Syn Kory wspomina zmarłą mamę. Jego słowa poruszają do łez
28 lipca obchodzimy piątą rocznicę śmierci Kory. Wybitna wokalistka przegrała walkę z ciężką chorobą i zmarła kilka dni po swoich 67. urodzinach. I choć każdy wie, że była charyzmatyczną artystką, nie mogliśmy poznać jej prywatnie. Teraz informacji na ten temat udzielił jej najstarszy syn Mateusz.
Dziś mija pięć lat od śmierci Kory
Olga Jackowska odeszła 28 lipca 2018 roku w wyniku bardzo ciężkiej choroby. Piosenkarka od dawna zmagała się z nowotworem, a kiedy zaczął on mieć przerzuty, gwiazda poddała się nawet kolejnej skomplikowanej operacji.
Niestety, liderka zespołu Maanam przegrała walkę z rakiem i zmarła krótko po swoich 67. urodzinach, które zorganizowała w swoim domu położonym na Roztoczu.
I choć od śmierci charyzmatycznej gwiazdy minęło pięć lat, ludzie wciąż z sentymentem słuchają jej muzyki i chętnie powracają pamięcią do lat, gdy Kora królowała na polskiej scenie. Mało kto jednak wie, jaką prywatnie była osobą. Teraz opowiedział o tym jej najstarszy syn Mateusz Jackowski.
Caroline Derpienski w naturalnej wersji. Bez doczepianych włosów wygląda zupełnie inaczejNajstarszy syn Kory wspomina, jaką była matką
Mateusz Jackowski jest owocem związku wokalistki oraz jej gitarzysty Marka Jackowskiego. Mężczyzna udzielił niedawno szczerego wywiadu Polskiej Agencji Prasowej, w którym wyznał, że jego mama była kolorowym ptakiem nie tylko na scenie, ale także poza nią.
Syn wokalistki wspomina, że w jego dzieciństwie bardzo dużo się działo, a to wszystko z powodu temperamentu Kory oraz jej chęci podróży i ciągłego odwiedzania znajomych miejsc.
Mama nosiła długie kolorowe suknie. Robiła piękne makramy i sprzedawała je. W pewnym momencie nawet utrzymywała z tego dom, bo ojciec nie zarabiał jeszcze dobrze na muzyce. Moje dzieciństwo było beztroskie. Rodzice sporo czasu spędzali w domu, dużo jeździliśmy też po Polsce, odwiedzaliśmy znajomych, często w domu ktoś u nas był, nocował. W wakacje wyjeżdżaliśmy na miesiąc albo dwa. Rodzice byli bardzo towarzyscy, bywało u nas mnóstwo gości
Nie oznacza to jednak, że rodzice nie mieli wobec swoich dzieci żadnych wymagań. Mateusz Jackowski wspomina, że zarówno piosenkarka, jak i jej mąż chcieli, aby ich pociechy dobrze się uczyły i byli gotowi pomóc im z ewentualnymi trudnościami.
Rodzicom zależało, żebyśmy się dobrze uczyli, ale nie mieli wobec nas jakiś wielkich oczekiwań. Jeśli pojawiały się problemy, to organizowali nam korepetycje, prosili też opiekunów, żeby bardziej nas pilnowali.
Syn Kory ujawnia, czy jego matka była obecna w jego życiu
Okazało się, że pomimo licznych obowiązków zawodowych oraz sukcesywnej kariery muzycznej, która wiązała się z licznymi wyjazdami i koncertami, Kora wciąż była obecna w życiu swoich dzieci. Potwierdza to sam Mateusz Jackowski w najnowszym wywiadzie.
Mężczyzna wyznaje, że wszyscy przystosowali się do nietypowej pracy swoich rodziców i akceptowali fakt, że zarówno piosenkarka, jak i jej gitarzysta znikają z domu na kilka tygodni.
Rodzice wyjeżdżali w trasy koncertowe bez nas, czasem nie było ich w domu przez kilka tygodni. Nie mieliśmy z nimi kontaktu, bo wtedy nie było przecież telefonów komórkowych, w domu długo nie mieliśmy telefonu stacjonarnego. Dla nas ich nieobecność była w pewnym sensie normalna, wiedzieliśmy, że rodzice jechali do pracy, a ich praca polegała na graniu koncertów.
Syn legendarnej gwiazdy podkreśla również, że ani on, ani jego brat nie mieli żalu o to, że ich rodziców nie ma w domu, bo zdawali sobie sprawę, że w ten sposób zarabiają na ich rodzinę.
Źródło: rozrywka.radiozet.pl