Aktorka Karolina Gorczyca i jej mąż, Krzysztof Czeczot przeżyli wypadek. Teraz zabrali głos

Człowiek wielu ról i pechowy zakręt: Krzysztof Czeczot pomiędzy sceną a szpitalem

Są w polskim świecie kultury nazwiska, które wymykają się prostym definicjom. Jednym z nich jest Krzysztof Czeczot. Ten człowiek to prawdziwy kombajn – aktor, dramaturg, reżyser, producent, a od 2024 roku także profesor łódzkiej filmówki. Zamiast ograniczać się do jednej szuflady, Czeczot buduje karierę na szerokim froncie, co tylko wzmacnia ciekawość, jaką budzi w mediach i u widzów. Jego droga zawodowa, która rozpoczęła się zaraz po ukończeniu łódzkiej Filmówki w 2002 roku, jest długa i pełna zwrotów akcji – niczym dobry scenariusz.

Jako aktor, Czeczot ma na koncie mnóstwo ról, zarówno tych głośnych w kinie, jak i zapadających w pamięć w serialach. Przypomnijmy chociażby jego udział w takich produkcjach jak "80 milionów", "Dom zły" Smarzowskiego czy głośne "Miasto 44" Komasy. Publiczność serialowa kojarzy go doskonale jako Maćka z popularnej "BrzydUli" czy z roli w "Warszawiance". To pokazuje, że bez problemu porusza się między ambitnym kinem artystycznym a komercyjną rozrywką. Co więcej, jego talent doceniają największe nazwiska polskiej reżyserii – współpracował m.in. z Agnieszką Holland i Wojciechem Smarzowskim.

Ale Czeczot to nie tylko ekran. To także człowiek teatru i radia. Początek swojej kariery związał z Teatrem Współczesnym w Szczecinie, a później występował w stołecznym Teatrze Rozmaitości. Jego praca to także pisanie – jest autorem dramatów i słuchowisk. Na tym polu też osiągał sukcesy, czego dowodem jest nagroda Prix Europa 2013 za słuchowisko "Andy". Jako producent stoi za głośnym projektem "BIBLIA AUDIO superprodukcja", a jego dom producencki Osorno.pl to kolejny dowód na to, że Czeczot ma żyłkę do organizowania dużych projektów.

Ostatnie lata to także intensywna kariera akademicka. Od lat dzieli się wiedzą z młodymi adeptami aktorstwa, wykładając w łódzkiej Filmówce i Akademii Teatralnej w Warszawie. Tytuły naukowe zbierał metodycznie: doktorat w 2016, habilitacja w 2019, a w 2024 roku przyszedł tytuł profesora w dziedzinie sztuk filmowych i teatralnych. To zestawienie ról – od Macieja z "BrzydUli" po profesora akademickiego – najlepiej świadczy o jego wszechstronności.

Zderzenie z Rzeczywistością: Wypadek Pod Gnieznem

Niestety, nawet najbardziej utytułowana kariera nie chroni przed prozą i przypadkiem życia. W piątkowe popołudnie, 27 września, doszło do zdarzenia, które na chwilę przerwało jego zawodowe tempo. W miejscowości Niechanowo pod Gnieznem miał miejsce wypadek drogowy, w którym uczestniczył Krzysztof Czeczot i towarzysząca mu Karolina Gorczyca.

Jak ustaliła policja, zdarzenie miało dość typowy przebieg: kobieta kierująca citroenem, wyjeżdżając z drogi podporządkowanej, nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu mercedesowi. Za kierownicą tego drugiego siedział właśnie Czeczot. W wyniku zderzenia, aktor doznał złamania ręki, co prawnie kwalifikuje zdarzenie jako wypadek drogowy.

Życie potrafi zmienić się w sekundę. Dzięki Bogu nie tym razem. Wczoraj z Krzysztofem Czeczotem mieliśmy dużo szczęścia, ale przede wszystkim — zapięte pasy i dostosowaną prędkość jazdy. Dzięki temu jesteśmy bezpieczni. Dziękujemy służbom z okolic Gniezna za szybką reakcję i pomoc. Wszystko z nami ok. — napisała aktorka na Instagramie.

Krzysztof Czeczor po wypadku.

Na szczęście, obrażenia nie dotknęły wszystkich uczestników. Karolina Gorczyca, która była pasażerką, a także kierująca citroenem kobieta, wyszły z wypadku bez żadnych obrażeń. To była dobra wiadomość w całym tym zamieszaniu. Dzień po zdarzeniu, Gorczyca uspokoiła fanów, informując w mediach społecznościowych, że jest cała.

Dla Czeczota wypadek oznaczał przerwę i unieruchomienie. Złamanie ręki to dla aktora i reżysera duży problem logistyczny. Dopiero sześć tygodni po zdarzeniu Czeczot dał sygnał, że wraca do formy. Opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie – nie z planu czy z uczelni – ale ze szpitalnego korytarza. W dłoni trzymał zdjęty właśnie opatrunek gipsowy. To był prosty, ale wymowny znak: koniec gipsu, powrót do pracy. 

Po sześciu tygodniach nastąpiło zdjęcie zbroi, banalne wnioski:
1. Czas mija szybko

2. Zdrowie jest bezcenne

3. Mamy świetnych lekarzy — napisał Krzysztof Czeczot na Instagramie.

Ten epizod to brutalne przypomnienie, że nawet profesor i uznany artysta, musi się zmierzyć z nieprzewidzianymi kolizjami na drodze życia. Opatrunek zdjęty, a kolejne role i wykłady na pewno czekają.