Krystyna Kołodziejczyk odeszła prawie 2 miesiące temu. Przed śmiercią przeżyła wielką tragedię
Krystyna Kołodziejczyk odeszła 13 września. Śmierć Kiksy – jak nazywali ją sceniczni przyjaciele – zszokowała miliony Polaków. O stanie, w którym znajdowała się w ostatnich tygodniach życia, wiedziało bowiem niewielu. Na kilka dni przed 1 listopada wspominamy niezapomnianą aktorkę.
Wspomnienie o Krystynie Kołodziejczyk
Kiksa debiutowała na ekranie jeszcze przed ukończeniem studiów aktorskich – w 1957 roku zagrała bowiem epizod w "Królu Maciusiu I" w reżyserii Wandy Jakubowskiej. Po kilku latach jej kariera artystyczna nabrała niemałego rozpędu – aktorka pojawiła się bowiem w dziesiątkach produkcji , przez lata występowała także na deskach wielu teatrów.
Obserwujący poczynania Kołodziejczyk na szklanym ekranie, kojarzą ją jednak przede wszystkim z wyrazistych epizodów. To ona wcieliła się bowiem w role wójtowej w "Chłopach", Franusi w "Lalce", Heleny w "Zmiennikach" czy Danusi, koleżanki Wolańskiej w "Koglu-moglu".
Rozpoznawalność przyniosły jej także występy w "Miodowych latach" (gdzie zagrała Grzelakową) czy "39 i pół". Jej ostatnią kreacją telewizyjna stał się zaś epizod w jednym z najnowszych produkcji Polsatu – "Komisarz Mama".
Niewielu fanów aktorki wie jednak, że w ostatnich latach życia mierzyła się ona z niemałymi problemami. Jej drugi mąż – Wiesław Szyszko, wieloletni pracownik PLL LOT, przez długi czas zmagał się bowiem z chorobą nowotworową, do ostatnich tygodni życia opiekowała się nim właśnie Kiksa.
Przyjaciele i współpracownicy aktorki opisują ją jednak jako osobę, której nigdy nie zabrakło chęci życia. Do wszystkiego miała również podchodzić z wrodzonym optymizmem.
– Kiksa znała wszystkich i wszyscy ją znali, żyła, tańcząc, śmiejąc się, żartując, rozsadzała ją radość życia, w każdym razie taki stworzyła wizerunek. O mężu, synach, kolegach, wszystkich, mówiła zawsze z radością, w superlatywach, wydawało się, że cały świat jest jej przyjazny i wszyscy ludzie na świecie. Była żywą legendą – napisała w mediach społecznościowych Krystyna Janda.
Trudne, ale mimo to – szczęśliwe życie artystki przerwał tragiczny wpadek. Według relacji Jandy Kołodziejczyk upadła i straciła przytomność, której nigdy nie odzyskała. Wypadek sprawił, że nigdy nie dowiedziała się o śmierci męża. Zmarła kilkanaście dni po nim.
Wielka miłość, o której wielokrotnie wspominali znajomi artystki, przetrwała jednak "po grób". 28 września odbył się bowiem podwójny pogrzeb, małżonkowie spoczęli tym samym razem – na zawsze.
Prochy Krystyny Kołodziejczyk i jej męża zostały złożone w kolumbarium na Powązkach Wojskowych w Warszawie . Mimo że od pogrzebu minęło już kilka tygodni, wokół dalej odnaleźć można wiązanki kwiatów i dziesiątki zniczy.
Artykuły polecane przez redakcję Świat Gwiazd:
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami na temat gwiazd i nowinek ze świata show-biznesu koniecznie napisz do nas na adres: redakcja@swiatgwiazd.pl.