Kiedy rodzina pukała się w czoło, ona się zawzięła! Miała trójkę dzieci, pracę i obowiązki, ale nie zamierzała poddać się tak łatwo. Zaczęła treningi na osiedlowej siłowni, zamówiła popularną keto-dietę. Mimo to, wskazówka wagi nawet nie drgnęła, dopóki w jej ręce nie trafiła pewna niezwykła metoda na odchudzanie. Wystarczyły 4 tygodnie, aby koleżanki zaczęły zamęczać ją pytaniami: “Jak Ty to robisz?!”. – Niedawno skończyłam 42 lata – opowiada nam Pani Magdalena ze Słupska – nie ukrywam, że moje 40 urodziny były dla mnie znaczące. Moja najstarsza córka zaczęła dorastać i czułam, że nie dotrzymuję jej kroku. Ona chciała jeździć na rolkach, kiedy ja nie miałam siły wyjść z domu dalej niż do sklepu spożywczego oddalonego od domu o 200 metrów. Nadmiar kilogramów robił swoje. Zaczęłam wspominać licealne lata – wakacje na spływach kajakowych, ferie na nartach… Nigdy nie myślałam o tym, że kiedyś moja dzienna aktywność ograniczy się do chodzenia na przystanek autobusowy. Postanowiłam: najwyższy czas to zmienić! Schudnięcie po 40-tce to wielkie wyzwanie – Kto jest w moim wieku ten wie, że metabolizm po 40. roku życia mocno zwalnia. Niczym kapryśne i wiekowe auto – jak to zwykł mawiać mój małżonek. Kiedy 3 lata temu urodziłam syna Kacpra, nie mogłam dojść do siebie. W czasie ciąży utyłam aż 30 kilogramów! Z drobnej i pełnej życia kobiety zamieniłam się w… potwora. Niestety tak o sobie myślałam. Patrzyłam w lustro i nie widziałam w tym smutnym odbiciu siebie. Na dodatek byłam wiecznie zmęczona, mój organizm zaczął nabierać wody. Kiedy zaczęłam mieć stany depresyjne i przestał mnie cieszyć czas z najbliższymi obiecałam sobie – moje ciało nie może mieć nade mną władzy. Muszę coś zmienić. Uśmiech losu? – Wiedziałam, że nie tylko ja mierzę się z tym problemem. I miałam rację, na forach internetowych aż roiło się od kobiet z kłopotem nadwagi lub otyłości. Wiele z nich to matki, niektóre od dziecka walczyły z problemami na tle hormonalnym, inne przyczyny niepohamowanego tycia dopatrywały się w genach. Nie dawało mi to spokoju. “No bo czy to możliwe, że w XXI wieku nie ma skutecznego leku na przybieranie dodatkowych kilogramów?!”. Nie dowierzałam i słusznie! Okazało się, że gdy tylko zainteresowałam się tematem, rozwiązanie niemal pojawiło się samo. Jak to możliwe, że schudłam aż 16 kg w zaledwie 30 dni? – Niestety genetyka oprócz skłonności do tycia obciążyła mnie również zaburzeniami hormonalnymi. Diagnoza: niedoczynność tarczycy, tzw. choroba hashimoto. Na szczęście okazało się, że na rynku istnieje rewolucyjna metoda na odchudzanie, dzięki której schudłam aż 16 kg w 30 dni! Ale nie musicie wierzyć mi na słowo, bo ta metoda, czyli nowoczesne plastry odchudzające SlimFit Pro, broni się sama. A najważniejsze – jest całkowicie naturalna, bezpieczna i nie wymaga wysiłku. W 100% naturalny pogromca zbędnych kilogramów Sekretem skuteczności plastrów odchudzających jest ich w 100% naturalny skład. Receptura opiera się na składnikach, które od wieków służyły rdzennym mieszkańcom Azji i Ameryki w medycynie naturalnej i ziołolecznictwie. Plastry SlimFit Pro zawierają wyciągi z: guarany, jagód acai, garcinia cambogia, zielonej herbaty, pieprzu cayenne Dlatego nie obawiajcie się: żadne leki nie stoją na przeszkodzie, aby skorzystać z dobrodziejstwa rewolucyjnego działania plastrów SlimFit Pro – to sama natura! 