Szukała jej cała Polska. Prokuratura wreszcie oświadczyła co dalej z Izabelą P.
Cała Polska jeszcze kilka miesięcy temu żyła zaginieciem Izabeli P. Kobieta odnalazła się po 11 dniach, kompletnie wycieńczona. Prokuratura oznajmiła, jak rozpatrzono sprawę Izabeli.
Zaginięcie Izabeli P.
Izabela Parzyszek odnalazła się po 11 dniach poszukiwań, kiedy zapukała do drzwi znajomych w Bolesławcu. Nie skontaktowała się jednak z rodziną i poprosiła, aby służby nie informowały jej bliskich o miejscu pobytu, wyraźnie unikając kontaktu z nimi. Co więcej, jej mąż, Tomasz Parzyszek, przyznał, że nie zna osób, do których zwróciła się o pomoc. Po odnalezieniu Izabela trafiła na badania do szpitala, a następnie pod opiekę psychiatryczną.
Lekarze mieli ocenić, czy jej przesłuchanie przez prokuraturę jest możliwe. Kiedy wstępne przesłuchanie doszło do skutku, służby ogłosiły kontynuację śledztwa, które prowadzone jest zgodnie z art. 189 §1 kodeksu karnego, dotyczącym pozbawienia wolności i zagrożonym karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Choć 35-latka twierdzi, że nie była ani więziona, ani krzywdzona, jej stan oraz brak chęci do kontaktu z rodziną rodzą wiele pytań. Z pewnością śledczy będą musieli zmierzyć się z nimi w dalszym postępowaniu. Tymczasem sąsiedzi Izabeli i Tomasza Parzyszków zaczęli dzielić się swoimi opiniami o rodzinie. Co dokładnie mówią?
Izabela P. uciekła przed rodziną?
Portal Onet dotarł do osób z otoczenia Izabeli, które znały też środowisko Świadków Jehowy, do których należała poszukiwana i jej mąż Tomasz.
Tomek w zborze bolesławieckim jest starszym sługą pomocniczym, a Iza jest pionierką. On zawsze był trochę sztywny, można powiedzieć wyzuty z uczuć, ale wśród świadków Jehowy to normalne – wyznała jedna z tych osób.
Sam Tomasz Parzyszek w jednym z wywiadów przyznał, że ostatnio nie mieszkał z Izabelą. Według informatorów Onetu, ewentualny rozwód mógłby niekorzystnie wpłynąć na jego pozycję w zborze, którą mógłby znacząco osłabić. Śledczy na razie nie ujawniają, czy udało im się ustalić miejsce pobytu Izabeli przez te 11 dni. Można jednak przypuszczać, że osoby, które wiedziały o jej miejscu pobytu, lecz nie zawiadomiły policji, mogą ponieść konsekwencje.
Dziennikarze Faktu rozmawiali tymczasem z sąsiadami kobiety – niektórzy z nich pamiętają ją jeszcze z lat młodości i twierdzą, że już wtedy trudno znosiła życie w grupie religijnej, do której należeli jej rodzice. Podobno w ostatnim czasie Izabela wyrażała chęć opuszczenia zboru, co mogłoby oznaczać zerwanie kontaktów z rodziną. Miała być jednak zdeterminowana, aby podjąć tę trudną decyzję.
Jak udało nam się dowiedzieć, Izabela nie była szczęśliwa. Kiedy się odnalazła po 11 dniach, nie zapukała do drzwi męża ani rodziców, tylko do znajomych w Bolesławcu. […] Sąsiedzi Izabeli ze Starej Rudnej mówią natomiast, że słyszeli swego czasu, jak Izabela wykrzyczała swojemu tacie, że to jest jego wiara, gdy kolejny raz zakazywał jej słuchać muzyki – czytamy w artykule.
Jak na chwilę obecną wygląda prawnie sytuacja Izabeli?
Prokuratura wydała oświadczenie ws. Izabeli P
Od tamtej pory prowadzone było dochodzenie dotyczące zagadkowego zaginięcia 35-letniej kobiety. Obecnie prokuratura podała do wiadomości więcej informacji, ogłaszając jednocześnie, że postępowanie zostało zakończone.
Śledztwo zostało zakończone. Prokurator umorzył postępowanie na podstawie art. 17. KPK — przekazała Interii rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Ewa Węglarowicz-Makowska.
Zgodnie z przepisem, postępowanie nie jest wszczynane, jeśli działanie nie nosi znamion czynu zabronionego. Prokuratura potwierdziła, że Izabela P. została przesłuchana jako świadek i przedstawiła wyjaśnienia dotyczące okresu od 9 do 20 września, jednak szczegóły jej zeznań nie mogą być ujawnione "ze względu na jej dobro".
Izabela P. zeznała, że w tym czasie nie była pozbawiona wolności, nie kontaktowała się z nikim i nie korzystała z niczyjej pomocy. Według informacji Interii, nie znaleziono też dowodów na to, że kobieta doznała jakiejkolwiek krzywdy. Znajomi, u których pojawiła się po 11 dniach, zeznali, że była "brudna i wyczerpana".
Zanim na miejscu zjawiły się organy ścigania, Izabela P. mogła się wykąpać, znajomi ją nakarmili i przebrali— dodała prokurator, cytowana przez Interię.
Interesujący jest również wątek samochodu Izabeli P. Przed jej zaginięciem pojawiły się informacje, że auto miało ulec awarii na autostradzie. Tymczasem, jak przekazała w rozmowie z Interią prokurator Węglarowicz-Makowska, według opinii biegłego pojazd był sprawny.
Nie można jednak wykluczyć, że w trakcie jazdy zapaliła się kontrolka świadcząca o drobnej usterce. Jednak gdyby Izabela P. się zatrzymała i ponownie uruchomiła samochód, pozwalałoby to na dalszą jazdę — powiedziała rzeczniczka.