Znany polski bokser komentuje możliwą walkę z influencerem. Mocne słowa
Freak fighty na początkowym stadium swojego rozwoju miały za zadanie wprowadzić do świata sztuk walki jak najbardziej znanych oraz dostrzegalnych ludzi internetowego show-biznesu. Ich niefrasobliwym dotąd kierunkiem było stworzenie stałego źródła zainteresowania poprzez stworzenie miejsca, w którym internetowe konflikty można rozstrzygać na gołe pięści.
Pomysł okazał się żyłą złota, przynoszącym ogromne zyski perpetum mobile , które za pośrednictwem uczestnictwa sław polskiego internetu zbudowało swoją niepowtarzalną autentyczność. Jednak z biegiem lat ciągłe mieszanie tych samych zawodników, zaczęło być nadto monotonne, więc postanowiono postawić na sportowców z prawdziwego zdarzenia.
Niezwyciężony bokser odpowiada polskiej sławie gal freak fight
Przyjemniejszych obowiązków dla zawodowych pięściarzy, wytrenowanych w bojach zawodników MMA nie było od dawien dawna. Łatwiejsze zarobienie na chleb osobom pokroju Kamila Łuszczyka, spadło wraz z potrzebą urozmaicenia karty walk federacji freak fightowych.
Słynny polski pięściarz wagi super piórkowej odpowiedział na zaczepkę lubianego przez wszystkich miłośników freak fightów Amadeusza Ferrariego, w czasie udzielania wywiadu Andrzejowi Kostyrze dla Super Expressu. Ferrari po wygranym pojedynku z Pawłem "Scarface" Bombą postanowił wyzwać do następnego starcia właśnie Kamila.
"Nie za bardzo go znam. Oglądałem FAME MMA raz dla Marty Linkiewicz. Nie mam nic z nim wspólnego. Nie wiem, nie oglądałem go. Przyjmę walkę z wielką chęcią […] Mogę się zgodzić, że jest dużo cięższy, ale ja całe życie biłem się z większymi. Czym większy, tym głośniej pada" – komentuje Kamil Łuszczyk.
Polski bokser już wcześniej wypowiadał się o Ferrarim
Cytowana wypowiedź Kamila na temat Amadeusza Ferrariego nie jest jego jedyną. Jeszcze pod koniec września bieżącego roku, sportowiec w gorzkich słowach wypowiedział się o popularnym influencerze w rozmowie przeprowadzonej przez TVP Sport.
"Jak obejrzałem jego walki, to żaden z niego Ferrari, tylko zwykły polonez w gazie. Nawet nie mogę powiedzieć, że to jest polonez caro, tylko zwykły polonez zagazowany i zaduszony" - skwitował.
Z ust dziennikarza padło pytanie, dlaczego Kamil jest skłonny wyjść do tej walki, skoro gardzi taką formą pojedynku. Tak komentował bokser:
"By zamknąć gębę i udowodnić, że sport to jest sport, ma się dobrze. Prawdziwy sportowiec zawsze wygra z taką patologią. Petów takich jak właśnie "Frajeri" trzeba gasić w popielniczce".
Artykuły polecane przez ŚwiatGwiazd.pl:
-
Zbigniew Stonoga pojawił się na konferencji Prime Show MMA 3
-
Daniel Rutkowski zwycięża po czterech zażartych rundach. Niespotykane widowisko
-
Boxdel miał wątpliwości, czy Stonoga nie jest hipokrytą. Ten odpowiada
Źródło: mma.pl/TVP Sport/Twitter