Serce pęka po tym, co przekazała Dominika Clarke
Dominika Clarke przekazała smutne wieści. Jej komunikat na Instagramie nie napawa optymizmem. Co powiedziała?
Rodzina Clarke w Azji
O rodzinie Clarke i ich pięcioraczkach, które dołączyły do licznego rodzeństwa usłyszała cała Polska. Dominika i Vincent zostali ogłoszeni rodzicami tzw. pięcioraczków z Horyńca . Niestety jedno z dzieci, Henry James, umarł tuż po porodzie. Wcześniej para doczekała się siedmiorga dzieci, więc obecnie mają pod opieką ich jedenaścioro.
Profil rodziny Clarke na Instagramie ma ponad tysiące obserwujących, a w serwisie TikTok jeszcze więcej.
Kiedy Dominika ogłosiła, że przeprowadzają się na do Tajlandii , wiele osób patrzyło na ten pomysł z nieufnością. Wyprowadzka na drugi koniec świata, z jedenaściorgiem dzieci – w tym czworgiem bardzo małych – spotkała się z krytyką. Internauci zarzucają nieodpowiedzialną przeprowadzkę do kraju, gdzie jest tylko prywatna służba zdrowia i nieodpowiednią opiekę nad stanem zdrowia czworaczków.
Opieka nad Czarkiem
Jakiś czas temu Clarkowie podzielili się radosną nowiną. W internecie pojawiły się wzruszające reakcje i gratulacje. Czaruś, jeden z pięcioraczków, najbardziej wymagający opieki, zrobił ogromny postęp.
Dziś wydarzył się cud… Czaruś zaczął jeść! Tydzień temu karmiłam Czarusia na live i byłam pewna, że lepiej już nie będzie. Choć znam diagnozy i rekomendacje lekarzy, trzymałam się ostatnich włosków nadziei. - napisała pani Dominika w poście na Instagramie.
Dominika opowiedziała, jak udało im się to osiągnąć.
Po live rozmawiałam o PEG-u z kilkoma osobami, bo bardzo się baliśmy tej decyzji, a dostaliśmy na PEG skierowanie. W tym tygodniu Czaruś jak nigdy wyciągał sondę średnio raz dziennie - podjęliśmy decyzję o PEG-u, a dziś, 25.08.2024, Czaruś zaczął jeść, tak po prostu, zwyczajnie… - dodała mama pięcioraczków z Horyńca.
Na filmie opublikowanym w mediach społecznościowych przez Dominikę widać, jak mały Czaruś z apetytem zajada to, co przygotowała jego mama.
Teraz jednak przed Czarkiem spore wyzwanie. Także i przed Dominiką i jej mężem.
Dominika Clarke poinformowała o kłopotach
Czaruś musiał zostać poddany kolejnym specjalistycznym badaniom w szpitalu w Bangkoku. Maluch jest pod stałą opieką lekarzy, ale wyjazd łączy się ze sporą logistyką całej rodziny.
Czaruś został przyjęty, a my rozpoczęliśmy ten proces. To nie jest proste – jedno badanie to początek, potem konsultacje, analiza wyników i dalsze kroki - napisała kilka dni temu Dominika.
Niestety nie zawsze jest łatwo i papa pięcioraczków dokładnie zdaje sobie z tego sprawę.
Kolejna podróż, kolejne wyzwania przed nami. Czaruś z uśmiechem na lotnisku w Krabi, a w samolocie znaleźliśmy chwilę na nasze przytulaski. Te małe momenty są jak złoto, bo czasami czuję, że wszystko mnie przytłacza – że nie dam rady, że to za dużo dla nas… - zaczęła Dominika Clarke we wpisie na Instagramie.
I dodała:
Pytacie, dlaczego nie ma filmików z Bangkoku, ze szpitala… Prawda jest taka, że czasem zwyczajnie brakuje mi sił. Każda podróż to wyzwanie – planowanie, finansowe zabezpieczenie, dziesięcioro dzieci, ich opieka, wyżywienie… Czasem boję się, jak mąż poradzi sobie beze mnie. Boję się, co się stanie, jeśli coś pójdzie nie tak… Ale mimo tych obaw, każdego dnia staram się odnajdywać w sobie cierpliwość, zrozumienie i akceptację. W chwilach zwątpienia przychodzi do mnie poczucie wdzięczności – za życie, które mam, za trudności, które uczą mnie, jak naprawdę jestem silna. Nie jest łatwo, ale miłość pomaga mi iść dalej.
Miejmy nadzieję, że rodzina Clarke wyjdzie obronną ręka i silniejsza także z tej trudnej próby.