Wstrząsające opisy nadużyć Lisa wobec koleżanek z pracy. Dziennikarz komentuje
Tomasz Lis już jakiś czas temu został oskarżony o naruszanie praw pracowników. Teraz na światło dzienne wyszły zeznania domniemanych ofiar. Jest komentarz dziennikarza.
Tomasz Lis mierzył się z zarzutami
Prokuratura Okręgowa w Warszawie w 2022 roku wszczęła dochodzenie w sprawie Tomasza Lisa . Badano, czy dziennikarz naruszył prawa pracownicze oraz nietykalność cielesną. Dochodzenie dotyczące Lisa zostało jednak umorzone 26 kwietnia 2024 roku, ponieważ prokuratura stwierdziła, że Lis popełnił jedynie naruszenie nietykalności cielesnej, które według polskiego prawa nie podlega ściganiu po upływie roku od jego popełnienia.
Portal Wirtualna Polska uzyskał dostęp do akt sprawy i opublikował fragmenty zeznań kobiet, które pracowały z Lisem i były świadkami w sprawie.
Później pojawiły się doniesienia, że Lis został zwolniony za mobbing i wysyłanie SMS-ów do jednej z młodych pracownic. Dziennikarz zaprzeczył oskarżeniom o mobbing.
To zestaw półprawd, rozdmuchanych i poprzekręcanych. Jest to oparte na wyznaniach dwóch osób, które według mnie zasadnie usunąłem z redakcji. Dziś zrobiłbym to samo - powiedział na antenie Tok FM.
Artykuł Szymona Jadczaka opublikowany na portalu WP może zupełnie zmienić spojrzenie na oskarżenia Lisa.
Kobiety opisały nadużycia ze strony Lisa
W dochodzeniu dotyczącym Tomasza Lisa zeznania złożyło wiele kobiet, które pracowały z nim w "Newsweeku" oraz przy produkcji materiałów wideo do podcastu "Świat_pl". Dziennikarz miał naruszać cielesność m.in. makijażystek, które go malowały. Miał bez zgody dotykać włosów jednej z pracownic, a innej rzekomo wsunąć palce w dziurę w spodniach na wysokości uda. Z zeznań cytowanych przez portal wynika również, że Lis próbował podobno pocałować jedną z kobiet. Do tych sytuacji miało dojść niedługo przed jego zwolnieniem z "Newsweeka".
Tomasz Lis miał pójść za nią przyspieszonym krokiem, złapać ją za twarz, przycisnąć do ściany i pocałować w policzek, mimo że kobieta próbowała się wyrwać - czytamy w materiale WP zeznania jednej z poszkodowanych kobiet.
To właśnie ta kobieta miała zgłosić sprawę do działu HR w RASP. Następnie zgłosiły się kolejne pracownice, które również opowiadały o rzekomym złym traktowaniu przez Tomasza Lisa. Według informacji podanych przez WP, dziennikarz w rozmowie z prokuraturą twierdził, że nie zna kobiet, które miały być poszkodowane, i że ich nazwiska nic mu nie mówią.
Warto wspomnieć, że podobna sytuacja miała ostatnio miejsce przy osobie Dagmary Kaźmierskiej. Portal Goniec.pl ujawnił szokujące doniesienia skrzywdzonych ofiar “królowej życia” .
Tomasz Lis odpowiada na zarzuty
Szymon Jadczak skontaktował się z Tomaszem Lisem przed opublikowaniem materiału. Lis odniósł się do poruszonych kwestii.
Nie wiem o żadnych rzekomych ustaleniach prokuratury. Nie dopuściłem się żadnych czynów, które próbuje mi pan przypisać - odpisał dziennikarz.
Zaznaczył, że w prokuraturze pojawił się jedynie jako świadek.
Wezwany na przesłuchanie w prokuraturze - podkreślam, w charakterze świadka - stawiłem się i odpowiedziałem obszernie na wszystkie stawiane mi pytania, które nie zawierały zresztą nawet sugestii dotyczących tego, co pan nazywa ustaleniami. Było to bodajże w styczniu. Co się dzieje w śledztwie, nie wiem. Nie mam żadnych zarzutów - powiedział WP.
Myślicie, że w tych zeznaniach jest ziarno prawdy?