"Jego odchodzenie było dziwne". Wdowa po Stuhrze zdradziła intymne szczegóły z ostatnich chwil aktora
Odeszła legenda polskiego kina. Jerzy Stuhr, przez dziesięciolecia bawiący i wzruszający miliony Polaków, przegrał walkę z chorobą. Jego żona, Barbara Stuhr, w szczerym wyznaniu opowiedziała o ostatnich, trudnych miesiącach życia aktora i o tym, jak radzi sobie z ogromną stratą.
Barbara Stuhr o ostatnich chwilach z mężem
W szczerym wywiadzie dla tygodnika "Newsweek" Barbara Stuhr podzieliła się bolesnym doświadczeniem utraty męża. Opowiedziała o tym, jak radzi sobie z samotnością i jak wspomina ostatnie chwile przy jego boku:
Trudno przyzwyczaić się do tej pustki. Najgorzej jest rano, kiedy trzeba zebrać się do życia – opowiada żona Jerzego Stuhra,
Okazuje się, że nowotwór nie był jedyną chorobą, z którą musiał zmierzyć się słynny aktor. Jego żona w wywiadzie wyjawiła, że towarzyszyły mu również depresja i demencja. Barbara opowiedziała także o decyzji swojego męża, który w trudnym czasie szpitalnego pobytu zdecydował się zrezygnować z wizyty duszpasterskiej:
Gdy tym razem przyszedł ksiądz, Jurek powiedział mu: »nie, dziękuję«. Nie był gotowy albo nie chciał być gotowy na głębszą rozmowę – wspomina
Ich miłość wydawała się niezniszczalna. Aż do momentu, gdy choroba córki, Marianny, wdarła się w ich sielankę. To właśnie wtedy, w obliczu cierpienia dziecka, w ponad 50-letnim związku Barbary i Jerzego Stuhrów pojawiła się pierwsza poważna szczelina. Barbara przyznała, że wtedy po raz pierwszy "pękł":
Tylko raz pękł. Dowiedzieliśmy się, że Marianna ma guza ulokowanego przy kręgosłupie, nikt nie chciał jej operować. Leżeliśmy razem przytuleni i płakaliśmy oboje. Nigdy więcej nie widziałam, żeby płakał – zakończyła Barbara Stuhr
Demencja, depresja i inne choroby Jerzego Sthura
Jerzy Stuhr, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów, odszedł 9 lipca 2024 roku po długiej chorobie. Przez 53 lata małżeństwa towarzyszyła mu żona Barbara. Kiedy ból po stracie nieco się ukoił, Barbara Stuhr zdecydowała się podzielić refleksjami na temat życia po śmierci ukochanego męża w rozmowie z „Newsweekiem”. W szczerym wywiadzie opowiedziała o tym, jak radzi sobie z pustką, jaka pozostała po odejściu Jerzego , o wspomnieniach, które ją podtrzymują, oraz o zmianach, jakie zaszły w jej codziennym życiu:
Potem dzień przynosi różne sprawy, zawsze coś się wydarza, więc jakoś funkcjonuję. (...) Wieczorem powraca. Pustka domu znowu mnie osacza. W łóżku szukam jego dłoni. Myślę, że muszę przeprowadzić jakieś zmiany, stworzyć ten dom na nowo. Już tylko dla siebie – podkreśla Barbara Stuhr.
Choroba nowotworowa była dla Jerzego Stuhra nieustającym wyzwaniem. Pomimo wielokrotnych nawrotów, artysta przez długi czas starał się żyć normalnie, wypierając ze świadomości ciężar swojej sytuacji. Nawet gdy choroba zaczęła postępować agresywnie, a przerzuty do przełyku uniemożliwiły mu normalne odżywianie, Jerzy Stuhr opierał się zaleceniom lekarzy, między innymi dotyczącym żywienia pozajelitowego. Żona aktora wspominała, jak z każdym dniem obserwowała jego stopniowe osłabienie, jak gasł w oczach, stając się coraz bardziej wyczerpanym i wychudzonym:
Tak się bał, że nie jadł prawie nic i strasznie schudł. Słabł z dnia na dzień. Przestał jeździć na rowerze, na spacerze po paru metrach musiał usiąść na ławce – wspomina Barbara Stuhr
Barbara Stuhr zdradziła, że w ostatnich miesiącach życia Jerzego Stuhra doszło do pewnych zmian w jego postrzeganiu świata. Choć zawsze był osobą wierzącą, w szpitalu odmówił wizyty księdza. Ta decyzja, choć może zaskakiwać, może być interpretowana jako rezultat osobistej refleksji i poszukiwania własnej drogi duchowej.
Ilekroć był w szpitalu, zawsze chętnie przyjmował wizyty księdza, lubił z nimi porozmawiać o Bogu, diable, świecie, życiu. Ale gdy tym razem przyszedł ksiądz, Jurek powiedział mu: "nie, dziękuję". Nie był gotowy albo nie chciał być gotowy na głębszą rozmowę – przypuszcza Barbara Stuhr.
Pożegnanie Jerzego Stuhra
W obliczu nieuchronności, gdy nadzieja na uratowanie Jerzego Stuhra całkowicie zgasła, kobieta pragnęła jedynie uchronić go przed dalszym bólem. Chciała, by ostatnie chwile jego życia były wolne od cierpienia. Na szczęście, Maciej Stuhr zdążył pożegnać się z ojcem, zapewniając go o swojej miłości i wsparciu. Gorzką ironią losu było to, że Marianna, ich córka, nie zdążyła pożegnać się z ojcem w ostatniej chwili. Spóźnienie samolotu o dwie godziny sprawiło, że dotarła do Polski dopiero po jego śmierci, przeżywając niewyobrażalną rozpacz z powodu niemożności pożegnania się z ukochanym ojcem.
W szczerej rozmowie z Beatą Nowicką Barbara Stuhr podzieliła się intymnymi szczegółami z ostatnich lat życia swojego męża. Opowiedziała, jak stopniowo zauważała zmiany w jego zachowaniu, początkowo bagatelizowane jako zwykłe oznaki starzenia się. Jednak z czasem stało się jasne, że mąż zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Diagnoza depresji i demencji była dla niej jak grom z jasnego nieba:
Jedno wiązało się z drugim. Tracił stopniowo kontakt z rzeczywistością. (…) Ty pytasz, czy smakuje mu zupa, a on odpowiada, że deszczyk pada. Nie rozumiał wielu mechanizmów" – ujawniła.
Barbara Stuhr ujawniła , że podobne objawy towarzyszyły jej mężowi również po wypadku samochodowym, którego był sprawcą. Wówczas aktor zamknął się w sobie, izolując się od otoczenia. Tragiczne zdarzenie, w połączeniu z postępującą chorobą, przyspieszyły negatywne procesy zachodzące w jego organizmie:
Zalała go fala nienawiści, był przerażony skalą tej napaści. (…) To wszystko sprawiło, że coraz bardziej zamykał się w sobie, a jego choroba onkologiczna przyspieszyła. Udał się na emigrację wewnętrzną. Widziałam, jak bardzo cierpi, ale trudno się było do niego przebić" – wspominała małżonka, która dodała, że tylko raz dostrzegła w nim oznakę słabości.