Zofia Marcinkowska była wschodzącą gwiazdą filmu początku lat 60. Jeszcze w czasie studiów zadebiutowała na wielkim ekranie w filmie "Nikt nie woła" Kazimierza Kutza. Reżyser wróżył jej ogromną karierę, ale ona w pewnym momencie na pierwszym miejscu postawiła miłość do ówczesnego krakowskiego gwiazdora Zbigniewa Wójcika. Wiele osób ostrzegało ją przed mężczyzną, ona jednak straciła dla niego głowę. Pewnego wieczoru popełniła samobójstwo, bo myślała, że go zabiła. Zofia Marcinkowska przez wielu swoich kolegów i koleżanek ze studiów określana była jako najpiękniejsza i jedna z najzdolniejszych aktorek lat 60. Kiedy początkujący wtedy reżyser Kazimierz Kutz dowiedział się, że gwiazda spotyka się ze Zbigniewem Wójcikiem, stanowczo odradzał jej, by lokowała w nim uczucia.