Barbara Kurdej-Szatan zaskoczyła szczerym wyznaniem o dziadku
Barbara Kurdej-Szatan udzieliła pierwszego wywiadu po pamiętnym wpisie, w którym nazwała funkcjonariuszy straży granicznej "mordercami". Aktorka porozmawiała z dziennikarzem "Dużego formatu" i po raz kolejny przeprosiła za swoje zachowanie, a także wspomniała o swoim dziadku. O co chodziło byłej gwieździe TVP?
Kurdej-Szatan zapewnia, że kocha Polskę, a jej słowa skierowane były bezpośrednio do strażników, których zauważyła na obejrzanym filmie z granicy polsko-białoruskiej. Na ogół mundurowych nie mogłaby powiedzieć tak gorzkich słów. Dlaczego?
Barbara Kurdej-Szatan wspomina swojego dziadka
Nie jest już tajemnicą, że Kurdej-Szatan od jakiegoś czasu wzbudza najbardziej skrajne emocje ze wszystkich polskich aktorek. Jej wpis wywołał zamieszanie w mediach, a także przyczynił się do znacznego ograniczenia jej aktorskiej kariery.
Po raz pierwszy postanowiła wyjść do mediów i porozmawiać z dziennikarzem "Dużego Formatu". Prawdopodobnie był to pierwszy krok ku próbie wybielenia swojego wizerunku. Na pytanie, co zrobiłaby, gdyby mogła cofnąć czas, odpowiedziała:
- napisałabym to samo, lecz bardziej rozważnymi słowami. Wtedy dojechałam rozdygotana do domu, zajęłam się swoimi dziećmi, myśląc o tamtych dzieciach: zmarzniętych, zapłakanych, broniących leżącej na ziemi matki... A w sieci już się zaczęło - powiedziała, kontynuując, że zalała ją fala hejtu z fejkowych kont.
Aktorka uważa, że użyła jednego słowa za dużo. Mowa oczywiście o "mordercach", którymi nazwała strażników granicznych. Wszystkie wyrażenia, jakich użyła, miała skierować do strażników, znajdujących się na obejrzanym przez nią filmiku. Jak twierdzi, nie byłaby w stanie nazwać w ten sposób wszystkich mundurowych, gdyż jej dziadek był wojskowym.
- Wiem, że są różni policjanci, żołnierze, tak, jak i księża, dyrektorzy czy strażnicy, na pewno są tam tacy, którzy nie mogą na to patrzeć, ale są i bezwzględni, nieczuli. Słowa, których użyłam były skierowane do negatywnych bohaterów tego filmu. Nie do całej Straży Granicznej. Ale właśnie do tych ludzi, którzy zachowali się w taki sposób. Mój dziadek był żołnierzem i choćby z tego powodu do głowy by mi nie przyszło, aby obrażać całe wojsko czy inne służby mundurowe - dodaje aktorka.
Barbara Kurdej-Szatan o swoich poglądach
36-latka zauważa, że już przyszło jej zapłacić za własne poglądy. Mowa o sytuacji, w której poparła Strajk Kobiet, po czym straciła kontrakt w Telewizji Polskiej. Niejednokrotnie dawała do zrozumienia, że nie podoba jej się prezesura Jacka Kurskiego.
- Ja i inni aktorzy już byliśmy w środku, gdy prezesem został Jacek Kurski. "M jak miłość" leci od 20 lat, ten serial przeżył kilka różnych rządów. To my tam byliśmy gospodarzami: producenci, reżyserzy, operatorzy, dźwiękowcy… a nie politycy. Halo! To nasze miejsce! - dodawała w "Dużym Formacie" Barbara Kurdej-Szatan.
Powiedziała również, że "wpadła w pułapkę na własne życzenie". Na sam koniec zaznaczyła, że bardzo kocha Polskę i Polaków i zaapelowała, by zrobić chociaż jeden korytarz humanitarny i nie traktować uchodźców "jak bydła".
Artykuły polecane przez redakcję Świat Gwiazd:
1. Bolesny apel Kingi Rusin, potrzebna jest pilna pomoc. Liczy się każda godzina, zagrożenie zdrowia i życia 2. Smutne doniesienia o Agacie Kuleszy. Fani nie mieli pojęcia, że jest tak źle. Współczujemy 3. Dagmara Kaźmierska pogrążona w modlitwie, wciąż ma nadzieję na szczęśliwy finał. "Składam ręce do Boga"
Źródło: Duży format
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami na temat gwiazd i nowinek ze świata show-biznesu koniecznie napisz do nas na adres: redakcja@swiatgwiazd.pl.