Premiery filmowe 2023. Ogromny cios dla fanów kultowej produkcji. W tym roku nie pojawi się na ekranach. Znamy powód!
Premiery filmowe na rok 2023 zapowiadały się fantastycznie. Wiele z wyczekiwanych filmów już pojawiło się w kinach i absolutnie nie zawiodło, czego dobrymi przykładami są “Barbie” i “Oppenheimer”. Inny z wielkich hitów, z niecierpliwością wyczekiwany przez widzów, niestety został jednak przełożony. Znamy powód!
Premiery filmowe 2023 – co już widzieliśmy?
Wyżej wspomniane produkcje, które miały premierę tego samego dnia, zwróciły się producentom z nawiązką. Choć w pierwszej chwili postrzegano je jako konkurencję, okazało się, że wspólna data kinowego debiutu im nie zaszkodziła, a wręcz pomogła.
Wielkimi hitami okazały się też filmy oparte na przygodach komiksowych bohaterów. “Spiderman: Poprzez Multiwersum” i “Strażnicy Galaktyki vol. 3” nie tylko przyciągnęły do kin mnóstwo osób, ale także zostały świetnie przyjęte przez krytyków.
Premiery filmowe 2023 – co jeszcze przed nami?
We wrześniu kinomani na pewno szykować się będą na “Duchy w Wenecji”, czyli trzecią część przygód detektywa Poirot. Sporo ludzi pójdzie także do kin na czwartą odsłonę “Niezniszczalnych”, by zobaczyć największe gwiazdy filmów akcji.
W listopadzie z kolei tłumy miały przyciągnąć aż trzy filmy. Pierwszym z nich jest kolejna produkcja spod szyldu Marvela, czyli “The Marvels”. Hucznie zapowiadane są także “Igrzyska Śmierci: Ballada ptaków i węży”. Trzecia z tych premier i to prawdopodobnie najbardziej wyczekiwana została jednak przełożona na przyszły rok.
Premiery filmowe 2023 – hit przełożony o wiele miesięcy!
Mowa konkretnie o drugiej części “Diuny”, czyli ekranizacji powieści Franka Herberta. Pierwsza okazała się strzałem w dziesiątkę i zadowoliła nie tylko kinomanów, ale także fanów książek, a to się przecież rzadko zdarza. Choć miała mieć premierę w listopadzie, przeniesiono ją na 15 marca 2024 roku. Dlaczego?
W Hollywood trwa obecnie strajk scenarzystów i aktorów. Gwiazdy odmawiają więc pracy i promocji filmów, dlatego premiery trzeba było przenieść z nadzieją, że przez kilka miesięcy uda się z nimi dojść do konsensusu. A i to wcale nie jest pewne, bo spór ciągnie się od marca. Kto wie, czy nie skończy się na kolejnym przekładaniu premier.