3 fazy działania likwidatora tłuszczu Po pierwsze: guarana znana jest ze swoich właściwości pobudzających, dzięki czemu mobilizuje metabolizm do szybszego spalania zjadanych kalorii. Po drugie: bogate w błonnik jagody acai przedłużają i potęgują uczucie sytości. Dzięki temu Twój żołądek nie dopomina się wciąż o jedzenie, a Ty zapomnisz o podjadaniu! Po trzecie: garcinia cambogia zawiera kwas hydroksycytrynowy (HCA), który sprzyja kontrolowaniu wagi ciała oraz poziomu tkanki tłuszczowej. To strażnik, który pilnuje, by Twoje ciało nie obrastało tłuszczem. Dzięki plastrom SlimFit Pro schudła również Pani Joanna – Dużo pracuję. Od kilku lat mam własny gabinet kosmetyczny, a kto prowadzi swoją firmę, wie, że to nie przelewki. Ach, jak czasem brakuje mi wychodzenia z pracy po 16 i nie myślenia, co się stanie, jeśli nie będzie mnie cały czas na miejscu! Niestety stres i praca po 12 godzin dziennie nie sprzyjają zachowaniu zgrabnej figury. Nie miałam czasu chodzić na siłownię, czy jeść co 3 godziny – dzień był dobry, jeśli udało mi się przespać 6 godzin. Rozumiecie, że sytuacja była patowa. Któraś klientka pochwaliła mi się jednak, że udało jej się schudnąć 3 kg w ostatnim tygodniu. Mówiła, że to zasługa plastrów odchudzających nowej technologii. Dostałam od niej paczkę plastrów jako upominek za świetny manicure. Choć na początku byłam sceptyczna, widzę, że ciało jest mniej “napompowane” wodą, a ja jestem jakaś taka smuklejsza i pełna energii… Minęło dopiero kilka dni, z wagi zeszło już 2,5 kg, a to przecież dopiero początek. Co za ulga, że nie muszę wybierać między własnym interesem a zgrabną figurą! Jak używać plastrów SlimFit Pro? Użycie plastrów SlimFit Pro jest niezwykle intuicyjne. Wystarczy, że codziennie nakleisz plaster na ciało i dopilnujesz, aby dobrze przywarł. Najlepiej nakleić plaster przed snem, aby metabolizm został odblokowany na poziomie komórkowym i pracował na pełnych obrotach – nawet jeśli Ty śpisz w najlepsze! Pamiętaj jednak, żeby za każdym razem naklejać plaster w innym miejscu. Jak widzisz, technologia plastrów SlimFit Pro jest niezwykle zaawansowana, a przy tym zupełnie bezpieczna dla zdrowia. Ich wyprodukowanie wymaga nakładów pieniężnych, ponieważ koncern farmaceutyczny nie sprzyja naturalnym recepturom, mogących rozwiązać problem zdrowotny raz na zawsze. Dlatego plastry sprzedawane są jedynie za pośrednictwem strony internetowej. Jak otrzymać rewolucyjną formułę na odchudzanie? W specjalnej promocji, obowiązującej wyłącznie do 5 października, plastry SlimFit Pro są dostępne w niższej cenie! By je zdobyć, wystarczy wejść na tę stronę producenta i wypełnić formularz zamówienia. Zdobądź plastry SlimFit Pro i schudnij nawet przy tyciu hormonalnym >>
Ciało z nadwagą zostało przedstawione przez magazyn zajmujący się zdrowiem i fitnessem jako coś nagannego. Women’s Health zupełnie zignorował przy tym jakiekolwiek rozróżnienie pomiędzy słowami „gruby”, „otyły” i „z nadwagą” które, jak wiemy, synonimami nie są. Jak ma się do tego zwracanie uwagi na problemy z percepcją własnego ciała, jakie ma większość młodych kobiet w Polsce? Magazyn Women’s Health mówi: Grube nie jest OK, a w tym samym artykule mówi się, że 80% nastolatek w Polsce ma problemy ze swoim ciałem. Ciężko dziwić się, że młodzi ludzie mają kompleksy, skoro słyszą, ze wszystkich stron, że ich ciała wyglądają źle, że nie powinny tak wyglądać, że odstają od normy.