Filip Chajzer otworzył nowy biznes, a w "DDTVN" taki materiał... To nie pomoże byłej gwieździe stacji
Filip Chajzer właśnie ruszył z nowym biznesem. Wielkie otwarcie miało miejsce zaledwie przed kilkoma dniami, tymczasem dzisiaj w „Dzień dobry TVN” wyemitowano materiał, który raczej nie pomoże mu w karierze… Co pokazali byli pracodawcy dziennikarza?
Gdzie pracuje teraz Filip Chajzer?
Filip Chajzer od 2019 do 2023 był jednym z prowadzących w „Dzień dobry TVN”. Pojawiał się też w programach rozrywkowych stacji, jak „Ameryka Express”. Po tym, jak TVN rozwiązało z nim umowę, minionej jesieni przez kilka miesięcy prowadził audycję w Radiu ZET „Na Luzie”. W tym roku rozpoczął współpracę z Polsatem, biorąc udział w „Tańcu z gwiazdami”.
W międzyczasie postanowił realizować się w swojej innej pasji: gastronomii. Chciał otworzyć lokal ze śniadaniami w Warszawie, jednak na drodze stanęły mu między innymi problemy z wentylacją w budynku. Skupił się więc na kuchni street food i kebabach. Na początku kwietnia otworzył w stolicy food trucka z tym rodzajem kuchni. Zapowiadał, że chce z kebaba uczynić dzieło sztuki. W rozmowie ze Światem Gwiazd opowiedział o swoim nowym biznesie, przeczytacie o tym poniżej.
Filip Chajzer podliczył, ile wydał na terapię po śmierci syna. Wyjście na prostą sporo go kosztowało Wielka wpadka Filipa Chajzera w "TzG". Najadł się wstydu przed kameramiJak się nazywa i gdzie się znajduje kebab od Filipa Chajzera?
Food truck z kebabami Filipa Chajzera nazywa się Kreuzberg Kebap. Budka stanęła przy ulicy Burakowskiej 14. Co dziennikarz mówi o swoim nowym biznesie? Okazuje się, że nazwa interesu nawiązuje do pierwszego razu, kiedy spróbował tego dania w Berlinie Zachodnim.
Ja pierwszego donera zjadłem w 89. lub 90. roku w Berlinie Zachodnim, w dzielnicy Kreuzberg, gdzie mój ojciec tapetował ściany. Takie były czasy, że Polacy wyjeżdżali do pracy do Berlina Zachodniego, żeby zarabiać. Mój ojciec już pracował w telewizji i dalej jeździł na weekendy tapetować te ściany, bo miał z tego więcej pieniędzy w markach niż to, co płacono wtedy w polskiej telewizji w czasach PRL-u albo na przełomie demokracji. Ja wtedy zjadłem coś, czego potem już nigdy w życiu nie próbowałem. To, co dziś nam się wydaje, że jest kebabem, to nie jest kebab. Ale ja poświęciłem dwa lata życia, bardzo dużo pieniędzy, bardzo dużo czasu i kilogramów do przodu, żeby odnaleźć ten smak – wyznał nam Filip.
Chajzer zapewniał, że wyjątkowy smak będzie można poznać już na początku kwietnia, kiedy otworzy swój lokal. Zdjęcia, jakie publikuje przed food truckiem pokazują, że biznes się kręci. Ale jak wpłynie na niego materiał wyemitowany dziś w „Dzień dobry TVN”? Zadziwiające szczegóły poniżej.
Co pokazano w "Dzień dobry TVN"?
Chajzer od czasu kiedy odszedł z TVN, wielokrotnie wypowiadał się o byłym pracodawcy z gorzką ironią, nie szczędził też złośliwości wobec dawnych kolegach z pracy.
Masz "DDTVN", jakieś takie zastane od lat te Prokopy, te Wellmany i nagle wchodzi on – świeży, młody, charyzma, miły, sympatyczny, takie marzenie teściowej. I nagle jest słoneczko. I on nie został prowadzącym "Dzień dobry TVN"? What? – bulwersował się Filip w rozmowie z Jastrząb Post po tym, jak Robert Stockinger nie został tam prowadzącym i odzedł do TVP.
Z kolei w podcaście „Wojewódzki & Kędzierski” krytykował spadek jakości formatu od czasu odejścia Miszczaka.
Okazało się, że miejsce, o którym marzyłem, jest miejscem, o którym marzy bardzo wiele innych osób i ci ludzie źle ci życzą, bo kiedy pracujesz na tak eksponowanym stanowisku, każde potknięcie staje się okazją do wylania wiadra pomyj – mówił z kolei we „Wprost”.
Czy zatem materiał „Dzień dobry TVN” z 13 kwietnia jest przypadkowy? Damian Michałowski i Paulina Krupińska rozmawiali dziś z reporterem programu „Uwaga!” TVN Mariuszem Zielińskim. Pokazano fragment jego reportażu, poświęconego niczemu innemu, jak kebabom w Polsce.
Jak się okazało, w mięsie wołowym znalazły się również inne składniki jak np. mięso z kurczaka albo bułka tarta, ulepszacze smaku i konserwanty. Produkt ten niczym nie różnił się więc od parówkowej mielonki, w której znaleźć możemy różne niespodzianki – możemy przeczytać w serwisie.
W reportażu pojawiła się też wypowiedź polskiego youtubera, testującego kebaby w Polsce.
Przetestowaliśmy 3 kebaby, dwie to były kule mocy (mielonka), jeden to prawdziwe mięso. Czekamy teraz na wyniki badań. Oddaliśmy mięso do badania DNA. Ja się spodziewam, co tam będzie. W Polsce dostajemy w bułce dużo sosów, żeby zabić smak tego, co jest w tej kuli mocy. Po drugie te sosy są kaloryczne i to jest zagrożenie – mówił gość Dzień Dobry TVN.
Jak sądzicie, emisja takiego programu to tylko zbieg okoliczności?
Źródło: Jastrząb Post, Plejada, Wprost, Dzień dobry TVN