Tylko u nas: Marcjanna Lelek szczerze o coming oucie i własnej orientacji. "Przychodziły listy, że to skandal"
Marcjanna Lelek zyskała ogólnopolską rozpoznawalność jako Natalka, córka Hanny i Marka Mostowiaków z „M jak miłość”. Po 18 latach pożegnała się z serialem, by poświęcić się studiom na Wydziale Reżyserii Filmowej i Telewizyjnej PWSFTviT w Łodzi. Później zaś zaskoczyła wszystkich informacją, że jest zakochana w dziewczynie. Tylko nam zdradziła, co spotkało ją po wyjściu z szafy ze strony widzów serialu. Wyznała też, czy zrobiłaby to, gdyby dalej grała w produkcji TVP.
Marcjanna Lelek o konsekwencjach coming outu: „Do redakcji przychodziły listy”
Kiedy pytamy Marcjannę, czy przyznałaby się do związku z ukochaną, występując w „M jak miłość”, słyszymy jej pewną odpowiedź: „Tak. Nie mam pojęcia, jak by to było odebrane, bo zdaję sobie sprawę, że byłoby to kontrowersyjne, ale tak, chciałabym się do tego przyznać. Może nawet tym bardziej miałabym poczucie, że muszę o coś zawalczyć. Chociaż pewnie poniosłabym jakieś konsekwencje, ale sprawdziłabym to. Myślę, że gdybym cały czas grała w tym serialu, który wiadomo, przez jaką telewizję jest produkowany, to myślę, że mogłabym się spotkać z konsekwencjami. Moja rola mogłaby zostać zamknięta”.
Ostatecznie też rozprawia się z plotkami, jakoby scenarzyści „Emki” mieli zainspirować się jej historią i wprowadzić wątek miłości do dziewczyny w serialu . Kiedy sama się o nich dowiedziała, rozmawiała nawet z jedną z reżyserek produkcji. „Nie mam pojęcia, kto to wymyślił, ale wątpię, by było miejsce na taki wątek w tym serialu” dodaje.
Niestety nie ma wątpliwości, że także widzowie „M jak miłość” nie mieliby zamiaru „wybaczyć” odtwórczyni roli Natalki. „Wiem od mojego znajomego, którego dziewczyny mama pracuje w redakcji TVP, że po tym jak zrobiłam ten internetowy coming out, do redakcji przychodziły listy od ludzi, że oni nie chcą, żeby taka osoba grała w tej telewizji, że to jest skandal” .
Lelek mówi nam jednak, że nie jest przykro z tego powodu. „Mam wokół siebie bezpieczną przestrzeń. Nie przejmuję się tym, że ktoś, kogo zupełnie nie znam, coś sobie o tym pomyśli, wręcz przeciwnie. Bardziej mnie to zagrzewa do walki, tym bardziej widzę, że trzeba ludzi po prostu edukować”. Sama w show-biznesie spotkała się z dużym wsparciem, a hejtem w internecie się nie przejmuje.
Marcjanna Lelek o panseksualizmie: „Chodzi o to, jakim ktoś jest człowiekiem”
– Nie chodzi o to, jaką ktoś ma płeć, tylko jakim jest człowiekiem. Ja w ogóle nie bardzo lubię ten podział na rzeczy typowo męskie lub kobiece. Doprowadza mnie do pasji, jak ludzie mi mówią, że się wspinam, że mam silne ręce, i że to jest męskie. Dlaczego? Ja się wspinam, bo to lubię, bo to jest moja pasja, bo to jest sport, w którym odnalazłam coś, co mnie kręci, koniec. W zakochiwaniu się też nie patrzę, czy jest ktoś kobietą, mężczyzną, czy osobą transpłciową, czy w ogóle nie określa się w żaden sposób. Ważne jest to, jaka jest ta osoba, jakie ma serduszko, co myśli, jak się przy niej czuję – mówi nasza rozmówczyni.
Także w swojej dalszej twórczości artystycznej planuje poruszać podobne wątki. Obecnie jest na trzecim roku w szkole filmowej i planuje stworzyć film, w którym pomiędzy dwiema parami na wycieczce rowerowej – heteroseksualnej i jednopłciowej – nawiązują się relacje romantyczne. „Chcę pokazać, że bohaterka porzuca swoją dziewczynę nie dlatego, bo tęskni za mężczyzną, tylko dlatego, że spotkała kogoś, z kim przez chwilę się rozumie” słyszymy.
Marcjanna Lelek dla Świata Gwiazd: „Wzywam takie osoby jak ja”
Kiedy pytamy Marcjannę o to, co chciałaby powiedzieć osobom, które jeszcze, z różnych powodów, wciąż są w szafie, słyszymy: „Żeby nie wymagali od siebie za dużo, żeby spokojnie poczekali na swój czas. Bardziej myślę o osobach takich jak ja, które nie mają tego problemu. Pamiętam, że jak sama miałam moim rodzicom powiedzieć, że mam dziewczynę, i tak byłam bardzo zestresowana, mimo że wiedziałam, że oni nie będą mieć z tym problemu. I rzeczywiście wszystko było w porządku”.
– Ja i tak się stresowałam, mimo że nie miałam żadnych przeszkód. Więc trudno mi wymagać tego od kogoś, kto się wychowywał na przykład w bardzo katolickiej rodzinie. To są naprawdę strasznie trudne rzeczy. Jeżeli ktoś nie ma siły jeszcze się z tym zmierzyć, to nie namawiałabym go, żeby robił to na siłę. Namawiałabym te osoby, które nie mają przeszkód, żeby się wypowiedziały, żebyśmy kroczek po kroczku budowali zmiany. I wzywam takie osoby jak ja, które przeszkód nie mają, żeby dla tych pierwszych osób się wypowiedziały. My możemy zmienić, możemy to komuś innemu ułatwić – zaznacza na koniec Lelek.
Zobacz zdjęcia: