Z nastolatką nagle zaczęły dziać się niepokojące rzeczy, a młoda dziewczyna czuła się coraz gorzej. Kiedy lekarze wciąż bagatelizowali jej dolegliwości lub wmawiali depresję, jej mama postanowiła działać. Wtedy właśnie jedna wizyta zmieniła wszystko. Kiedy okulista spojrzał w jej oczy, zamarł. Okulista, do którego wybrała się nastolatka, nagle zauważył w jej oczach coś bardzo niepokojącego i czym prędzej wysłał ją na badania. Niestety, sprawdziły się jego najgorsze przypuszczenia, a młoda dziewczyna usłyszała druzgocącą diagnozę. Niewiarygodne, że wcześniej chcieli faszerować ją lekami i wmawiali, że ma depresję.
Nastolatka próbowała postąpić w odpowiedzialny sposób, jedyny słuszny w jej sytuacji. Szukała pomocy, prosiła o nią, starała się o leczenie. Niestety, ludzie, którzy ślubowali nie krzywdzić, którzy rzekomo poświęcili swoje życia, by ratować innych, za każdym razem odsyłali ją z kwitkiem. Teraz dziewczyna jest na skraju śmierci. Depresja to straszna choroba, która zbiera ogromne żniwo. Tym bardziej że chorzy wciąż nie są przez społeczeństwo traktowani poważnie, są uznawani za słabych albo oskarżani o to, że „przesadzają”. Znalezienie się w takiej sytuacji jest tragiczne, a wybrnięcie z niej często przekracza możliwości chorego. Nastolatka robiła wszystko, by dostać następną szansę, jednak lekarze uparcie jej tego odmawiali.