Pogrzeb Zbigniewa Lwa-Starowicza
Pogrzeb Zbigniewa Lwa-Starowicza. Zdjęcia z uroczystości i wzruszające przemowy dzieci. Co postawiono obok urny z prochami?
Profesor Lew-Starowicz nie żyje
Zbigniew Lew-Starowicz, wybitny polski seksuolog i psychiatra, prezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego nie żyje . W piątek 13 września w sieci pojawiły się smutne wieści. O jego śmierci poinformowało w mediach społecznościowych Centrum Terapii Lew-Starowicz. W komunikacie możemy przeczytać:
Z ogromnym smutkiem informujemy, iż odszedł od nas prof. dr hab. n. med. Zbigniew Lew-Starowicz. Wybitny polski seksuolog, psychiatra i psychoterapeuta, specjalista seksuologii klinicznej oraz propagator edukacji seksualnej. Wieloletni Konsultant Krajowy z zakresu seksuologii. Kierownik naukowy i wykładowca na uczelniach wyższych oraz kursach specjalizacyjnych dla lekarzy z zakresu seksuologii i psychiatrii - czytamy we wpisie Centrum Terapii Lew-Starowicz.
Profesor miał 80 lat. W piątek 20 września odbył się pogrzeb Lwa-Starowicza.
Pogrzeb Zbigniewa Lwa-Starowicza
Rodzina, bliscy, znajomi i wdzięczni pacjenci profesora pożegnali go podczas mszy pogrzebowej w Kościele Pokamedulskim bł. Edwarda Detkensa przy ul. Dewajtis 2 w Warszawie. Świątynia wypełniona była po brzegi.
Rodzina miała prośbę do żałobników, by nie przynosili kwiatów. Mogli natomiast wesprzeć dzieło charytatywne i przekazać datki na rzecz Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci.
Poza rodziną i bliskimi pojawili się m.in. znani seksuolodzy: Zbigniew Izdebski i Andrzej Depko. Mszę prowadzi ks. Wojciech Drozdowicz.
Co postawiono obok urny z prochami Lwa-Starowicza
Podczas ceremonii głos zabrali m.in. synowie zmarłego profesora. Michał Lew-Starowicz wspomniał o tym, że jego tata ciężko przeżył śmierć mamy, a później przyszło mu jeszcze zmagać się z chorobą.
Dziś też muzyka będzie mu towarzyszyła w ostatniej drodze. Rano budził nas latino, w pracy towarzyszył mu jazz. Mam przed oczami jak wiele razy tańczyli z mamą. Na jego 80. urodziny pojechaliśmy na koncert 10 tenorów. Jego uśmiech był bezcenny - mówił.
Ojca wspominali także m.in. jego drugi syn Rafał, córka Julitta i prof. Zbigniew Izdebski. Rafał Lew-Starowicz podkreślił, że jego tata kochał książki i podziękował mu za wspólną niezapomnianą podróż do Jerozolimy. Dodał, że teraz jako ojciec trojga dzieci zrozumiał w końcu, dlaczego jego rodzice często barykadowali się w sypialni, a on musiał spać sam, tuląc się do maskotki - lewka.
Nie przytulę cię już, więc być może też teraz chciałbyś powiedzieć "nie martwcie się, jest życie wieczne". Tata bardzo cierpiał, ale powtarzał, że wierzy. Gdy przyjechaliśmy do taty z księdzem z wiatykiem, było wiele momentów utraty świadomości, ale kiedy przyjmował, komunię powiedział "amen". Tato, wiem, że będę się bała, ale o ciebie już się nie boję - powiedziała córka, Zbigniewa Lwa-Starowicz, Julitta Biały.
Zaskoczeniem może być maskotka, która znalazła się tuż przy urnie i towarzyszyła prochom Zbigniewa Lwa-Starowicza przez całą ceremonię. To małe cudo, to wyraz wielkiej miłości i niewątpliwie nawiązanie do nazwiska rodziny zmarłego.