Budda zatrzymany przez CBŚ. Gruchnęły szokujące wieści o jego milionach złotych
.Wczesnym rankiem, w jednym z warszawskich hoteli, doszło do zatrzymania przez służby Kamila L., popularnego youtubera znanego jako Budda. Akcja miała burzliwy przebieg.
Kim jest Kamil L. znany jako Budda
Kamil L. znany szerokiej publiczności jako Budda, to jeden z najbardziej popularnych polskich youtuberów. Urodził się w 1999 roku i od lat zdobywa serca widzów swoimi pełnymi pozytywnej energii filmami. Jego kanał na YouTube śledzi już ponad 2,41 miliona osób, co świadczy o ogromnym zasięgu, jaki osiągnął. Jednak za uśmiechniętą maską kryje się człowiek, który przeżył wiele trudnych chwil.
W wieku zaledwie czterech lat Kamil doświadczył ogromnej tragedii – w wypadku samochodowym zginęła jego babcia, a matka znalazła się w śpiączce. Dodatkowo, zmagał się z problemami rodzinnymi związanymi z chorobą alkoholową ojca. Kiedy miał 18 lat, został wyrzucony z domu przez matkę. Te bolesne doświadczenia ukształtowały jego charakter i sprawiły, że dziś jest niezwykle empatyczny i chętny do niesienia pomocy innym .
Swoją popularność wykorzystuje, by zmieniać świat na lepsze. Budda regularnie organizuje akcje charytatywne, podczas których wspiera potrzebujących. Płacąc za zakupy na stacji benzynowej czy oferując wsparcie finansowe swoim fanom, udowadnia, że nawet niewielki gest może przynieść komuś dużo radości. Szczególnie głośną akcją była ta, w której wręczył domowi dziecka słodycze oraz aż 100 tysięcy złotych . Jednak największą sławę przyniosły mu wpłaty na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy , które pokazały, że jest nie tylko popularnym twórcą, ale także wrażliwym człowiekiem o wielkim sercu.
Ostatni film Kamila L.
Wstrząsające ogłoszenie obiegło świat polskich youtuberów, gdy Budda niespodziewanie poinformował o zakończeniu swojej internetowej kariery . W poruszającym wideo opublikowanym 10 sierpnia , twórca szczerze wyznał, że powodem tej decyzji jest toksyczne środowisko panujące w sieci.
Zmęczył się ciągłymi atakami, hejtem i negatywną energią, która zdaje się być nieodłącznym elementem współczesnego internetu. Budda wyraził głębokie rozczarowanie tym, że przestrzeń, która miała być miejscem kreatywności i zabawy, przekształciła się w arenę walki i wzajemnych oskarżeń :
Powiem Wam szczerze, że pewnie wielu z Was zauważyło, że ta szerząca się w internecie patologia, ta chęć krwi, te ciągłe konflikty, to napięcie, i tak dalej... Powiem wam szczerze, że ja nie czuję się w tym środowisku jako twórca dobrze po prostu. Ja nawet jako widz w tym środowisku nie czuję się już najlepiej — tłumaczył.
Po dwóch miesiącach oczekiwania, zapowiedzi popularnego youtubera stały się faktem. 13 października, z wielkim żalem fanów, na kanale Buddy pojawiło się ostatnie nagranie. W emocjonalnym pożegnaniu, twórca podziękował swoim wiernym widzom za lata wspólnie spędzonego czasu. Nieoczekiwanym gościem w tym wyjątkowym filmie był znany aktor, Cezary Pazura:
Dla was [widzów — przyp. red.] też wszystkiego dobrego, ale przede wszystkim powodzenia. Mocne pięć lat to było — pełne śmiechu, zabawy, szoku, smutku i pewnie szeregi innych emocji. Mam nadzieję, że jakiś procent z was zaraziliśmy pasją do motoryzacji- dodał
Zatrzymanie Kamila L.
W poniedziałek, 14 października, świat show-biznesu obiegła sensacyjna wiadomość, którą jako pierwszy przekazał dziennikarz Radia Kraków, Patryk Kubiak. Jak się okazało, znany influencer został zatrzymany przez policję . Ta niespodziewana sytuacja wywołała ogromne poruszenie wśród fanów i obserwatorów życia celebryty:
Youtuber został ujęty wraz z kilkoma innymi osobami. Został zabezpieczony jego majątek — napisał Kubiak, mając jeszcze nieoficjalne informacje.
Choć szczegóły dotyczące tej sprawy są na razie owiane tajemnicą, wiadomo, że została ona przekazana do Prokuratury Krajowej z siedzibą w Szczecinie . To właśnie tam, w zamiejscowym departamencie Centralnego Biura Śledczego, zajmującym się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej i korupcji, prowadzone będą dalsze czynności śledcze.
Kamil L. został dziś przez nas zatrzymany w Warszawie — potwierdziło CBŚP