trafiła do szpitala i po dwóch dniach od śmierci partnera powitała na świecie syna, Arona. Chłopiec urodził się przedwcześnie i przez pierwsze tygodnie przebywał w inkubatorze. Modelka samotnie radziła sobie z pogrzebem partnera oraz sytuacją niemowlęcia.
Byłam na pogrzebie. Wyszłam ze szpitala 25 lipca, a dzień później był pogrzeb. Byłam sama, bo dziecko przez 1,5 mies. leżało w inkubatorze w szpitalu - wyznała.
Partnerka Jacka Kramka nie mogła liczyć także na pomoc rodziny mężczyzny. Bliscy trenera mieli mocno kontrolować życie pary. Modelka wspomniała jedno z żądań jego matki.
Ja z rodziną Jacka nie byłam związana. Ze względu na to, że on też się odsunął. Jego mama chciała też wszystko kontrolować. Narzucała swoje warunki i chciała, żebym z nią zamieszkała. Ja chciałam być samodzielna i niezależna, i trochę się zbuntowałam - przyznała.
Nagła utrata ukochanego i samotne macierzyństwo nie były jedynym ciosem w życiu Moniki Synytycz. Po narodzinach synka usłyszała druzgoczące wiadomości.
Monika Synytycz o samotnym macierzyństwie. Spotkał ją kolejny cios
Partnerka Jacka Kramka od samego początku przeczuwała, że jej ciąża może być zagrożona. Niestety jej przypuszczenia się potwierdziły. Lekarze i psycholodzy potwierdzili u chłopca autyzm.
Podejrzewałam, że może mieć autyzm. Praktycznie sama go zdiagnozowałam. Ale potem poszłam do wszystkich specjalistów. Poszłam do psychiatry, do psychologów i wszyscy to potwierdzili - wyznała.
Nie była to jednak jedyny cios dla matki. Z biegiem czasu u Arona pojawiały się kolejne przypadłości. Modelka walczyła o zdrowie syna , sama przeżywając najgorszy koszmar.
A potem się okazało jeszcze, że Aron ma niedowład nogi, dlatego długo nie chodził. Teraz chodzi, ale krzywo. Ciągnie tę nóżkę za sobą, bo ma porażenie mózgowe. […] Siedziałam sama i płakałam z małym dzieckiem niepełnosprawnym. Miałam nerwicę, lęki, ataki paniki. Nikt nie widział, przez co przechodziłam. Wychodziłam z domu z uśmiechem na twarzy i szłam z dzieckiem do szpitala. Ale w samotności cierpiałam bardzo - przyznała.