Aleksandra Grysz pokazała, co choroba zrobiła z jej ciałem. Po niej pojawiły się kolejne. Aż przykro patrzeć na te zdjęcia
Aleksandra Grysz poinformowała w obszernym poście na Instagramie o kłopotach zdrowotnych, z jakimi się zmagała. Opatrzyła wpis zdjęciami, na których widać, co się działo z jej ciałem. Odważna publikacja.
Aleksandra Grysz straciła ciążę
W lipcu tego roku Aleksandra Grysz, prezenterka “Pytania na śniadanie”, poinformowała na swoim profilu na Instagramie, że straciła ciążę. Opublikowała przejmujący wpis, w którym poinformowała, że serce jej nienarodzonej córeczki przestało bić.
Opatrzyła go także nagraniem ukazującym, jak cieszyła się na wieść o tym, że jest w ciąży. Z radością oczekiwała narodzin dziecka. Niestety los miał dla niej inne plany.
W nowym wpisie zwierzyła się z problemów ze zdrowiem. Co napisała?
Aleksandra Grysz o problemach zdrowotnych
Aleksandra Grysz zdecydowała się na obszerny wpis na Instagramie, w którym zdradziła, z jakimi problemami zmaga się do lat. Zaczęło się od problemów z cerą, a potem?
Ale za mną długa droga… dziś spłynęła na mnie ta myśl, kiedy szybcikiem, od razu po programie zmyłam makijaż i spojrzałam na siebie w lustrze - zaczęła.
I opowiedziała o swoich problemach ze szczegółami.
To był 2018 rok. Nigdy wcześniej nie miałam problemów z cerą, nawet w nastoletnim wieku. A tu jakby z dnia na dzień- wyprysk na wyprysku. Ani tego wycisnąć, ani przykryć makijażem… do tego wszystkiego ten okropny ból, kiedy tylko pod skórą pojawiała się kolejna krosta. Zmiana diety, profesjonalne kosmetyki do pielęgnacji, izotek, zabiegi u kosmetyczki i… NIC. No może chwila poprawy, a później od nowa to samo - wyznała.
Pokazała też zdjęcia zmienionej cery, które zobaczycie w galerii pod tekstem.
Aleksandra Grysz o swoich chorobach
Potem okazało się, że źródło problemów z cerą tkwi dużo głębiej.
Po ponad 2 latach walki odnalazłam źródło problemu- PCOS, a później także Hashimoto i hipoglikemia reaktywna. I co teraz? Leczenie tych wszystkich chorób od razu? A co z trądzikiem? Czy on wtedy zniknie? Musiały minąć kolejne 2 lata zanim odważyłam się powiedzieć, że…wygrałam. Ustabilizowałam hormony, zadbałam o zdrową tarczycę, nauczyłam się co jeść a czego unikać i w końcu, po ponad 5 latach polubiłam siebie bez tych wszystkich masek. Już nie maluję się poza pracą, włosy wracają powoli do naturalnego koloru a paznokcie przykrywa jedynie warstwa odżywki. Fajnie tak - napisała.
Zdobyła się tez na wyznanie:
Gdybym mogła cofnąć się w czasie o te 5 lat, a nawet i więcej, poradziłabym sobie, żeby mniej przejmować się tym, co ludzie powiedzą lub pomyślą. Gdyby nie moja niska samoocena, która doprowadziła do zaburzeń odżywiania, może dziś nie miałabym takich doświadczeń. Z drugiej strony- jak to ja- szukam w tym wszystkim plusów i w gruncie rzeczy jestem wdzięczna za swoje doświadczenia. Dzięki temu nauczyłam się doceniać i szanować swoje ciało. Zrozumiałam jak wiele zależy ode mnie i moich codziennych nawyków. I choć jeszcze wiele mogłabym sobie zarzucić, odpuszczam. Doceniam, dbam i cieszę się z tego co tu i teraz. #bezfiltra #trądzik #mojahistoria
Fani Grysz docenili ją za to wyznanie i podziwiają jej odwagę, że zdobyła się na to, żeby pokazać zdjęcia bez filtra z czasu choroby.