Tak Prokop przywitał widzów "DDTVN". Doszło do scen przed budynkiem śniadaniówki
Tego jeszcze nie było. Niedzielne wydanie “Dzień dobry TVN” rozpoczęło się od zadziwiających scen z udziałem Marcina Prokopa i Damiana Michałowskiego. Widzowie zrywali boki ze śmiechu.
"Dzień dobry TVN". Zaskakujący początek programu
“Dzień dobry TVN” to jeden z dwóch najważniejszych programów śniadaniowych dostępnych w polskiej telewizji. Po wymianie obsadowej w “Pytaniu na śniadanie” zdaje się, że to właśnie z formatem TVN-u sympatyzuje coraz większa ilość widzów .
Charyzmatyczna obsada, w której znajdują się ulubieńcy wielbicieli show - Marcin Prokop i Dorota Wellman - przyciąga przed telewizory fanów, chcących spędzić poranek z sympatycznymi prezenterami.
Niedzielne wydanie rozpoczęło się bardzo nietypowo. Świeżo upieczonemu jurorowi “Mam talent!” towarzyszyła bowiem nie jego stała ekranowa partnerka, a Damian Michałowski . To jednak nie koniec zaskoczeń .
Dziki zachód w "Dzień dobry TVN"
Niedzielny odcinek “Dzień dobry TVN” nie rozpoczął się w studiu, a w plenerze, a dokładniej na rogu ulic Marszałkowskiej i Hożej w Warszawie, gdzie rozstawiono mechanicznego byka , jakiego zdarza się spotykać w wesołych miasteczkach.
Prezenterzy w kowbojskich kapeluszach na głowach, dosiedli “zwierzę” i w szampańskich nastrojach przywitali się z widzami programu .
Dzisiaj centrum Warszawy stało się jednocześnie centrum Teksasu. Ten byk jest tutaj nie bez przyczyny, to nie jest remake filmu "Brokeback Mountain", Damian nie robi mi niczego brzydkiego, to wciąż program “Dzień dobry TVN” - tłumaczył z typowym dla siebie humorem Marcin Prokop.
Nagranie rozbawiło fanów.
"Dzień dobry TVN". Upadek Marcina Prokopa
Nietrudno było się domyśleć, co stanie się za chwilę. Marcin Prokop poprosił o uruchomienie byka , który zaczął wierzgać, dążąc do nieuchronnego strącenia z siebie prezenterów.
Utrzymuję się z pensji TVN-owej, to i na byku się utrzymam - żartował prezenter.
Niestety gwiazdor nie sprawdził się na porannym rodeo i dość szybko spadł do dmuchanego kojca.
No i wiedziałem, że to się tak skończy - orzekł.