Cała Polska huczy o tym, co zrobiła Rozenek-Majdan. Internauci nie mieli litości
Perfekcyjna wywołała burzę! Po jej ostatniej wypowiedzi fani nie zostawili na niej suchej nitki. W sieci zawrzało od komentarzy. Czym tym razem Małgorzata Rozenek-Majdan podpadła obserwatorom?
Filtr prawdy: kiedy wizerunek zderza się z deklaracją
W polskim show-biznesie rzadko zdarza się, by nazwisko Małgorzaty Rozenek-Majdan znikało z nagłówków na dłużej niż kilka dni. Od lat jest ona jedną z najbardziej polaryzujących postaci, a osią sporu bardzo często jest jej wygląd. Nie jest tajemnicą, że Rozenek otwarcie korzysta z osiągnięć medycyny estetycznej, a do tego aktywnie upiększa swoje zdjęcia w mediach społecznościowych. To regularnie ściąga na nią falę komentarzy. Internauci nie raz nazywali ją "klonem" czy zwracali uwagę na przesadę, która zaciera indywidualne rysy i upodabnia ją do innych celebrytek.
Sama zainteresowana, trzeba jej to przyznać, nigdy nie udawała, że jest przeciwna zabiegom. Zwykle przyznawała się do upiększania swojego wyglądu i nie pozwalała, by negatywne komentarze zepsuły jej wizerunek pewnej siebie kobiety. Zawsze sprawiała wrażenie, że jest ponad krytyką i nie ma kompleksów na punkcie swojego wyglądu.
Dlatego z takim zainteresowaniem i, jak się okazało, kontrowersjami, przyjęto jej ostatnią rozmowę z Żurnalistą. Wywiad miał być głębszą, bardziej osobistą opowieścią. Rozenek opowiadała o kulisach świata show-biznesu, relacjach między celebrytami i, co kluczowe, o presji, jaką odczuwa się w związku z działalnością w sieci i w telewizji.

Paradoks "bez kompleksów"
Problem pojawił się natychmiast, gdy tylko materiał trafił do internetu. Widzowie kanału Żurnalisty, znani z dużej uwagi do detali, szybko wyłapali wizualny aspekt nagrania. Wyraźnie było widać, że na twarz Rozenek nałożono filtr, który działał jak cyfrowy puder: lekko rozmazywał, wygładzał i minimalizował pory.
- Na film jest nałożony filtr, pani Małgorzata jest rozmyta. Jak efekt "pięknej twarzy". Czy tylko u mnie tak wygląda?
- W tym odcinku "rozmawiamy bez filtrów". Dlaczego jest więc nałożony filtr? Obraz wyblurowany. W trailerze jest jak AI.
- Dlaczego Pani Rozenek jako jedyny gość ma nałożony wyraźny filtr na kamerę? Smutne, jak bardzo nie chce pokazać i przyznać się do swojego prawdziwego wyglądu. Obsesja kontroli. Takim działaniem udowadnia tylko, jak sztucznie wykreowany jest jej wizerunek w mediach.
- Przepraszam, ale nakładanie takiego filtra na obraz jest absurdalne. Człowiek chce obejrzeć wywiad, ale nie jest w stanie, bo obraz jest tak zniekształcony, że nie można nawet skupić się na tym, co mówi gość. Nigdy wcześniej nie było takich efektów. Czemu ma to służyć?
To posunięcie, w obliczu tak poważnej i intymnej rozmowy, stało się dość kontrowersyjne. Dlaczego? Bo tworzyło wyraźną dysonans między tym, co jest mówione, a tym, co jest pokazywane. Internauci nie czekali długo i w sekcji komentarzy dali upust swojej frustracji. Ludzie czuli się zdezorientowani, a wręcz oszukani, pytając, czy w wywiadzie traktującym między innymi o akceptacji siebie i kulisach show-biznesu, jest miejsce na cyfrowe retuszowanie rzeczywistości.
Co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę, to fakt, że Rozenek w tej samej rozmowie opowiadała o swoim programie "Bez kompleksów". W programie tym, którego głównym celem jest przybliżanie widzom tematu medycyny estetycznej i pokazywanie różnych metamorfoz, Rozenek pełni rolę przewodniczki po świecie zmian w wyglądzie.
W Polsce ludzie boją się oceny. W ogóle ta presja na ocenę zewnętrzną jest tak duża i tak mało osób ją wytrzymuje, że nie tylko zakłamują rzeczywistość dotyczącą wyglądu, ale zakłamują też rzeczywistość dotyczącą relacji, zarobków, osiągnięć. Bardzo wielu rzeczy. Nie chciałabym tak żyć - powiedziała.
Internauci grzmią
Właśnie ten kontrast wywołał falę krytyki. Jak można prowadzić program o przełamywaniu tabu i akceptacji zmian, jednocześnie występując w publicznym wywiadzie z cyfrową zasłoną na twarzy? Widzowie nie mogli zaakceptować tego, co odebrali jako hipokryzję.
Podczas rozmowy z Żurnalistą, Rozenek przyznała zresztą, że wiele osób w Polsce wciąż boi się otwarcie mówić o wykonanych zabiegach i zmianach w wyglądzie, głównie z powodu strachu przed oceną i krytyką. Jest to teza, która jest prawdopodobnie bardzo bliska prawdy w polskim kontekście. Ale właśnie ta teza staje się ironiczna, kiedy wypowiada ją osoba, która, być może w obawie przed oceną (a więc posiadająca jakiś kompleks), najprawdopodobniej zdecydowała się na wystąpienie z nałożonym filtrem.
Cała sytuacja doskonale pokazuje pułapkę współczesnego celebryty: z jednej strony trzeba być autentycznym i mówić o problemach, ale z drugiej – nie można pozwolić sobie na to, by kamera złapała moment "niedoskonałości". Dla publiczności, która oczekuje prawdy od ludzi mówiących o akceptacji, taki zabieg wizualny staje się po prostu niewiarygodny. Rozenek, chcąc walczyć z kompleksami społeczeństwa, sama dała argument tym, którzy uważają, że w świecie celebrytów nikt nie jest wolny od presji, by wyglądać idealnie – nawet kosztem autentyczności. I to jest chyba największa lekcja z tego wywiadu.
